Jeżeli już to bardziej sprawiedliwe byłoby przywrócenie systemu, w którym do ostatecznej klasyfikacji liczyłoby się np. 15 najlepszych rezultatów. Wtedy przypadkowe wykluczenia z wyścigu wskutek awarii lub kolizji nie miałyby aż takiego znaczenia dla ostatecznego wyniku
RY2N, 11.07.2018 11:14 | ![zgłoś do moderacji [!]](../forum/styles/subsilver2/imageset/pl/icon_post_report.gif) | |
@dejacek
To prawda, tylko czy kibice i włodarze F1 są gotowi wrócić do przewidywalnego, nudnego przebiegu mistrzostw bez losowych zwrotów akcji, do sezonów gdzie po 2-3 wyścigach było wiadomo kto wygra.
Na pewno tego typu ruch byłby przeciwieństwem obecnego kierunku poszukiwań, w którym ciągle rozważane są coraz to bardzie losowe uatrakcyjnienia jak zraszanie torów, odwracanie kolejności startów, zmniejszanie puli komponentów, wymuszania zjazdu na pit stop, mnogość mieszanek opon, podwójne punktowanie w ostatnim wyścigu, itp itd.,
Zamiany F1 na MotoGP - ciąg dalszy. Tak czy siak - jestem na tak ;)
W wyświechtanym już chyba "DNA" Formuły 1 są zmiany. Walka na torze i zmiany to największe atuty tego sportu. Czy Jules Bianchi nie zostałby zapamiętany tak jak dziś gdyby punktacja była inna? Nie sądzę, Alonso patrzy przez pryzmat tego co jest, bez wyobrażenia/wygdybania sobie innej sytuacji.
We wcześniejszym newsie sugerowałem punktację za 12 miejsc (25-18-15-12-10-8-6-5-4-3-2-1) - wciśnięte miejsca za 5 i 3 punkty.
Przeanalizowałem również starty trzech najsłabszych ekip które dołączyły w 2010r. (nie chciałem całej stawki, aczkolwiek większych zmian zapewne by nie było) i dostrzegłem że z systemem punktów o którym mówię:
1. Lotus/Caterham zebrałby 5 pkt w latach 2010-2014.
W 2010r. miałby 1 pkt za 12. miejsce, w sezonach 2012 i 2014 dwukrotnie 2 pkt, za 11. miejsce w GP Brazylii 2012 i GP Monako 2014.
2. Virgin/Marussia/Manor zebrałby 11 pkt w latach 2010-2016.
W 2012r. 2 pkt za dwukrotnie 12. miejsce (GP Singapuru i GP Brazylii), w 2014r. mieliby 4 pkt za 9. miejsce Bianchiego, ale z kolei Sauber miałby w takiej sytuacji 5 pkt wyprzedzając Marussię. W dwóch kolejnych sezonach Manor zdobywa odpowiednio 2 i 3 pkt.
3. HRT nie uzbierałoby żadnych punktów w latach 2010-2012, najlepszy wynik to 13. miejsce w GP Kanady.
Teoretycznie więc punkty by były choćby za 12. miejsce, ale czy radość Marussi za miejsce 10. byłaby podobna?
@Gzehoo92
Pytasz z obecnego punktu widzenia. Spróbuj się przestawić i zadaj pytanie - czemu w innej punktacji miałaby być mniejsza. Efekt radości myślę byłby ten sam, libacja to libacja ;). Tyle że nie raz na jakiś czas lub w ogóle, ale częściej co pozytywnie działa na motywację ludzi.
@Aeromis,
nie mówię że byłaby to mniejsza radość. Ja osobiście bym się cieszył tak samo z punktów za miejsce 12. jak i z punktów za 10. miejsce. Z tym że to pierwsze daje motywację do drugiego - już masz punkty, a teraz chcesz ich zdobywać więcej więc starasz się ukończyć w czołowej dziesiątce.
@RY2N
Zmniejszanie puli komponentów i podwójne punkty to były pomysły poprzedniej ekipy akurat.
Nowy system punktowania zwiekszający liczbe punktowanych miejsc moim zdaniem zadziała negatywnie na atrakcyjnosc F1.
- w takim systemie wartość punktu uległaby deprecjacji. Żeby zdobyc punkt wystarczyłoby dotoczyć się do mety. W wielu przypadkach trudno byłoby mówić o zdobywaniu punktów za ściganie. Po prostu wręczano by je za ukończenie wyścigu.
- w obecnym systemie jest autentyczna walka o 10 miejsce czyli o jeden punkcik. Kierowcy poza top 10 nie zdobywają punktów więc moga postawic wszystko na jedna kartę byle by wskoczyć do top 10 to dodaje dramaturgi. Jezeli premiowanych miejsc będzie więcej to będzie więcej kunktatorstwa by dowieźć posiadane punkty do mety a nie walczyc o wieksze punkty ryzykując utratę tego co się ma. Dziś zawodnicy spoza top 10 nie mają takich dylematów bo nie mają czego bronić muszą atakować.
Wydaje mi się, ze 10 premiowanych miejsc jest w sam raz. To jest liczba która gwarantuje, że punkty zawsze będą zdobywane, a nie otrzymywane za samo ukończenie wyścigu.
|