Magnussen: Ból szyi może skomplikować mój wyścig

Duńczyk uważa, że był w stanie powalczyć w czasówce nawet o piąte pole.
27.03.2217:39
Maciej Wróbel
597wyświetlenia
Embed from Getty Images

Kevin Magnussen obawia się, że uraz szyi, jakiego doznał podczas kwalifikacji i uniemożliwił mu walkę o lepszą pozycję startową, może skomplikować jego wyścig o Grand Prix Arabii Saudyjskiej.

Duńczyk powrócił w tym roku do startów z Haasem w świetnym stylu, zdobywając przed tygodniem piąte miejsce w Grand Prix Bahrajnu. Już wówczas Magnussen podkreślał, że nieco obawia się sprostaniu serii Grand Prix pod kątem fizycznym, mając na uwadze przede wszystkim pracę mięśni szyi.

Problemy z szyją zaczęły jednak doskwierać Magnussenowi podczas końcowej fazy sobotnich kwalifikacji, w których nie liczył się w walce o czołowe pozycje i ostatecznie wyruszy do dzisiejszego wyścigu z dziesiątego pola. 29-latek dodaje, że problemy mogły się pojawić już wcześniej, jednak ze względu na ograniczony przebieg podczas treningów, zaczęły się one dopiero w kwalifikacjach.

Cieszę się, że tych przygotowań było tak mało, bo moja szyja byłaby załatwiona jeszcze przed kwalifikacjami - powiedział kierowca Haasa. Moja szyja po prostu złamała się w Q3, nie byłem w stanie już jechać dalej, więc jest ciężko. Kiedy byłeś poza bolidem F1 ponad rok i trafiasz na taki tor - świetny tor, nie mam nic przeciwko niemu - po prostu nie jesteś na to przygotowany.

Cieszę się, że mam tu ze sobą jednego z najlepszych fizjoterapeutów na świecie, Thomasa Jorgensena i liczę na to, że będzie tu w stanie pokazać swoją magię.

Magnussen przyznaje, że w miarę upływu kolejnych okrążeń wyścigu, zapewne będzie musiał opierać swoją głowę na zagłówku, do czego doszło już podczas trzeciego segmentu czasówki. Opierasz swoją głowę na zagłówku, ale tracisz przy tym sporą część czucia samochodu, a poza tym wydaje się, że spoglądasz w złym kierunku. To nie jest wymarzona sytuacja.

I do tego właśnie zostałem zmuszony, ponieważ moja szyja nie mogła tego wytrzymać. Samochód był jednak świetny, myślę, że mogłem powalczyć o P15, ale skończyło się tylko na P10. Nigdy nie jeździłem po tym torze, zaliczyłem tylko trzy kółka w drugim treningu, po czym miałem normalną trzecią sesję. Nie jest idealnie, ale jak mówiłem - lubię ten tor i szybko się z nim obeznałem.

Kierowca z Roskilde podkreśla jednak, że frustruje go fakt, że problemy kondycyjne mogą negatywnie wpłynąć na jego potencjalnie mocne tempo wyścigowe. Tak, na pewno, bo uważam, że to jeden z moich ulubionych torów, a samochód spisuje się tutaj fantastycznie. Mam nadzieję, że będę jutro w dobrej formie. Będę musiał walczyć jutro wszystkim co mam podczas wyścigu.

W wyścigu jeździ się nieco wolniej, więc to może pomóc, ale te prędkości w zakrętach 6, 7, 8 i 9 to po prostu piekło, jeśli nie ścigałeś się bolidem F1 przez ponad rok.

Duńczyk dodaje, że martwił się o Micka Schumachera, gdy mijał jego rozbity samochód podczas Q2. Gdy spojrzymy na to, gdzie stracił kontrolę i jak uderzył... Kąt był bardzo zły, a uderzenie było w czysty beton. Widzieliście, że samochód po prostu rozpadł się na kawałki.

To musiał być dla niego szalony wypadek i szalone jest to, że można ot tak wyjść bez szwanku z wypadku takiego jak ten. Jestem bardzo wdzięczny za bezpieczeństwo tych samochodów i że będę już wkrótce mógł porozmawiać z Mickiem i porządnie poklepać go po ramieniu. To fantastyczne.

Zapytany o obawy innych kierowców odnośnie bezpieczeństwa na torze w Dżuddzie, Magnussen odparł: Nie pytacie odpowiedniej osoby. To są wyścigi, tak to wygląda. Gdy widzisz wypadki takie jak ten, to boli i okropnie jest to oglądać. Siedzi tam w środku facet, nie wiesz w jakim jest stanie i czujesz wielką ulgę, gdy słyszysz, że wszystko z nim w porządku.

Szczerze jednak uważam, że to jeden z najlepszych torów, po jakich jeździłem. Nie zmieniałbym go. Oczywiście, gdyby można by go uczynić bezpieczniejszym, to super, ale w sumie sam nie wiem - zakończył Duńczyk.