Felieton: F1 jest nudna...?

Po wczorajszym wyścigu z pewnością nie można już tego powiedzieć
29.03.1018:42
Piotr Bogucki
9156wyświetlenia

Sezon F1 2010 oficjalnie rozpoczęty! Kto z Was ma takie odczucia po tym, jak po raz pierwszy od dłuższego czasu to nie w Australii rozgrywany jest pierwszy wyścig sezonu? Do toru w Bahrajnie nie mam osobiście negatywnych odczuć, nawet go lubię, jednak to Albert Park dostarczał nam tę adrenalinę wczesną wiosną... kiedy niewiele wiemy o rozkładzie sił w sezonie i tym chętniej łamiemy własne zasady oraz wstajemy o godzinie 4 rano, żeby tylko obejrzeć treningi F1. Nie ma to jak zasady.

Czy też przepisy. Bo o nich było w ciągu ostatnich dwóch tygodni nadspodziewanie głośno, są zawsze w Formule 1 sprawą trudną i kontrowersyjną. Jak sprawić, aby przywrócić widowiskowość królowej sportów motorowych, gdzie wyprzedzanie jest niezwykle trudne i czy tak rzeczywiście jest? Ja wiem jedno - Bahrajn był nudny, Australia niesamowicie ciekawa, ale to jest właśnie F1. Żaden wyścig nie jest taki sam. Tak samo F1 różni się od każdej innej formy motorsportu, jak samochody w niej jeżdżące. Tutaj nie da się ocenić wartości kierowcy tylko poprzez pryzmat zajmowanych podczas sezonu pozycji. Za to ją lubię.


Dlatego też możemy być niezwykle szczęśliwi z drugiego miejsca Roberta Kubicy, który pokazał wielką klasę we wcale nie najszybszym Renault R30. Był on jedną z jaśniejszych gwiazd minionego weekendu, jeśli nie najjaśniejszą. Drugą taką gwiazdą niewątpliwie był Fernando Alonso, który po pechowym dla niego incydencie w pierwszym zakręcie stracił swoją pozycję i z ostatniego miejsca w stawce rzucił się do odrabiania strat. Niesamowitą pogoń podkreśla fakt, że Felipe Massa musiał się bronić przed atakami Fernando po przejechaniu niewiele ponad połowy dystansu. Brazylijczyk będzie miał ciężkie życie.

Niektórzy mogą być natomiast lekko rozczarowani niesprawiedliwością, jaka spotkała już po raz kolejny Sebastiana Vettela. Drugie z rzędu pole position, druga 'porażka' poprzez awarię, tym razem nakrętki lewego przedniego koła. Jeśli Sebastian był w stanie odejść z podniesioną głową po GP Bahrajnu, tak już z tego, co stało się na torze Albert Park nie może być zadowolony - jak sam to określił: To było dla mnie jak kopniak w krocze. Dobrze przynajmniej, że rzucony przez niego bumerang podczas przygotowań do weekendu nie trafił w niego tak, jak odbił się od maski zaparkowanego obok samochodu, a podczas drugiej próby od głowy oficjalnego fotografa Red Bull Racing...


Tym, który przechwycił z niezbyt zręcznych rąk Vettela zwycięstwo, i to w pełni zasłużenie, był Jenson Button. Mało kto przypuszczał, że tak wczesna zmiana opon na gładkie może się aż tak opłacić. Co jednak najważniejsze - to on zadecydował o tej ryzykownej strategii. Po tym, jak wyjechał na slickach dwukrotnie pomyślał, że to był błąd i jest 'po sprawie', a jednak wciąż naciskał. Kiedy Robert Kubica wysunął się na drugą pozycję po późniejszej wizycie w boksach, Brytyjczyk miał już na tyle rozgrzane opony, że z łatwością wyprzedził jeszcze niepewnego na przesychającym torze Polaka. Do tego obydwaj popisali się świetnymi umiejętnościami, jeśli chodzi o utrzymywanie opon w dobrej formie.

Czego niestety nie można powiedzieć o Lewisie Hamiltonie. Drugi rok z rzędu nie może on zaliczyć wyścigu w Australii do udanych. Już podczas jego trwania, co zresztą słuszne, podważał strategię zjazdu na jeszcze jedną zmianę opon, gdy najgroźniejsi rywale pozostali na torze. Nie powinien był jednak tak ostro reagować na błąd zespołu, szukając winnych od razu po wyjściu z kokpitu - Button w tym momencie zyskał niesamowicie wiele, jeśli chodzi o relacje z zespołem. Webber wjeżdżając w byłego mistrza świata na ostatnich okrążeniach natomiast wiele stracił. Po takim rozwoju wydarzeń nie dziwnym jest, że ponownie słyszymy plotki o Raikkonenie mającym zastąpić go w Red Bullu w następnym sezonie. McLaren był w każdym razie jednym z najszybszych bolidów, choć nie wskazywały na to wyniki kwalifikacji. Jest to ciekawe zważywszy na fakt, że to Ferrari miało być właśnie mocniejsze w wyścigach, a w kwalifikacjach nastawiało się na niwelowanie strat. Wiele więc jeszcze nie wiemy, oprócz tego, że Red Bull ma przewagę, ale nie był w stanie jej jeszcze wykorzystać.


Ciekawa rywalizacja wewnątrz zespołu ma miejsce także w Mercedesie, gdzie Rosberg po raz kolejny pokonał Michaela Schumachera zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigu. Co jednak najbardziej zaskakuje to łatwość, z jaką przychodziło walczyć Alguersuariemu i Glockowi z 7-krotnym mistrzem świata. Na jego przebudzenie będziemy sądzę musieli jeszcze poczekać, o ile będzie ono w ogóle miało miejsce. Rosberg jednak umiejętnie zabawia się w gry psychologiczne mówiąc, że wcale nie jest zadowolony ze swojego występu w kwalifikacjach - to musi boleć Schumachera. A jeśli mowa już o tyłach stawki, która pojawiła się na mecie - warto zwrócić uwagę na to, że Chandhokowi udało się do niej dojechać. Jak na HRT jest to wynik niesamowicie pozytywny, choć może niekoniecznie dla całej F1. Brawa należą się również Lotusowi i Kovalainenowi, a na komentarz jakoś brak sił w przypadku Virgin. Niech zań posłuży brak wystarczająco dużego baku, by dojeżdżać w każdym wyścigu do mety.


Podsumowując, blask F1 wciąż nie stracił na swojej mocy. Wyścig, jaki mieliśmy okazję oglądać z pewnością nie mógł uśpić nikogo, kto wstał przed 7.00 rano w niedzielę 'starego' czasu. Nie potrzebna była poranna kawa, wystarczyły wydarzenia na torze, których było jak zwykle w Australii sporo. Poza torem zresztą również - wystarczy wspomnieć o wizycie aktora Johna Travolty, wokół którego niemalże kręcił się wyścig. Najpierw miał okazję jako pierwszy nie-testowy pilot przelecieć się Airbusem A380, następnie machał flagą w szachownicę, a wisienką na torcie było wręczenie Robertowi Kubicy należnego mu trofeum za drugie miejsce podczas ceremonii na podium. Nie od dziś mówi się o możliwości przejścia Roberta do Ferrari, a po tym, co zaprezentował w ten weekend, we włoskim zespole chyba zaczynają już myśleć na temat składu na sezon 2011. Ostatecznie jednak najważniejszą wiadomością, jaką wynieśliśmy z Melbourne jest to, że F1 wciąż jest żywa i nadal ma dla nas sporo do zaoferowania.

F1 nie jest nudna!

KOMENTARZE

31
boby
01.04.2010 01:54
Awaria techniczna to nie niesprawiedliwość. a Artykuł b.dobry.
AdamSlomek
30.03.2010 06:38
A mi właśnie wyścig w Australii uświadomił, jak nudna w tym roku będzie Formuła 1 i dopóki półtora sekundowa przewaga na okrążeniu nie będzie dawała gwarancji wyprzedzenia wolniejszego bolidu i premiowana będzie zachowawcza jazda, to się nie zmieni. W Bahrainie nie dziwił mnie brak wyprzedzań w czołówce, no bo jak wolniejszy bolid może wyprzedzić szybszego, ale to, że nikt nie zdecydował się na agresywną taktykę jeszcze jednej zmiany opon. Teraz się już temu nie dziwię i wiem, że w tym sezonie będziemy jeszcze nie raz narzekać na nudę. Trzeba mieć tylko nadzieje, że zakaz stosowania podwójnych dyfuzorów i zmiana dostawcy opon sprawią, że w przyszłym sezonie zobaczymy dużo więcej wyprzedzań. A może ta czekająca nas nuuuuda zmusi FIA do jeszcze radykalniejszych posunięć, np. standaryzacji tylnego skrzydła? Więc może warto sobie życzyć paru suchych GP pod rząd, bo żeby się odbić od dna, najpierw trzeba do niego dobić....
skan
30.03.2010 05:14
jak dla mnie przed kazdym wyscigiem powinna wyjezdzac polewaczka i zraszac tor :P Jak jest mokro /przynajmniej przez chwile/ to się potem coś dzieje ;P
kibic sribic
30.03.2010 04:31
@IJTKPZZ7 - można wiedzieć dlaczego nie obejrzysz GP Malezji? a felieton bardzo ciekawy i miło się go czyta:P
deeze
30.03.2010 03:54
Prawda, że dobrze, że kolejny wyścig już w tym tygodniu? :D Również przypominam sobie rozmowę Marek :)
omen10
30.03.2010 03:44
Wg. mnie w Bahrajnie zawsze było nudno ;p
marcjan86
30.03.2010 08:00
Czołem Piotr! Po przeczytaniu tego artykułu, przypomniała mi się nasza rozmowa na gadu, w której narzekaliśmy że Bahrajn był nudny :D Z tego co pamiętam obstawiałem że sytuacja ulegnie zmianie w Australii, no i nie pomyliłem się. Felieton bardzo ciekawy, fajne porównania wewnątrz zespołowe. Czekamy na kolejny wyścig :)
IJTKPZZ7
30.03.2010 07:02
GP Australii zostało doskonale podsumowane przez relecję z wyścigu na żywo: W 1 minucie na torze działo się więcej, niż w całym GP Bahrajnu. Co do Malezji, to będzie ciekawie-duże szanse na deszcz... Szkoda, że nie obejrzę;]
mielony
29.03.2010 09:09
Zobaczymy, czy F1 nudna - rok temu w Malezji nie było nudno... Wyścig w Australii był ciekawy, ale gdy się uspokoiło, to czołówka była nie do ruszenia i dojechała na swoich miejscach. Ambitni zmieniacze opon (Lewis, Mark, Nico, no nawet Schumi) nie dali rady. Szkoda Pietrowa - startuje na razie jak rakieta, ale potem cienko. Gdyby opanował twarde opony mógłby trochę namieszać bo nie musiałby ich zmieniać a mimo to mniej by się zużyły. Shumiego raczej nie wyrzucą, chyba, że sam zaaranżuje jakieś "cóś" i bedzie pretekst do odejścia. A Heidfeld z dobrą jazdą po mokrym i oszczędzaniem opon (czasem aż za bardzo...) mógłby w Australii pojechać lepiej niż Nico i nieprzyzwyczajony jeszcze Michael.
push_mss
29.03.2010 08:40
@fittipaldi666 - akurat Suzuki nie zaliczyłbym do tych torów mało bezpiecznych. Rok temu był mega nudny wyścig i prócz stłuczki Alguersuariego nic tam się w sumie nie działo (no dobra, pojedynek Kovala z Sutilem był spoko). Ja tam bardziej czekam na Monaco, Kanade i Spa.
deeze
29.03.2010 08:22
Heh, dzięki za zgłoszenie błędu, poprawione :) Aczkolwiek na przyszłość polecam jednak przycisk "zgłoś błąd w newsie/artykule" ;)
Mariusz
29.03.2010 07:16
Mimo że w tym roku Bahrajn inaugurował mistrzostwa, to dla mnie od dawna było oczywistym, że prawdziwy sezon zacznie się dopiero od Australii. I było pięknie! :)
fitipaldi666
29.03.2010 07:08
Tory mało bezpieczne będą super ciekawe poczekajcie na Suzuke to sami zobaczycie . Wie ktoś jaka osiągał prędkość max Hamilton?
sylweq
29.03.2010 07:02
@up dokładnie. Na Albert Park zawsze były emocjonujące wyścigi - niezależnie od aury ani pozycji Kubicy.
push_mss
29.03.2010 06:59
A ja Wam powiem, że wydaje mi się że ta nuda / nie-nuda to kwestia specyfiki danego toru. W Bahrajnie jakoś nigdy nie oglądaliśmy mocno porywającego wyścigu. W Australii natomiast co rok dzieją się ciekawe rzeczy. Tak samo Spa czy Monaco - tam sezon w sezon jest ciekawa rywalizacja. Myślę że szału nie będzie. Na tych bezpiecznych torach wszystko będzie... bezpieczne i bez szaleństw i nie pomogą tutaj zmiany opon, wymyślne strategie itd. Za to na torach gdzie margines błędu jest cieniutki, będzie się działo zapewne sporo. Tak na dobrą sprawę rywalizację na bezpiecznych torach uatrakcyjnić może chyba tylko pogoda.
atb
29.03.2010 06:55
@bartekws jest jeszcze gorzej; autor każe nam się zastanawiać, który z nich jest kobietą; ona i ona - obydwie; ona i on - obydwoje; on i on - obydwaj; a przecież w powyższym zdaniu nie było mowy o "córce Rosberga" (nie wiem, kto to wymyślił, ale od kiedy znalazłem to na forum, nie mogę powstrzymać się od śmiechu).
Kajek
29.03.2010 06:39
choć w paru miejscach można się nie zgodzić z opiniami autora... w końcu to felieton ni?
Arczyn
29.03.2010 06:36
Dziwi mnie, że są tacy którzy narzekają na nudną końcówkę - o co do diabła chodzi? :) To jest właśnie fajne w F1, walka, nie tylko samo wyprzedzanie. Sytuacja w której jedzie sześciu kolesi za sobą, w kolejności mniej więcej od najwolniejszego do najszybszego. Wtedy są ataki, pokazywanie się w lusterkach, markowane i rzeczywiste próby, to jest show! Do dziś pamiętam kapitalną końcówkę GP San Marino sprzed paru lat gdy Schumacher walczył z Alonso. Ostatecznie przez 20 okrążeń nikt nikogo nie wyprzedził, ale emocji było co nie miara!
szajse
29.03.2010 06:15
Jeden wariacki wyścig i już ze skrajności w skrajność. Wiecie co by było w Australii gdyby było normalnie czyli sucho a Alonso nie pocaowałby się z Buttonem i Schu na poczatku wyścigu robiąc zadymę? Byłaby procesja. Jedynym i najgorętszym momentem w ciągu póltorej godziny "wyścigu" byłoby... wypadnięcie z toru lidera Vettela. Nie byłoby spektakularnych megadzwonów, wypadania z toru, wyprzedzanek, szału i tłoku w pit stopach, nie byłoby emocji. W F1 w normalnych "okolicznościach przyrody" wolniejszy nie wyprzedzi szybszego a będzie tracił na każdym kólku. Jak to się idiotycznie mawia: to był wyjątek potwierdzający regułę, chaos w uporządkowanej f1. Do tego II miejsce Kubicy i wszyscy w Polsce oglądali z wypiekami na twarzy najciekawsze GP sezonu ;) Takie moje zdanie.
bartekws
29.03.2010 06:15
"Do tego obydwoje popisali się świetnymi umiejętnościami, jeśli chodzi o utrzymywanie opon w dobrej formie" ooo, nie wiedziałem, że BUT i KUB to tak naprawdę dziewczyny ;p Poza tym felieton bardzo fajny, choć w paru miejscach można się nie zgodzić z opiniami autora...
Amalio
29.03.2010 05:53
Dobra, dobra. Pożyjemy zobaczymy. Tak jak za szybko by mówić, że jest nudno, to i tak samo za wcześnie by po jednym dobrym wyścigu mówić, że jest ciekawie. Melbourne to akurat miejsce gdzie można się było spodziewać niezwykłej walki, ale zobaczymy jak to będzie na tych wszystkich torach gdzie pobocza mają kilometr długości i są wyasfaltowane :] Niestety, ale za dużo jest torów które wybaczają błędy. Dotyczy to zarówno nowych obiektów jak i starych "modernizowanych" jak to się ładnie mówi.
kuxumuxu
29.03.2010 05:47
Teraz mówi się, że F1 nie jest nudna. I bardzo dobrze, dla mnie nigdy taka nie była. Ale przyjdzie mniej ciekawe GP Malezji i znowu słyszeć będziemy, że F1 jest coraz nudniejsza ;)
artur_fan_f1
29.03.2010 05:45
jak w podsumowaniu: F1 nie jest nudna ;) ci co mówią ze f1 jest nudna po prostu nie znają się na tym sporcie
Wielgosz_Jacek
29.03.2010 05:27
@ Khelinubril ale jak było tankowanie to mimo wszystko było ciekawiej niż jak tylko jest zmiana opon, bo wtedy w wyścigu bolidy różniły się ciężarem i były dłuższe pobyty w alei bo trzeba było zatankować, wyprzedzania też chyba trochę więcej było bo np kierowca który dopiero co wyjechał to oprócz zimnych opon jeszcze cięższy był od rywala który np ma zjechać za jedno czy dwa okrążenia także wg mnie powinni przywrócić możliwość tankowania, no chyba że reszta wyścigów okaże się emocjonująca choć powiem szczerze że nie sądzę po tych nieudanych próbach Lewisa, nawet w powyższym artykule napisano że Mclaren był jednym z najszybszych na torze a mimo to nie poradził sobie z Robertem a przecież nie jechał jakoś specjalnie zachowawczo widać było że chce go połknąć, także to wg mnie nie jest dobry omen na dalsze wyścigi, ale zobaczymy...
Maly-boy
29.03.2010 05:27
po suchych wyścigach zobaczymy czy jest nudna.. a deszczowe wyścigi generalnie mają to do siebie ,że są ciekawe z resztą wystarczy zobaczyć ile się działo jak tor przesechł ,Ham nie mógł wyprzedzić Kubicy ani Alonso ,tylko dzięki Webberowi który wpakował się w Hamiltona nikt nie usnął
akkim
29.03.2010 05:16
Felieton fajny, treściwy i przyswaja się ładnie, lecz czy z emocji w wyścigach aura nas nie okradnie ? Ten wyścig był przecież pierwszym przy mokrych warunkach, więc myślę warto poczekać, czy zmianom należna laurka.
Khelinubril
29.03.2010 05:13
@ Wielgosz Jacek Ale w poprzednich latach formuła wcale nie była jakoś oszałamiająco ciekawa. Moim zdaniem niewiele się zmieniło. Tylko tyle, że nie widzimy wyprzedzań podczas tankowania, urywania się węży do tankowania, zapalania się bolidów polanych benzyną. Wyścigi będą ciekawe jeśli będą różnice w strategiach i degradacji opon.
Wielgosz_Jacek
29.03.2010 05:00
Przestrzegam przed zbytnim optymizmem, nie w każdym GP będzie deszcz.Wyścig był ciekawy to niezaprzeczalny fakt ale to dzięki pogodzie, jeśli chodzi o Alonso to nie można powiedzieć że nie było walki była jak odrabiał straty, ale trzeba zwrócić uwagę ile słabsze bolidy mieli przeciwnicy; w dodatku odrabiał bo miał kolizję na pierwszym zakręcie, natomiast to że Hamilton nie mógł sobie poradzić z ewidentnie wolniejszym Kubicą gdy już było sucho przypominało Bahrajn, tak samo końcówka wyścigu gdy było sucho to wyprzedzania nie było, jedynym urozmaiceniem było to co zrobił Webber, także trzeba poczekać bo nie wszędzie będzie deszcz, oby się nie okazało ze emocje w wyścigu kończą się na pierwszym zakręcie
sisiorex
29.03.2010 04:58
Jaki wyścig taki artykuł :D Ale niepotrzebne wyskoczone znikąd zdanie o Robercie i Ferrari.
Adakar
29.03.2010 04:54
Kubica jeśli juz to urośnie na kandydata do RedBulla w 2011 za Marka. Jesli ten nie skonczy kariery, to powinine dostac minimum rok w Toro Rosso (tak mialo byc juz w tym roku). Kimi raczej juz nie wroci. Za to Heidfeld w polowie sezonu moze zastapic Michaela.
pietrov8
29.03.2010 04:46
Bardzo fajny artykuł. Miło się czytało :)