Rozmowa Berniego Ecclestone'a i Sebastiana Vettela

Dwie dominujące osoby w Formule 1 opowiadają o swoich przeżyciach i przyjaźni.
29.06.1120:37
Nataniel Piórkowski
3363wyświetlenia

Zobaczyć, że różnica sześćdziesięciu kilku lat nie jest wcale odczuwalna jest rzadkim doświadczeniem. Jednakże dokładnie tak właśnie dzieje się, gdy szef FOM - Bernie Ecclestone spotyka się z Sebastianem Vettelem - mistrzem świata z sezonu 2010. Nie ważne jest, na jaki temat toczy się dyskusja - obaj luźno przechodzą od tryktraka do prawdziwego biznesu.

Gerhard Berger powiedział kiedyś, że Niemiec ma być może 23 lata, ale wygląda na 19 i myśli jak 33-latek. Z kolei Ecclestone to hardy 80-latek. Niezależnie od ich wieku, po przeczytaniu tej rozmowy będziecie pewni, że razem stworzyliby w swojej firmie przyjazne relacje...

Bernie, czy pamiętasz kiedy złożyłeś Sebastianowi gratulacje po zdobyciu przez niego mistrzostwa?
BE: Nie jestem pewien, czy w ogóle mu tego pogratulowałem. Myślę, że po prostu powiedziałem mu dobra robota.
SV: To prawda. Dokładnie to była dobra robota, ale dostałem od Berniego linijkę.

Linijkę?
SV: Tak. Ta linijka ma wygrawerowane nazwiska wszystkich mistrzów a pod nimi podpis: «na wypadek, gdybyś zapomniał, czego dokonałeś». Nie zapomniałem!.
BE: I dostałeś ode mnie srebrny telegram, który otrzymują z mojej strony wszyscy mistrzowie...


Bernie, zawsze byłeś przekonany, że Sebastian może wygrać mistrzostwa. Dlaczego tak było?
BE: Ponieważ nie można ukryć talentu. Staram się to cały czas zrobić ze sobą i nie mogę (śmiech).

Dlaczego obydwaj dogadujecie się ze sobą tak dobrze?
BE: Jesteśmy w tym samym wieku (śmiech) i zawsze wyglądam facetów, których mogę pokonać w tryktraka…
SV: ...i dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi (uśmiech).
BE: To prawda, gdyż Seb na chwilę obecną ma przewagę, którą oczywiście ja muszę zniwelować.
SV: A wracając do rzeczywistości, oczywiście znam Berniego z telewizji, gdy zaczynałem starty w Formule 1. Byłem zupełnie zaskoczony, gdy w końcu spotkaliśmy się, a on przyjął mnie z otwartymi ramionami i obdarzył mnie szacunkiem od pierwszej chwili. Niemal zostawił mnie bez słowa, jak również z ofertą, że mam przyjść do niego, gdy tylko czuję jakiś problem - dostałem ją od faceta, który dokonał w życiu więcej niż ja. Jednak pamiętam też sytuację, gdy otrzymałem super licencję w Stambule. On podszedł do mnie mówiąc: «Nie zmieniaj się chłopcze».

Bernie, zawsze powtarzasz, że mistrz świata jest pierwszym ambasadorem sportu i nie byłeś całkowicie zadowolony z tego, jak z tą rolą radzili sobie poprzednicy Sebastiana. A jak jest z nim?
BE: No cóż, pierwszą rzeczą jest to, że nie podoba mi się, iż niektórzy kierowcy są całkowicie pod płaszczem swoich zespołów i sponsorów. Z Sebastianem jest inaczej. Nadal jest panem swojego losu, co jest też oczywiście zasługą tego, że Red Bull i Didi Mateschitz na to pozwalają.
SV: To prawda.
BE: Każdy kierowca Formuły 1 - zwłaszcza mistrz - zawdzięcza swój sukces, swoje pieniądze i popularność tej dziedzinie sportu. Dlatego powinien wnieść w nią coś od siebie - być otwartym i dostępnym. To dlatego narzekałem na Fernando Alonso, który moim zdaniem nie reprezentuje dobrze Formuły 1.

Bernie, byłeś ostatnio na Majorce, kiedy Sebastian pojawił się w dużym, sobotnim, niemieckim programie telewizyjnym. Czy zrobił dobrze, a może tak wygląda jego przyszła kariera?
BE: Muszę powiedzieć, że nie miałem najmniejszego pojęcia co się dzieje, ale z tego co widziałem - z jego zachowania i reakcji publiczności - podobało mi się to, co zobaczyłem. Zobaczyłem właśnie to, czego spodziewam się po mistrzu.
SV: Wiedziałem, że Bernie był na widowni, więc starałem się zachowywać! (śmiech) Jednakże choć całkiem fajnie jest zrobić coś dla odmiany, o tyle moje serce bije dla wyścigów. Formuła 1 jest najwyższym poziomem, gdzie mogę udowodnić innym, jak dobrym kierowcą jestem. Lubię wyzwania i ludzie mnie za to podziwiają. Czuję się ogromnie uprzywilejowany. Wierze więc, że po tym, co daje mi ten sport, powinienem mu coś zwrócić.


Jaka była twoja najbardziej wzruszająca chwila w wyścigach F1. Czy było to zdobycie tytułu w ubiegłym roku w Abu Zabi?
SV: Szczerze mówiąc, na podium w Abu Zabi poczułem się trochę pusty i zagubiony. Tak naprawdę nie docierało do mnie, co się stało. Marzeniem było przetestować bolid Formuły 1, później pojawiło się większe, gdy już nim jeździłem - podium i wygrywanie w wyścigach, więc gdy tytuł był już mój, tego wszystkiego było dla mnie po prostu za dużo. Jednak instynktownie wiedziałem, że to bardzo wciągające i chciałbym tego więcej!
BE: To sposób myślenia na wszystkie sprawy. Chyba nie powinienem tego mówić, ale jestem pewny, że Seb chciałby się ścigać bez wynagrodzenia. Nie znaczy to jednak, że chciałbym mu zaproponować ściganie się za darmo.
SV: To jest jednak sedno sprawy. Z całym tym blichtrem, który nas otacza, niektórzy zdają się zapominać, po co tu jesteśmy. Staram się twardo stąpać po ziemi. Nie czuję się «większy» od moich przyjaciół ze szkolnych lat. Chciałbym tylko powiedzieć, że jestem uprzywilejowany tylko w jednej rzeczy i to, że znalazłem w moim życiu coś, co daje mi wiele satysfakcji. Bazując na tym - tak, prawdopodobnie wystarczyłaby mi sama jazda samochodem Formuły 1 bez wynagrodzenia.
BE: Cicho... Możesz tak myśleć, ale nigdy o tym nie mów (śmiech).
SV: Ale tak właśnie myślę, bo jeśli nie kochałbym tego co robię, to prawdopodobnie nie odniósłbym takiego sukcesu. Pieniądze nigdy nie stanowiły dla mnie motywacji.

Czy Bernie skarżył ci się już, że w tym sezonie jesteś zbyt dominujący?
SV: Powinniście jego o to spytać.
BE: Sebastian jest w podobnej sytuacji, jak Michael. Jest obecnie najlepszy i dlatego to on dominuje i to czyni widowisko tak interesującym dla fanów, ponieważ każdy weekend wyścigowy rozpoczyna się od wielkiego znaku zapytania - kto będzie w stanie pokonać Vettela? Dlatego fanom się to podoba.

Czy byłeś zaskoczony jego dominacją nawet po wygraniu mistrzostwa?
BE: Nie, ponieważ Seb ma w sobie bezwzględną rządzę zwycięstwa i w dodatku ma wszystko w swoich rękach, aby tego dokonać.

Czy możesz powiedzieć, że obecnie nie ma sobie równych?
BE: Nie, ale prawdopodobnie inni nie mają teraz pakietu, jakim dysponuje Sebastian.


Bernie, widziałeś wielu mistrzów. Który z nich jest najbardziej zbliżony do Sebastiana?
BE: Seb przypomina mi Jochena Rindta. Zawsze zostanie opanowany - nie ważne jaki odniesie sukces. To kreuje prawdziwych mistrzów. W tym właśnie był dobry Jochen. Obaj również kiepsko przyjmowali przegrane.
SV: To prawda! Nawet w tryktraka! (śmiech) Moje wypowiedzi są wtedy nieco podobne do tych, których udzielałem po przegranym wyścigu w Kanadzie.

Bernie, co pomyślałeś, gdy Schumacher był tak blisko Vettela po jednym z wyjazdów samochodu bezpieczeństwa?
BE: Nic. Byłem trochę smutny, że Michael nie skończył tego wyścigu na podium.
SV: Ja byłem całkowicie zrelaksowany, ponieważ wiedziałem, że przez dłuższy czas Michael utrzyma dystans pomiędzy mną a innymi bolidami. Wszyscy wiemy, jak bardzo szeroki może stać się samochód Michaela, gdy próbujesz go wyprzedzić (śmiech).

Czy chciałbyś jeździć kiedyś w Ferrari?
SV: Powiedzmy to sobie wprost. Wygrywanie wyścigów nie jest czymś łatwym, wygrywanie mistrzostw jest jeszcze trudniejsze - bez względu na zespół. Czuję się całkowicie szczęśliwy w Red Bullu. Oczywiście Ferrari i Mercedes owiane są ogromnymi legendami, ale ja nie chcę na dziś brać udziału w tym micie. Dla mnie ważnym jest, że gdy wracam z toru i patrzę w lustro w moim hotelowym pokoju mogę sobie powiedzieć «tak to ja i jestem zadowolony z tego, co widzę». Po Abu Zabi dobrze jest wiedzieć, że nie mam sobie do udowodnienia nic więcej.

Niektórzy ludzie uważają, że Ferrari było tak dominujące, ponieważ miało w składzie Schumachera i podobnie jest z Red Bullem, ponieważ zespół ten ma na pokładzie Sebastiana…
BE: To brednie. Jest odwrotnie. Rywalizacja Sebastiana jest znacznie większa niż ta w przypadku Michaela. To sprawia, że zwycięstwa Seba są jeszcze bardziej osobliwe. Nie widzę powodu, dla którego nie powinno być ery Red Bulla, tak jak była era Ferrari i Schumachera.


Czy widzisz Sebastiana i Lewisa (Hamiltona) jako kolegów z zespołu?
BE: Sebastian nie musi się martwić o swojego kolegę z zespołu. Jest najlepszy.
SV: Bardzo dziękuję (śmiech). Koniec końców - nie tracę zbyt wiele myśli na temat tego, kto jest moim partnerem w zespole. Chcę być najlepszy, więc muszę pokonać ich wszystkich - niezależnie od tego czy ktoś jeździ w takim samochodzie jak ja, czy też innym. Nigdy nie poproszę mojego zespołu, aby kolega z zespołu trafił w moje gusta. Jednakże od tego, kto ma w zespole drugi kokpit oczekuję dwóch rzeczy: uczciwości i szacunku.
BE: Spójrz na dzisiejsze kontrakty kierowców. Niektóre mają 80 lub więcej stron. Dlaczego? Ponieważ nikt nie ufa nikomu, ani o jotę więcej. Dziś kierowcy przybywają na tor ze swoją własną świtą - menadżerem, sekretarką, psychologiem, fizjoterapeutą! To jest śmieszne. Kiedy prowadziłem swój własny zespół, kontrakty moich kierowców liczyły maksymalnie dwie strony. Jeśli jest zaufanie, to nie potrzebujesz więcej.
SV: Mój liczy 50 stron...

A umowa między wami ile miałaby stron?
Obaj jednocześnie: Nie byłoby żadnej umowy!
SV: Oczywiście Bernie jest sprytnym biznesmenem, ale jednocześnie kocha to, co robi.
BE: Dokładnie. W przeciwnym razie bym tego nie robił.
SV: Bernie jest prawdziwym dżentelmenem. Wiedziałem to od pierwszej chwili, gdy się spotkaliśmy.
BE: Ty tak samo!

Źródło: formula1.com

KOMENTARZE

29
NEO86
09.07.2011 08:26
Ale musisz przyznać że Button w Kanadzie miał mega farta w postaci SC który za każdym razem niwelował stratę do Vettela
NEO86
02.07.2011 10:04
Jakie sześćdziesiąt kilka lat. Przecież między Ecclestonem a Vettelem jest 57 lat różnicy jasiukowalski, 29.06.2011 22:40 Cytat : Czy możesz powiedzieć, że obecnie nie ma sobie równych? BE: „Nie, ale prawdopodobnie inni nie mają teraz pakietu, jakim dysponuje Sebastian” To dla tych którzy na siłę robią z niego najlepszego... a tu prawda jest taka, że siadł chłopak do najlepszej furmanki... no i jako tako powozi... Chyba muszę cię oświecić ale żaden mistrz nie zdobył tytuł jeżdżąc średnim samochodem. Sebastian jest jednym z najlepszych kierowców w stawce ale czy najlepszy to się okaże w dłuższej perspektywie czasu. Jako tako powozi- a to dobre. Sebastian wygrał 6 z 8 wyścigów w tym sezonie i nazywasz to jako tako powozi- widać mamy przykład stronniczego komentarza gdzie nawet jakby Vettel wygrał wszystkie wyścigi do końca sezonu to powiedziałbyś że jest przeciętniakiem. Żal
Arya
01.07.2011 04:45
Tak naprawdę i pierwotnie jestem fanką Raikkonena :) Ale też, albo i bardziej, fanką Formuły 1, a ciężko tak oglądać zupełnie beznamiętnie ;) Lubiłam też całkiem Roberta w stawce, ale teraz też go nie ma niestety... A co do Vettela, to lubię go między innymi dlatego, że był kumplem Icemana, mimo pozornie tak rożnych charakterów :P Do tego nie przepadam jak na kogoś w moim mniemaniu przesadnie najeżdżają, ktoś się staje takim "czarnym charakterem" (swego czasu był takim Schumacher, był Lewis, teraz Vettel) a w przypadku Sebastiana te antypatie są często widoczne, szczególnie w obliczu tak częstego widoku jego niezbyt ciekawego gestu. Nie wiem, czy to i kwestia płci, widzę jakoś użytkowników, którzy się wypowiadają bez warczenia i jeżenia sierści, w każdym razie wolę prowadzić dyskusję kulturalnie, nawet jeżeli ktoś ma odmienną opinię, od tego są fora i inne takie. Chyba, że się nie da, ale wtedy to już sobie lepiej dać spokój.
Arya
01.07.2011 02:02
No to powiedzmy, że doszliśmy w miarę możliwości do konsensusu :) Massa, myślę, że on jest słaby psychicznie. Jak go w 2008 i 2009 traktowali jak maskotkę, to było dobrze nawet, ale potem wypadek (też nie wiadomo, czy mu nie zaszkodził), skok na głęboką wodę, do zespołu zdominowanego przez Alonso... Wiadomo, że Alonso lubi być numerem 1, a Ferrari starało się stworzyć mu jak najlepsze środowisko. W każdym razie, 2008 to raczej taki jeden wyskok. Wcześniej jednak nie wyróżniał się specjalnie, za to miał wsparcie w Ferrari... Tylko nie wiem o co z tą naiwnością Ci chodzi, i z tym pobłażliwym "ah... kobiety". Przed dość długi czas nawet nie wiedziałeś, że jestem płci żeńskiej, więc... Jakie to ma znaczenie tutaj :]
Arya
01.07.2011 11:57
@jasiukowalski Cóż, dałam Ci przykład, że jednak sporo kierowców, nawet Button, którego uważałam za bardzo dojrzałego i ostrożnego, w tym deszczu miał kolizje Alonso głównie ze swojej winy... No Kubica prawie nie miał kraks z innymi zawodnikami :D No ja nigdy nie wygrałam mistrzostwa F1, więc nie wiem, jak to jest, i myślę, że to na tyle szokujące przeżycie, że różne są uczucia :) Możliwe, że ktoś dojrzały by inaczej powiedział, ale w sumie nie wiem, czy 23-latkowi spełniającemu swoje wielkie marzenie należy kazać być dojrzałym, szczególnie w takich emocjach... Przy zdobyciu pierwszego mistrzostwa, kiedy to się wydawało już prawie niemożliwe po tej awarii w Korei. Heh, w tym momencie to by chyba trzeba było psychologa, by nas rozsądzić :D Co do Schumiego, to też uważam, że nie za dobrze, zrobił, że wrócił. Może tak kochał ściganie? Ale to mógł może lepiej zostać w Ferrari po 2006... Bo oprócz wieku, to myślę, że ta przerwa mu zaszkodziła, w końcu kierowcy wyścigowi całe życie bez przerwy jeżdżą. I nawet jakby wrócił z niepohamowanej miłości do ścigania, to nie musiał gadać o zdobywaniu mistrzostwa itd. Więc może rzeczywiście nie umiał się ocenić :D W ogóle to zwykle takie powroty się tak kończą, np. Ahonen z innej dziedziny. Aczkolwiek choć nie uważam powrotu za dobry ruch, to nie będę przekreślać poprzedniej kariery, dla mnie to inny rozdział. Wydaje mi się, że Seb się ślepo w sobie nie zauroczył, bo dostrzega swoje błędy, jak je już zrobi. Powiedział też o Kanadzie, że jest rozczarowany i popełnił błąd. Cieszę się, że tak myślisz o rozmowie ze mną :) Bo jak się podejmuje dysputę z kimś o dość odmiennym zdaniu, to nie zawsze tak jest ;) Nie wiem, czy się zbliżyliśmy do podobnego zdania. Ja swoje mniej więcej na końcu ostatniego postu wypowiedziałam. No i od tego momentu ciężko raczej je będzie zmienić, nie uznam Vettela za kierowcę pokroju Massy, Barrichello czy Glocka na ten moment ;)
Arya
01.07.2011 12:25
@jasiukowalski Przygotowałaś :) W sumie to rzeczywiście jest jak z Hamiltonem, przemieszanie uczuć, jedni się zachwycali, inni nie cierpiali. Ale Hamilton jest uznanym kierowcą :) Ładna walka, choć w 2008 było katorgą wyprzedzić... Powiedzmy, że coś w miarę podobnego zrobił Vettel w Hiszpanii. Przyznaję, Seb miał parę kolizji z innymi zawodnikami - ale wszyscy mają. A Alonso wjechał w tył Hamiltona. Hamilton pomógł Massie w tunelu i wepchnął się w Buttona. Button wysłał na bandę Alonso w Kanadzie. I to z tego sezonu, a Vettelowi możesz takie coś przypomnieć sprzed prawie roku. Może dużo wyprzedzania nie miał, ale co mógł, to wyprzedził - a były to szybkie bolidy. Wspomnę i Silver 2010 - też trochę okazji do wyprzedzania. I poprzednie sezony, nie podam konkretów, ale awansował w wyścigu. Chyba za bardzo szukasz oznak tego "zakochania w sobie" w każdej wypowiedzi i przerysowujesz ją. Jak pojedzie dobry wyścig, to chyba może być z siebie zadowolony. ale np. po takiej Belgii 2010 powiedział, że jest mu przykro, nie jest z siebie dumny. Po Australii 2009 nawet nazwał się idiotą przez team radio i przeprosił swój zespół, a także Theissena. Więc jest pewny siebie, ale potrafi przyznać się do błędu. Kierowca musi też wierzyć we własne siły. Co do ostatniego. Sądzę, że w takiej chwili naprawdę można dostać ostrą mieszankę uczuć. W innych wywiadach mówił także, że jest bardzo szczęśliwy, tak, że nawet nie umie tego opisać. To może ta pustka. Nie możesz o nikim powiedzieć "bo to powinien czuć". Uczucia to uczucia, każdy może przeżywać coś, a już na pewno opisywać, inaczej. I na koniec. Napisałeś, że jest dobry, tylko strasznie się nim zachwycają. To, że ktoś się nim przesadnie zachwyca, to nie znaczy, że musisz to równoważyć i nazywać go przeciętniakiem :) Nie uważam go za nie wiadomo kogo. Ale sądzę, że to bardzo dobry, a przede wszystkim utalentowany i rozwijający się kierowca, któremu niedaleko do takich jak Alonso, Kubica czy Hamilton.
Arya
30.06.2011 08:26
@jasiukowalski Takimi argumentami, że "wydaje mi się", to za bardzo mnie nie przekonujesz :) Pokaż proszę, kto w sezonie 2008 oprócz McLarena, Ferrari i BMW miał tyle punktów lub więcej, co Vettel... Alonso? Tylko Renault i tak było lepsze od Toro Rosso, w dodatku 10 pkt wiadomo jakich, a i Fernando to świetny i doświadczony kierowca :) 8-sma pozycja w generalce, PP, zwycięstwo oraz 3 razy 4-5 miejsce (w tym w takiej Belgii i Monaco) w zdaje się piątym bolidzie w stawce, choć po wynikach Bourdaisa można odnieść wrażenie, że gorszym, to tak częste? Proszę przykłady... Co do siedzenia na ogonie, to zwracam uwagę, że jednak walczył nie tylko z własnym cieniem. Zresztą ilu kierowców w tym sezonie utrzymywało kogoś długo za swymi plecami, bo to dość trudne przy dzisiejszych regułach? "Chce pokazać co to nie on". Chodzi Ci o słynny palec? Tak już się cieszy ze zwycięstwa. Cóż, niektórzy skaczą, tańczą, śpiewają, machają pięścią, inni obdarzą nas ledwie lekkim uśmiechem, on robi tak. Ale nie sądzę, że trzeba się w tym dopatrywać pokazywania wyższości. I wreszcie, w Red Bullu są tacy głupi ludzie? Że od jakichś 10 lat wspierają człowieka, który jest zwykłym przeciętniakiem? Raczej jak ktoś się zaczyna źle spisywać, kiepski jego los, np. Hartley. W którym momencie kariery jest ta przeciętność? W rekordach "najmłodszy..."? W wygranych w przeciętnym bolidzie? W mistrzostwie?
Arya
30.06.2011 06:37
@jasiukowalski Jakoś grubo wygrywa z kolegą z zespołu... Więc może nie tylko z własnym cieniem? A np. w Barcelonie czy w Monaco, też ścigał się z własnym cieniem? Nieważne, że Hamilton/Alonso siedzieli mu na ogonie? Ponadto, jakoś na początku swej kariery w F1 nie miał żadnego z najlepszych bolidów, a i tak jakoś, mimo bardzo młodego wieku, pokonywał partnera z zespołu, wygrał wyścig i zdobył parę 4-tych, 5-tych miejsc na trudnych torach jak Belgia, Monaco, Brazylia...
jpslotus72
30.06.2011 08:49
Oczywiście nie chodzi o to, żeby panowie skakali sobie do oczu w stylu "Jerry Springer Show" - tylko by rozmawiali jak normalni mężczyźni. Bowiem mi z kolei ten ton kojarzy się ze słodkim tiurli-tiurli nastoletnich "przyjaciółek na śmierć i życie" (a jak wiadomo, trwałość takich "przyjaźni z długiej przerwy" jest - może nie zawsze, ale bardzo często - odwrotnie proporcjonalna do intensywności jej okazywanych na zewnątrz "objawów")...
MaxKapsel
30.06.2011 08:31
Może się mylę, ale po przeczytaniu tego wywiadu, odczuwam oprócz dwóch innych rzeczy, dość silne wrażenie deja-vu - Czy w ciągu ostatniego pół roku nie było już takiej rozmowy z tymi panami, na podobne tematy i z równie silną dawką "słodkości"? Te dwie inne rzeczy, to z jednej strony właśnie nadmierna wzajemna "słodycz" i klasyczne PR-owe unikanie "śliskich" pytań (np. kwestia Ferrari, jazda z Hamiltonem itp.), co niestety już mnie nie dziwi w F1, ale nadal mdli, a z drugiej mam wrażenie jakbym czytał rozmowę dwóch ludzi, których łączy jedna z dwóch możliwych relacji: -"odlotowy" dziadek, udający młodszego i bardziej "luzackiego" niż jest, po to, żeby uzyskać sympatię swojego ukochanego wnusia. No i skutecznie jak widać, bo wnusio odwzajemnia z nawiązką. -dość naiwny młody człowiek, zachwycony zainteresowaniem ze strony starszego, dobrze usytuowanego pana, i tenże starszy pan, który bardzo lubi takich młodych, naiwnych i (jeszcze) niedoświadczonych przez życie ślicznych blond chłopców...;) Ogólnie vomit mnie nachodzi po takich rozmowach...
natan
30.06.2011 07:27
@RY2N To jest fragment o grze w tryktraka - w dodatku z dużym przymrużeniem oka. Bernie nie będzie się chyba przyznawał, że - hipotetycznie - chce spowolnić Red Bulle. Z kolei ten z Twojego drugiego cytatu odnosi się już do Formuły 1 i walki w mistrzostwach. Ecclestone od samego początku podkreśla, że nie ma nic do dominacji Vettela.
RY2N
30.06.2011 07:19
Na początku wywiadu Bernie mówi: [color=]„To prawda, gdyż Seb na chwilę obecną ma przewagę, którą oczywiście ja muszę zniwelować”[/color] ale pod koniec stwierdza: [color=]„Nie widzę powodu, dla którego nie powinno być ery Red Bulla, tak jak była era Ferrari i Schumachera”[/color] Trochę to dla mnie niespójne. Dlatego Bernie w tej rozmowie sparwia wrażenie, że jest krętaczem.
akkim
30.06.2011 06:13
Jakby tych słów nie określić, ton interpretować, no, to jest to jednak nader słodka mowa, szacunek owszem, kultura tego sportu oraz osobista, ale jednak dziwnie jak dwóch Panów, słownie tak się „ściska”.
Sar trek
29.06.2011 10:48
[quote] Jest obecnie najlepszy i dlatego to on dominuje i to czyni widowisko tak interesującym dla fanów, ponieważ każdy weekend wyścigowy rozpoczyna się od wielkiego znaku zapytania – kto będzie w stanie pokonać Vettela? Dlatego fanom się to podoba”. [/quote] Tak to się wszystkim podoba, że coraz trudniej wyjrzeć z pod kołderki i podnieść głowę z poduszki w trakcie wyścigu. Nie mam nic do Vettela, ale chciałbym zobaczyć walkę, a nie zdobywanie tytułu na Monzy. Skoro tak będzie, trudno, ale wątpię, by to się podobało kibicom.
killer whale
29.06.2011 10:26
ten fragment o który wykłóca się jasiukowalski jest niedokładnie przetłumaczony. Pytanie do Berniego brzmi - "Czy możesz powiedzieć, że innym brakuje tej rządzy zwycięstwa", a nie czy Seb nie ma sobie równych. Mała różnica, ale sens odpowiedzi jest w tym kontekście inny. W trzecim pytaniu o to dlaczego też tak dobrze się dogadują też jest mała niedokładność;-)
jpslotus72
29.06.2011 10:13
@Arya Teraz trzeba by to jeszcze wytłumaczyć Berniemu - któremu wydaje się, że F1 promuje tylko ten, kto zachowuje się jak gwiazda Disney'owskich seriali... Nie mam nic do "otwartości i dostępności" Vettela, u którego jest to naturalne (chociaż w tej rozmowie jest już trochę "naduprzejmy") ale to nie jest jedyny "patent" na sposób bycia, promujący przy okazji F1. Najważniejsza jest osobowość - jeśli ktoś ma to "coś" w sobie, to przyciągnie uwagę mimowolnie, bez "zalotów", skierowanych w stronę publiki. Może ideałem dla Berniego byłby James Hunt - mocna osobowość, cięte wypowiedzi (jednak bez takich niewypałów, jakie przydarzają się Lewisowi) i jednocześnie otwartość, połączona z wrodzoną "medialnością" - ale taki James zdarza się tylko raz... Przynajmniej w F1 - bo ktoś zaraz przywoła Jamesa Bonda. :) @ MairJ23 Owszem, odpowiadali na pytania - ale to samo można powiedzieć na wiele różnych sposobów. Odniosłem wrażenie, że panowie w tych wzajemnych uprzejmościach ocierają się chwilami o infantylność... Ale wrażenie jak to wrażenie, może być mylące.
General
29.06.2011 09:43
Do czasu az Ecclestone z Vettelem (lub innym mistrzem) nie zrobia przeciwko jakiemus pretendentowi akcji jak Balistre-Prost vs Senna, to niech sobie gaworza do woli.
IceMan11
29.06.2011 09:35
@jasiukowalski - nie rozbrajaj mnie ;). Wcześniej był pytany o Lewis'a i taka była odpowiedź. Nie rzucam się tylko podkreślam jak szybko się zmienia zdanie :). Pewnie o wcześniejszym zapomniał :)
Arya
29.06.2011 09:06
@jpslotus72 Widzę, że też pomyślałeś o Kimi w kontekście Alonso ;) To właśnie taki fenomen Kimiego: choć niby przejawia taki chłodny, olewczy stosunek, to ma wieelu fanów. I może jednak coś robi dla sportu - bo tak śledząc trochę teraz rajdy czy nawet NASCAR, to widzę, że pewna grupka fanów Kimiego posłusznie wędruje za nim w te dyscypliny i na pewno to się jakoś odzwierciedla choćby na liczbie odwiedzin wrc.com :D A przecie nie jest tutaj żadnym mistrzem ani nawet bywalcem podium. @IceMan11 O, właśnie o tym mówię :)
IceMan11
29.06.2011 09:05
@Arya - jestem pewien, że Kimi samym sobą bardziej promował markę jaką jest F1. Nie bez powodu gdy przeszedł do rajdów odnotowano wzrost zainteresowania tą dziedziną sportu :)
MairJ23
29.06.2011 09:00
@mizoo dokladnie - i tez ogladam build-ups na BBC a potem inne wywiady i taka poprostu jest kultura w F1 - czyli mozna powiedziec w swiecie biznesu... co innego pokazuja nasi politycy w Polsce i dlatego wydaje mi si ereakcja coniektorych. o ile swiat by lepiej wygladal jakby ludzie nie traktowali wszystkiego personalnie :) @jpslotus72 tyle ze oni byli zapytani o te rzeczy w wywiadzie... wiec czemu mielby o nich nie mowic :)
IceMan11
29.06.2011 08:59
@jasiukowalski - dziwne. Przeczytałem trochę dalej i popatrz: "Sebastian nie musi się martwić o swojego kolegę z zespołu. Jest najlepszy". Dziwne no nie?
Arya
29.06.2011 08:58
@jasiukowalski Mało kto robi z Vettela najlepszego. A na pewno jest więcej takich, którzy robią z niego przeciętniaka (jak powyżej). Ciekawa rzecz, nazwać "jakim takim" powożeniem 9 zwycięstw, 3 2-gie miejsca i jedną awarię na prowadzeniu, praktycznie bez błędów, w czasie 13 wyścigów. I powiedz, jaki masz przykład nieuczciwości Sebastiana. Co do braku szacunku nasuwają mi się jego gesty w Turcji '10, ale to było na gorąco, zaraz po kraksie na wysokim miejscu wyścigu. Gorsze rzeczy widzieliśmy w F1. Jak dla mnie to tak jak wymachiwanie Alonso, kiedy jakiś zawalidroga go nie chce uprzejmie przepuścić. Niefajne, ale nie zwracam na tą większej uwagi. Tyle, że u Fernando to się częściej powtarzało. Co do samego wywiadu, może trochę sobie i słodzą, ale nie przesadzajmy, co w tym złego? ;) Swoją drogą, Seb może tak ujawniać długość swojego kontraktu? :P I Bernie narzeka na Alonso za złe promowanie F1, natomiast nic o Kimim, ciekawe czy lepiej sobie z tym radził, czy takie przemilczenie, dziwne :P
jpslotus72
29.06.2011 08:54
[quote]Każdy kierowca Formuły 1 – zwłaszcza mistrz – zawdzięcza swój sukces, swoje pieniądze i popularność tej dziedzinie sportu. Dlatego powinien wnieść w nią coś od siebie – być otwartym i dostępnym. To dlatego narzekałem na Fernando Alonso, który moim zdaniem nie reprezentuje dobrze Formuły 1[/quote]Jeśli Alonso był zdaniem Berniego za mało "otwarty i dostępny", to Raikkonena miał pewnie ochotę "zastrzelić na miejscu"... (Chociaż to właśnie dzięki "zamknięciu i niedostępności" Kimi miał tę swoją charyzmę - i pewnie nadal ma.) Kiedyś proponowałem, żeby mistrz świata miał wolny następny sezon w F1 i pełnił przez rok po zdobyciu tytułu taką rolę, jak Miss World - jeździł dookoła świata i brał udział w różnych akcjach promocyjno-charytatywnych - przyszło mi to do głowy po ubiegłorocznym tytule Vettela :). Może Bernie podchwyci i ten pomysł (tak jak nasze żarty o zraszaniu torów)?... @mizoo Prawdziwa przyjaźń bywa oszczędna w słowach, a czasem w ogóle się bez nich obywa... A w tym przypadku panowie naprawdę częstują się nawzajem takimi słodkościami, że monitor zaczyna się lepić od lukru... @rocketman03 Jak zwykle, najlepszy jest "złoty środek"... Rzecz w tym, że najbardziej rzucają się w oczy skrajności - i one odbijają się największym echem w komentarzach. Rozsądne wypowiedzi się po prostu czyta - i nic nie trzeba do nich dodawać. Mocniej reaguje się zawsze na jakieś "przegięcia". Stąd wrażenie, że są tylko te skrajności...
rocketman03
29.06.2011 08:49
Kolesie są dowcipni a przy tym uprzejmi - włażenie w dupę. Hamilton wypowie się ostrzej albo powie coś niepopularnego na temat sędziów/zespołu - "człowiek-wpadka". Ah, polskie strony, polskie komentarze, polskie nastawienie - nigdy nie dogodzisz.
mizoo
29.06.2011 07:36
Niestety respekt i przyjazn to dla niektorych wazelina. Takie czasy.
Nirnroot
29.06.2011 07:20
Obejrzyjcie gridwalk w BBC, to zobaczycie, że to jest po prostu taka kultura tego sportu. Tam Bernie cały czas się tak miło i konkretnie zachowuje, tak samo w każdym wywiadzie. Taki człowiek. Gość z dawnych czasów, gdzie najpierw się było miłym, a ewentualnie potem kogoś gnoiło. Dziś jest na odwrót...
kovalf1
29.06.2011 06:50
Ileż tu wazeliny i pierdzielenia trzy po trzy... Ale fajnie, że Sebek jest nadal taki dziecięcy :D
ari2k5
29.06.2011 06:47
Z całym szacunkiem do obu Panów, obaj ładnie wchodzą sobie w część ciała, która utraciła swoją szlachetną nazwę :D