Red Bull domagał się odjęcia Mercedesowi 162 punktów
Zespół z Milton Keynes przedłożył Trybunałowi FIA własne obliczenia zdobytej przewagi
01.07.1310:38
4319wyświetlenia

Tydzień po tym, jak werdykt Międzynarodowego Trybunału FIA zakończył sprawę testu Mercedesa z Pirelli, wyszło na jaw, jakiej konkretnie kary domagał się dla niemieckiego zespołu Red Bull, którego protest rozpoczął całe postępowanie.
Oprócz Red Bulla, protest w tej sprawie złożyło także Ferrari. Oba zespoły przedłożyły Trybunałowi swoje argumenty w formie pisemnej. Włosi przygotowali ośmiostronicowy dokument, austriacka ekipa dołożyła o dziesięć stron więcej.
Niemiecki Auto Motor und Sport dotarł do dokumentu Red Bulla i odkrył, że zespół prowadzony przez Christiana Hornera domagał się kary dla Mercedesa, polegającej na odjęciu 162 punktów w klasyfikacji konstruktorów. To by oznaczało, że zespół z Brackley miałby minusowe konto, ponieważ do tej pory uzbierał 134 punkty.
Red Bull dokładnie opisał, w jaki sposób ustalił taką sumę punktów. Dodano dwie korzyści, jakie zdaniem Red Bulla odniósł Mercedes podczas testu w Barcelonie. Pierwsza wypływałaby z samego faktu, że niemiecki zespół przejechał 1000 kilometrów z użyciem tegorocznego bolidu. Według symulacji RBR, oznacza to rozwój, dający średnio o 1,4 pkt większy zysk dla każdego bolidu w każdym wyścigu. Od testu w Barcelonie do końca sezonu pozostawało 14 Grand Prix, co oznaczało następujący rachunek: 1,4 x 2 x 14 = 39,2 pkt.
Druga korzyść miałaby polegać na tym, czego zespół może się podczas takiego testu nauczyć o oponach i pracy z nimi. Ten zysk Red Bull oszacował na dodatkowe 4,4 pkt dla każdego bolidu na wyścig, więc oznaczałoby to: 4,4 x 2 x 14 = 123,2 pkt. Po zsumowaniu tych wyników, Red Bull doszedł do wspomnianej wyżej propozycji kary, w postaci odjęcia Mercedesowi 162 punktów w klasyfikacji konstruktorów.
Zespół z Milton Keynes przedłożył także wykresy, za pomocą których zamierzał udowodnić, iż w początkowej fazie sezonu zespoły dokonują największych postępów w kwestii niezawodności samochodów, jeśli więc Mercedes testował po piątym wyścigu, wyraźnie pomógł sobie także w tym względzie. Ross Brawn odrzucił te argumenty, twierdząc, że gdyby było to prawdą, Red Bull nie miałby tylu problemów z alternatorem w drugiej połowie ubiegłego sezonu.
Obie strony wiodły także spór wokół tego, kto i kiedy odkrył fakt, że tylne opony kierunkowe można zamieniać miejscami (prawą na lewą i odwrotnie), co może przy spełnieniu pewnych warunków przynieść poprawę osiągów. Mercedes twierdził, że o tym triku wiedział już wcześniej, natomiast to Red Bull, zdaniem niemieckiej ekipy, użył tego sposobu po raz pierwszy dopiero w Montrealu.
Ostatecznie, jak już wiadomo, Mercedes został ukarany reprymendą i wykluczeniem z testów dla młodych kierowców.
Źródło: f1sport.autorevue.cz
KOMENTARZE