Domenicali o rywalach, "Stepneygate" i jednolitym ECU
"Podchodzimy z szacunkiem do każdego rywala, stąd też jesteśmy bardzo skupieni"
12.01.0819:45
2058wyświetlenia

Nowy szef zespołu Ferrari - Stefano Domenicali spodziewa się ciężkiego sezonu twierdząc, że wszyscy rywale dokonali znaczących postępów. Włoski zespół zdobył zeszłego roku obydwa tytuły po emocjonującej walce z McLarenem, który został zdyskwalifikowany z klasyfikacji konstruktorów po aferze szpiegowskiej.
Domenicali, którego zespół jako pierwszy przedstawił swój nowy bolid na sezon 2008 uważa, że konkurencja będzie jeszcze silniejsza w nadchodzącym sezonie. Stwierdził on również, że Renault, które miało problemy w sezonie 2007 po dwukrotnym zdobyciu mistrzostwa, powróci do formy.
Musimy być bardzo ostrożni, ponieważ zaszły znaczące zmiany w regulaminie.- powiedział szef Ferrari podczas spotkania medialnego 'Wrooom' zorganizowanego we Włoszech.
Musimy zakładać, że nasi konkurenci poczynili krok naprzód. McLaren pozostaje jednym z naszych najgroźniejszych rywali. Musimy podchodzić z szacunkiem do każdego. Musimy mieć na uwadze Renault, które dość wcześnie zdecydowało się na skupienie całej swej uwagi na rozwoju nowego auta na nadchodzący sezon, a teraz mają oczywiście w swoim składzie Alonso, tak więc spodziewam się znacznej poprawy z ich strony. Podchodzimy z szacunkiem do każdego rywala, stąd też jesteśmy bardzo skupieni, ponieważ inne zespoły urosną w siłę. To będzie ciężki sezon. Możemy jednak walczyć o ten sam rezultat co w poprzednim roku. Pracujemy w pokorze i szanujemy przeciwników. Nasz samochód jest jednak konkurencyjny, tak jak nasi kierowcy.
Następca Jeana Todta na stanowisku szefa zespołu wyraził również nadzieję, że Formuła Jeden zostawi za sobą aferę szpiegowską z ostatniego sezonu. Po przeprosinach McLarena w zeszłym miesiącu i deklaracji ograniczenia wykorzystania w samochodzie na rok 2008 usprawnień mogących wynikać z pomysłów Ferrari, FIA uznała sprawę za zakończoną. Domenicali zasugerował, że nie chce tracić czasu na zagrzebywanie się w wydarzeniach z zeszłego sezonu. Udzielając odpowiedzi na pytania dziennikarzy stwierdził, iż ma nadzieję, że nie będzie już powodu, aby rozmawiać na ten temat.
Zaznaczył jednak, że wiele będzie zależało od tego, jak zachowa się teraz McLaren:
Rany ciężko się goją ze względu na sytuację, w jakiej powstały. Jest jednak moją odpowiedzialnością z operacyjnego punktu widzenia, by patrzeć w przyszłość. Kiedy oparzysz sobie palce, nie podejdziesz znowu blisko ognia, zanim nie nauczysz się, jak obchodzić się z wiatrem i innymi zmiennymi. Dlatego też zobaczymy, jak oni (McLaren) poradzą sobie z sytuacją. Moim celem jest patrzeć w przyszłość dla dobra F1, ponieważ sytuacja, jaka miała miejsce w poprzednim sezonie nie była najlepsza dla dobrego imienia F1. Pozytywnym faktem jest to, że świat zareagował w odpowiedni sposób, słusznie zareagowała również FIA. Jednak jest jasnym, że ucierpiała na tym F1.
Mimo, że Ferrari - podobnie jak wiele innych zespołów - zaostrzyło wewnętrzne formy kontroli, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo kolejnego pracownika dostarczającego informacje rywalom, Domenicali przyznał, że niemożliwym jest całkowite wyeliminowanie tego typu możliwości.
Inne zespoły, wraz z Ferrari, zrobiły wiele w kwestii bezpieczeństwa danych i swojej wiedzy. Mówimy tu jednak o osobach, które pełniły znaczące role w swoich zespołach i nie ma takich procedur, które działałyby skutecznie w obliczu zdradzenia podstawowych wartości. Jeśli na pewnym poziomie ludzie nie przestrzegają zasad sportowej lojalności, to nie ma procedur, które będą przed tym całkowicie chroniły.
Domenicali poparł również głos Todta w sprawie standardowego ECU (SECU), który powiedział, że McLaren będzie miał początkowo przewagę płynącą z faktu, że związana z nim firma skonstruowała elektroniczny system, którego teraz muszą używać wszystkie zespoły:
Jean Todt już wypowiedział się w tej sprawie z naszego punktu widzenia. Nie powinna to być jednak dla nas wymówka. Oznacza to jedynie, że będziemy musieli z tego powodu pracować ciężej i z większą precyzją. Koniec, kropka.
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE