Leclerc wystartuje w Japonii z malowaniem upamiętniającym Bianchiego

W tym roku przypada dziesiąta rocznica wypadku Francuza na torze Suzuka.
04.04.2420:28
Mateusz Szymkiewicz
670wyświetlenia


Charles Leclerc zaprezentował malowanie kasku na Grand Prix Japonii, którym upamiętni swojego zmarłego przyjaciela - Julesa Bianchiego.

Francuz był juniorem Ferrari i w sezonie 2014 reprezentował barwy zespołu Marussia na zasadzie wypożyczenia. Kierowca podczas wyścigu o Grand Prix Japonii miał wypadek, wypadając z toru w zakręcie Dunlop, gdzie uderzył w dźwig ściągający wrak bolidu Adriana Sutila.

Bianchi w wyniku przeciążenia doznał uszkodzeń mózgu, przez które znalazł się w śpiączce. Mimo wielu operacji oraz usilnej walki lekarzy z całego świata o przywrócenie kierowcy do zdrowia, zmarł on 17 lipca 2015 roku.

Na wczesnym etapie kariery przyjaźń z Bianchim zawarł aktualny kierowca Ferrari - Charles Leclerc. Monakijczyk był wspierany przez samego Francuza oraz jego rodzinę szczególnie na etapie kartingu, kiedy to miał trudności ze skompletowaniem budżetu na starty na międzynarodowym poziomie.

W dziesiątą rocznicę wypadku Bianchiego, Leclerc zdecydował się na start w Grand Prix Japonii w kasku, którego malowanie nawiązuje do schematu stosowanego przez Francuza w 2014 roku. Kask Monakijczyka zawiera również ówczesny oraz zastrzeżony dziś numer startowy Bianchiego - #17.

Jesteśmy oczywiście w bardzo wyjątkowym miejscu, gdziekolwiek się tutaj nie pojawię mam w pamięci Julesa - powiedział Charles Leclerc. Bardzo często o nim myślę, ponieważ jest osobą, która pomogła mi się tutaj dostać. Już w 2010 roku rozmawiał z Nicolasem Todtem, moim aktualnym menedżerem, o wspieraniu mnie w drodze do Formuły 1. Zupełnie tym zmienił bieg mojej kariery. Przedtem nasze rodziny były naprawdę blisko, do dziś pozostajemy w takich relacjach.