Albon: Już przed uderzeniem bałem się o części zamienne

Kierowca Williamsa przekonuje, iż zrobił wszystko, by uniknąć kontaktu z Ricciardo.
07.04.2410:47
Maciej Wróbel
709wyświetlenia
Embed from Getty Images

Alexander Albon przyznał, że jeszcze przed uderzeniem w bariery pomyślał o sytuacji swojego zespołu w kontekście dostępności części zamiennych.

Tegoroczne Grand Prix Japonii zakończyło się dla 28-letniego Taja już po trzech zakrętach. Podczas próby ominięcia Daniela Ricciardo pomiędzy kierowcami doszło do kontaktu, w wyniku którego obaj wypadli z toru i uderzyli w bariery z opon.

Po tym incydencie rywalizacja została wstrzymana, gdyż konieczna była naprawa barier, która potrwała ponad 30 minut.

Kolizja Albona z Ricciardo może być również potencjalnie bardzo bolesna w skutkach dla ekipy Williamsa. Stajnia z Grove z powodu braku zapasowego podwozia w Australii przystąpiła do rywalizacji z tylko jednym bolidem.

Występ obu kierowców Williamsa nie był także pewny w Japonii. Ostatecznie brytyjski zespół zdołał przygotować dwa bolidy na weekend wyścigowy na Suzuce i zarówno Albon, jak i Sargeant, zdołali przystąpić do wyścigu, choć ten drugi zaliczył w międzyczasie wypadek w pierwszym treningu.

Zapytany o to, czy pomyślał o sytuacji swojego zespołu tuż po wypadku w wyścigu, Albon odparł twierdząco. Natychmiast. Jeszcze nawet przed uderzeniem w barierę. Zdecydowanie jest to coś, czego nie potrzebujemy. Samo uderzenie miało miejsce przy relatywnie niskiej prędkości, ale chodziło tu o sposób, w jaki uderzyłem w barierę z opon.

Zazwyczaj w takich sytuacjach mamy bariery z plastiku, Armco. Tutaj jednak "zanurzyłem" się dość mocno i wszystko zatrzymało się dość brutalnie. To są pytania, które mnie martwią, ale bardziej ze względu na samochód. Jeszcze go nie odzyskaliśmy. Musimy ocenić jego stan, mam nadzieję, że nie jest źle.

Albon podkreślił, że tuż przed kontaktem próbował się wycofać, gdy zorientował się, że znalazł się w martwej strefie koło bolidu Ricciardo. Miałem lepszą przyczepność, którą byłem nawet nieco zaskoczony po wyjściu z drugiego zakrętu i byłem w stanie wcisnąć się obok niego z niezłą prędkością na dojeździe do trójki.

Bardziej chodziło mi o lekkie zepchnięcie go z optymalnej linii w trzecim zakręcie, by znaleźć na niego sposób w 4, 5, 6 i 7. Oczywiście skończyło się już w pierwszym z nich. Oczywiście on mnie nie widział. Próbowałem się z tego wycofywać na ostatnią chwilę.

[cyt[Był taki moment, w którym zorientowałem się, że on mnie nie widzi. Chodziło o sposób, w jaki odbił do zewnętrznej. Zahamowałem więc i próbowałem uniknąć kontaktu, ale byłem już zbyt blisko niego, a on dalej jechał w prawo, więc nie mogłem od tego uciec[/cyt].

To nie jest żadna tajemnica, że mamy ciężki okres przy tej ilości części, jaką dysponujemy. To z pewnością nas zaboli - zakończył Taj.