Felieton: Nie chcę...

Jeśli sędziowie sami mają zajmować się organizowaniem akcji na torze, to ja dziękuję za taką F1
21.04.1011:31
Paweł Zając
9549wyświetlenia

Nie chcę takiej Formuły. Rozumiem naciski na akcję na torze, to oczywiste, że wyścigi, podczas których dużo się dzieje są lepsze. Jednak jeśli sędziowie sami mają zajmować się organizowaniem akcji na torze, to ja podziękuję za taką F1.

Wcale nie mam tutaj na myśli pogrzebanych szans na podium Kubicy. Safety Car się zdarza i zawsze dopełnia loterii. Trudno jest ocenić, czy jego wypuszczenie po raz drugi na tor było potrzebne czy nie. Niewielu z nas było w Szanghaju, a jeszcze mniej widziało miejsce, w którym doszło do kolizji Alguersuariego z Senną. Trzeba więc założyć, że pojawienie się Mayländera było niezbędne dla bezpieczeństwa wyścigu.

Bardziej dziwi mnie za to artykuł 40.9 Regulaminu Sportowego F1, który mówi, że samochód bezpieczeństwa musi pozostać na torze tak długo, aż uformuje się za nim cała stawka. Proszę... Czy w dobie tak zaawansowanych technologii, które podobno nie są obce Formule 1, tych wszystkich świecidełek na kierownicy, flag oraz tablic świetlnych na torze i „wspaniałego” FIA ECU, o którym sama Federacja wspomina w wyżej wymienionym regulaminie, nie da się poinformować kierowcy, że nie ma już samochodu bezpieczeństwa? Nie da się przeprowadzić restartu, kiedy inni kierowcy są kilka zakrętów wcześniej? Przecież przepisy i tak nakazują słuchania się standardowego ECU w sprawie czasu dojazdu do SC i zakazują wyprzedania podczas neutralizacji.


Wygląda to na swoistą schizofrenię, kiedy F1 jest promowana jako szczyt technologii pod każdym względem, a w gruncie rzeczy opiera się na przepisach, które dobrze pamiętają poprzednie tysiąclecie. Na przepisach, które całkowicie niszczą fakt, że Button, Rosberg, Kubica i Pietrow zachowali wystarczająco dużo zimnej krwi by zostać na slickach. To oni powinni spijać pełnię śmietanki z tego wyścigu. Nie Hamilton, Vettel lub Alonso, którzy dostali stracone czterdzieści sekund w prezencie. Powinni walczyć w głębokim środku stawki o pietruszkę. Może Scuderia w końcu nauczyłaby się przewidywania warunków i podejmowania odpowiednich decyzji, których wyraźnie brakuje po odejściu Todta oraz Brawna. Po raz kolejny przychodzi deszcz, trochę zmienności i loteryjności, a Czerwoni rozkładają bezradnie ręce. Red Bull dobitniej pokazałby światu, że mistrzowską ma tylko szybkość bolidu, a Hamilton w końcu wyczerpałby limit szczęścia, choć o jego zachowaniu podczas tego GP można napisać osobny felieton.

Wygląda na to, że po chudym początku sezonu 2009 i rzekomej lekcji pokory, dostajemy dobrze znanego nam z początków kariery Lewisa. Szybkości odmówić mu nie można, ale głowy owszem. Niepotrzebna i niebezpieczna przepychanka w pit-lane, zawracanie do boksu czy niezła lekcja obrony od znacznie wolniejszego Schumachera. On się chyba nigdy nie zmieni, a sędziowie wcale nie pomagają. Dwa czy trzy lata temu Alonso za przejechanie przez linie wjazdu do boksów w Walencji podczas treningu dostał karę finansową. Rok temu, na tym samym torze, zupełnie nieszkodliwy Badoer został dobity za lekkie najechanie na linię wyjazdu z pit-lane. Renault miało być wykluczone z jednego Grand Prix za odpadnięcie koła, a z przewinienia Hamiltona albo rozchodzą się sędziom po kościach, albo są bardzo ostro karane... aż reprymendą. Nie chcę sędziów, którzy karzą kierowców za wychylenie nosa poza bolid, ale przydałoby się trochę konsekwencji, szczególnie w sprawach bezpieczeństwa na torze. Czyżby wielkie słowa dotyczące bezpieczeństwa, wypowiadane w zeszłym roku, były wynikiem popytu na takowe z powodu wypadków Surteesa i Massy? Chyba lepiej nie zagłębiać się w ten temat...


Wróćmy jeszcze na sekundkę do zawodników, bo do sędziów i FIA będzie jeszcze jedna sprawa. Bardzo podoba mi się zespół Renault. Są całkowicie bezwzględni, bezlitośnie wykorzystują nawet najmniejsze błędy rywali i mimo nienajlepszego bolidu potrafią wskakiwać na czołowe pozycje. Robert znów jedzie jak robot nie popełniając praktycznie żadnego błędu, ponadto wygląda, że rakieta z Wyborga odpaliła w końcu dodatkowe silniki. Co prawda Pietrow popełnił kilka błędów, jednak poprawia się z wyścigu na wyścig i może być z niego całkiem niezły kierowca. Negatywnie zaskakuje mnie Michael Schumacher. Dobrze zna tor, przejechał już sporo kilometrów w „nowej F1”, dostaje jakby nie patrząc korzystne dla siebie warunki, jednak w wyścigu praktycznie nie istniał. Zapowiada się ciężki sezon dla starego mistrza, a z oceną, czy powrót był dobrym pomysłem musimy chyba jednak poczekać i zobaczyć, jak Michael spiszę się w perspektywie całego sezonu.

McLaren był bardzo szybki, jednak w głównej mierze to zasługa „kanału F” i przeszło kilometrowej prostej. Sauber po raz kolejny ma ogromnego pecha i przegrywa wyścigi już na starcie. Kolejna awaria silnika i kolejny wypadek, za który winy nie ponosi kierowca Szwajcarskiej ekipy. Szkoda. Liczyłem, że Peter Sauber wyciągnie zespół na prostą po niezbyt szczęśliwym zakończeniu współpracy z BMW. Heikki Kovalainen znowu kończy wyścig i w dodatku wyprzedza Nico Hulkenberga. Ładnie - widać, że odejście z McLarena wyraźnie służy Finowi pomimo bardzo słabego bolidu. Heikki jak na razie jest najszybszym kierowcą z nowych zespołów, jednak zaskoczenia pod koniec sezonu można by upatrywać w HRT. Hiszpanie wyraźnie mają potencjał. Już drugi raz z rzędu kończą wyścig obydwoma samochodami, a Chandhok w klasyfikacji jest tuż za Kovalainenem. Jeśli poukładają wszystkie sprawy i zajmą się tylko ściganiem to mogą być groźni.


Na zakończenie znów sędziowie, incydenty i Hamilton. Konkretnie chodzi mi o zamieszanie podczas drugiego restartu, kiedy to Mark Webber wyjechał na pobocze. Od tego roku zmieniły się przepisy dotyczące zjazdu samochodu bezpieczeństwa i wyprzedzać można nie po przejechaniu linii mety, a zaraz za linią Safety Cara - czyli manewr był w pełni dozwolony. Sęk w tym, że na zdecydowanej większości torów (poza Sakhir, Monzą, Silverstone i Interlagos) owa linia zlokalizowana jest jeszcze przed ostatnim zakrętem. Z tego wynika, że największe nasilenie walk o pozycje będzie przypadało mniej więcej w punkcie hamowania przed zakrętem, tak jak w Chinach, więc takich walk jak pomiędzy Hamiltonem i Webberem może być znacznie więcej. Sami wiecie, co to może oznaczać na takich torach, jak np. Monte Carlo... Ciekawe kiedy zobaczymy, jak Mayländer wykonuje „drive-through”...

KOMENTARZE

46
nocman
22.04.2010 10:37
A'propos zwalniania to chcialem tylko zauważyć, że bolidy nie mogą jeździć z dowolnie małą prędkością. Pojawiają się wtedy problemy z temperaturą opon (choć owszem, wszyscy mają podobne i muszą opony dogrzać), hamulców (z czym można w pewnym stopniu walczyć zabraniając hamulców z włókien) i przegrzewaniem silnika.
GroM
22.04.2010 10:26
@A.S. @Adakar: wyścigu z 2003 roku nie pamiętam, ja oglądam systematycznie od sezonu 2004. Faktycznie macie rację, że wybiegnięcie na tor porządkowego i próba zdjęcia tej części przy braku SC mogłoby być bardzo niebezpieczne. Podobnie przy pozostawieniu go. Pewnie niedokładne zrozumienie tej sytuacji z mojej strony to po prostu brak wiedzy na temat podobnych przypadków z lat wcześniejszych oraz trudność z wyobrażeniem sobie tej sytuacji w faktycznych warunkach a nie tylko oglądając to w TV. Dzięki za przykłady.
rvs
21.04.2010 11:17
Ostatnio myślałem nad ideą SC i doszedłem do wniosku, że sam SC mógłby jeździć na torze, ale bolidy powinny mieć ogranicznik prędkości np do 140km/h... Tym sposobem jechałyby za SC a odległości/straty między bolidami zostałyby zachowane... I wszyscy byliby zadowoleni
fisi
21.04.2010 06:56
Tylko że obecne przepisy powodują że zespoły ze środka stawki nie mają szans zyskać na SC. Kiedy jadą z tyłu za czołówką i po to neutralizacji czub im odjedzie, a kiedy czołowe zespoły popełnią błędy i zespoły ze środka z dużą przewagą wyjdą na czoło to safety car zniweczy całą przewage a co tym idzie kierowcy z mocniejszych zespołów powyprzedzają innych mimo że bez pomocy SC to by się w życiu nie udało. Kiedyś kiedy przez jeden sezon był zakaz tankowania podczas SC to każdy mógł zyskać wystarczyło mieć dobrą strategie. To zawsze była loteria ale zawsze loteria na której każdy mógł zyskać a nie tylko RedBull McLaren i Ferrari.
bartek199874
21.04.2010 05:59
ten punkt regulaminu 40.9 jest głupi w obecniej sytuacji bo te nowe zespoły mają kłopot dogonić seafty cara!!!!
Gibonlak
21.04.2010 05:47
Fibon, bolid mógłby przejeżdżać co kilkanaście sekund ale każdy bezpiecznym torem, nawet wyznaczonym przez służby sprzątające. Ale co by było gdyby cała droga była do sprzątnięcia? to wtedy jak polska drogówka, pierw lewy pas potem prawy. Potem z kolei ktoś musi pierwszy po szczątkach jechać i szlak tym z tyłu przedzierać,może oponę przebić i też na niesprawiedliwość narzekać. Takie puszczanie światłami też ma trochę niesprawiedliwości, jedni będą puszczani na prostych inni na nawrotach... A może tak jak w biegu pościgowym w biathlonie. Wjeżdżaliby do pit lane, ustawiali się by w kolejności, za tą linią do której Robert w kolejności się nie ustawił, i wypuszczani by byli ze stratą taką jaką mieli. Wszyscy mieliby prawie takie same warunki powrotu do ścigania. Niestety z wiedzy którą czerpiemy z reklam wiemy, że "prawie" robi wielką różnice. Coś mało podobnego to doliczania czasu mamy w skokach narciarskich, tam jest współczynnik od wiatru, komputery sobie radzą ale kibice jeszcze długo będą się spierać czy było czy jest lepiej... Trzeba się cieszyć z tego co mamy :). " Niczego nie można być pewnym" to chyba tez charakterystyczne dla F1.
Dornet
21.04.2010 05:06
A dla mnie SC to ważny element wyścigu,odwraca role ...mówicie tak bo Kubica nie stanął ostatnio na podium? SC czasami pomaga czasami jest wręcz odwrotnie ale to mi się podoba w wyścigach,niczego nie można być pewnym :)
Ferdynand Trąbka
21.04.2010 04:46
Takie gdybanie i ***enie "co by było gdyby ktoś wjechał" jest bez sensu. Gdyby ciocia miała wąsy byłaby wujaszkiem...
fibon
21.04.2010 04:23
@BlindWolf: tragiczne było by to, że po wznowieniu na metę dojeżdżają w kolejności A-B-C-D, a potem okazuje się, że po doliczeniu czasów kolejnośc końcowa to C-B-D-A. Komputery sobie z tym poradzą, gorzej z kibicami.
mbwrobel
21.04.2010 04:07
Alternatywa dla safety cara: włączany zdalnie przez sędziów jednocześnie we wszystkich autach speed limit poprzedzony 5 sekund wcześniej uprzednio umówionym sygnałem dźwiękowym w słuchawkach interkomu (by ograniczenie prędkości nie "złapało" ich w trakcie manewru lub w zakręcie wymagającym wciśnięcia gazu). Dwa słowa do "krytykuff" powyższego felietonu: radzę zapoznać się z definicją pojęcia "felieton" (co już kolega wyżej proponował), a w przypadku, gdy macie odmienne zdanie - napiszcie lepszy, przedstawiający Wasz punkt widzenia. Nie wstydźcie się, udowodnijcie, że potraficie.
BlindWolf
21.04.2010 03:56
Czy tragicznie to nie powiedziałbym . Po zjeździe SC ruszają wszyscy i znowu mogą się wyprzedzać mając się w zasięgu . Pytanie czy ma wygrać najszybszy ,pierwszy który dojedzie do mety , czy Hamilton :)
fibon
21.04.2010 03:47
Wydaje mi się, że właśnie mając na uwadze tak wielbione przez niektórych bezpieczeństwo wskazany jest SC. Wtedy wszystkie wozy ustawiają się za nim i porządkowi moga spokojnie czyścić tor więdząc, że bolidy pojawią się tam raz na 2-3 minuty. Przy zachowaniu strat (przycisk pit-lane) bolid mógłby tam przejeżdżać co kilkanaście sekund. Miejcie na uwadze jak bardzo co po niektórych bolało, że Hamilton jadąc 80km/h przejechał gdzieś gdzie potencjalnie mogli stać ludzie. W przypadku przejścia na ten pit-guzik, porządkowych mijałoby z podobną prędkością 20 bolidów - skandal :P @BlindWolf: Takie wyścigi z doliczaniem tragicznie by się oglądało, szczególnie dla kibiców na torze. Wydaje mi się że kedyś tak było w motorach z deszczem, na szczęście odeszli od tego. Może SC powinien puszczać kolejnych kierowców pojedynczo (np. jakimś mignięciem lamp?) z zachowaniem strat z okrążenia kiedy wyjechał na tor?
BlindWolf
21.04.2010 03:43
Jest kolizja -jest SC i tak powinno być . Wszyscy muszą zwolnic w celu zachowania bezpieczeństwa . SC zjeżdża i ścigamy się dalej . Żeby sprawiedliwości stało się zadość wystarczy doliczyć PRZEWAGĘ jaką mieli poszczególni zawodnicy w sektorze poprzednim przed incydentem do ogólnego czasu na mecie . W dobie komputeryzacji pikuś problem .
tommyline
21.04.2010 03:28
Wystarczy wcisną guzik Pit-lane limit i po bólu.
Gibonlak
21.04.2010 03:04
Jak dla mnie SC to głupota, nie rozumiem dlaczego nie można wprowadzić jakiegoś sprawiedliwszego sposobu zapewnienia bezpieczeństwa kierowców. To jest bez sensu, kierowca może wypracowywać przewagę przez 90% wyścigu, każdą sekundę opłacać krwią ( ;p) a potem wyjeżdża Mercedes, fajnie jest na niego popatrzeć, nie powiem że nie, i niweczy cały trud, całą perfekcyjną jazdę i dobrą strategie. Nagradza tych co popełniali błędy i obrali złe strategię, losowo daje bonusy tym którzy szczęśliwie pozjeżdżali do boksów. Jak dla mnie naturalne, że więcej mówimy o tym gdy traci Kubica a mamy tendencję przeliczać gdy zyskuje. To tylko potwierdza fakt, że SC wypacza wyścigi. Mi, laikowi, z łatwością przychodzi kilka rozwiązań zastępczych do SC, na przykład, zamiast wyjazdu SC, kierowcy otrzymywali by sygnał (jakaś dioda, dźwięk) po której mieliby by np. 5 sekund na zredukowanie prędkości do 80km/h i nie przekraczania jej aż do otrzymania sygnału wznawiającego wyścig. Przecież to jest , cholera technicznie możliwe!!. Proszę, powiedzcie mi, dlaczego takie, lub jakiekolwiek inne rozwiązanie nie może być wprowadzone. Bezpieczeństwo to potężny argument, ale czy nie nadużywany??.
marian3251
21.04.2010 02:07
z tekstu wynika, że przez sc robi się bałagan i ogólnie loteria, a nie wyścig, ale nie zapominajcie, że przez taką loteryjność robert ma tyle pkt,że ho ho...(nie mówię, że źle jeździ, bo jeździ świetnie, a i zespół świetnie planuje strategię, ale forma samochodu już taka wspaniała do końca nie jest) a co do schumachera to jest bardziej złożona sprawa, bo w mercedesie jakiś jest kwas z niestatecznością tyłu (zresztą na chiny dali nowy statecznik na tylnym skrzydle, ale jak widać nie ma wielkich efektów), ale i tak to nie zmienia faktu, że jeździ jak andretti pod koniec kariery
Ulver
21.04.2010 01:41
Autor popełnił romantyczny tekst o niesprawiedliwości przepisów i działania sędziów Fromuły 1, nie rozumiejąc podstawowej sprawy - Formuła 1 nie jest sportem i nie należy jej tak traktować! To biznes, widowisko, show, ale nie sport! Dlatego też w chwili, w której zmiany w konstrukcji bolidów nie uatrakcyjniają widowiska - robią to sędziowie, stosując przepisy według uznania, kierując się widowiskowością jako wartością nadrzędną. A nie fair play. W sporcie fair play ma miejsce, w biznesie nie. Formuła 1 nie jest sportem i dlatego wygląda jak wygląda. Bliżej jej do wrestlingu niż do jakichkolwiek sportów motorowych. Poza tym artykuł jest niespójny, w połowie tekstu pojawia się jakaś totalnie niezwiązana z resztą analiza przekrojowa wszystkich zespołów - po co?
Loopi
21.04.2010 01:19
ja nie mam aż tak dobrej pamięci aby pamiętac wszystkie przyczyny wyjazdu SC na tor ale nawet Adakar przypomina o sytuacjach gdzie leżały fragmenty bolidu na torze i wtedy była wywieszana żółta flaga ale tylko w tym miejscu co ograniczało całą stawkę ale nie ustawiało całego wyścigu od nowa. Taka flaga zmusza kierowców do zmiejszenia prędkości i zakazuje wyprzedzania w konkretnym miejscu. Zanim SC wyjechał to i tak cała stawka zrobiła koło wiec kierowcy musieli omijać fragmenty bolidu kiedy tylko mieli informacje od porządkowych machających flagami.Nic się na tym okrążeniu nie stało wiec po co SC skoro bolid toro rosso wrócił na kołach do pit-lane. Nie jestem Kubico-maniakiem ale akurat w tym GP za odwagę zostania na slikach należało się RK to podium.
Angulo
21.04.2010 12:46
"McLaren był bardzo szybki, jednak w głównej mierze to zasługa „kanału F” i przeszło kilometrowej prostej. " Skąd ta pewność? Rywale nie mieli nic na usprawiedliwienie?
tommyline
21.04.2010 12:44
Gdzieś natknąłem się na sugestię, by ostrzeżenia potraktować jak żółte kartki. Ale był pewien sędzie co dał czerwoną dopiero po trzeciej :)
Vsene
21.04.2010 12:36
Przed przeczytaniem felietonu proponuję na początek zapoznanie się ze znaczeniem tego terminu, bo widzę, że co niektórzy nie za bardzo wiedzą, co to takiego ;)
fibon
21.04.2010 12:31
Rozważania typu 'a co by było gdyby?' są nic nie warte. Gdyby stał w pobliżu mechanik to może Hamilton by tak po prostu nie pojechał... Rozwiązania z ECU zamiast SC (bo w przypadku większego wykrozystania ECU nie widzę powodu aby dodatkowo był SC) jest bardzo kontrowersyjne i na pewno by nie przeszło. Kierowca zamiast skupić się na bezpiecznej jeździe i obserwacji toru, gapiłby się cały czas na wyświetlacz żeby idealnie wcelować w limit przejazdu danego sektora. Co do samego wyjazdu SC należy dodać jeszcze czynnik pogodowy. Lało wtedy dość mocno i widoczność była ograniczona, może stąd ta decyzja. Osobiście wyjazd SC mnie nie ziębi, ani nie grzeje. Natomiast artykuł jest mocno subiektywny i w zasadzie jest odgrzewanym kotletem. Sprawy te były już poruszane w conajmniej 3 newsach. Może w takim razie teraz dorzucimy jeszcze felietion "Chcę"? ;)
A.S.
21.04.2010 12:29
To teraz drogi GRoM - ie wyobraź sobie sytuację, że S.C. nie został wypuszczony. Na ten kawałek spojlera najechał kołem jakiś kierowca, opona eksplodowała przy prędkości 300km/h i .... (dopowiedz sobie resztę). Rozumiem, że tym, którym manewry Hamiltona przeszkadzają jako mogące powodować niebezpieczne sytuacje na torze, taki rozwój wypadków do główek nie przyszedł?
Adakar
21.04.2010 12:23
oj GroM ... widać świerzak jestes ... pierwsze co mi przychodzi na mysl - Grand Prix Wielkiej Brytanii 2003 z tego co pamietam. David Coulthard gubi na wyjsciu z "Copse" czesc oslaniajaca kierowce w kokpicie (wokol glowy). To powoduje m.in. że Toyota 1 raz w historii prowadzi wyscig (C. da Matta). ale np. przypomina mi sie tez Grand Prix Singapuru 2009 i ten niewielki kawalek spojlera (chyba Toyoty) lezacy nawet na linii idealnej jazdy, na torze ulicznym ... i przez wiele okrazen mielismy w tamatym miejscu yellow flag az jakis porzadkowy bez SC ten kawalek sciagal ... tak samo Bahrain 2008. Nie pamietam czy rok temu na GP Chin po tym jak Kubica wjechal w tylek Trullego na ostatnim zakrecie - wyjechal SC ? Chyba tak.
GroM
21.04.2010 12:15
Artykuł w porządku, autor po prostu ma pretensje do błędów, które popełnili sędziowie. Oczywiście akcja na torze była, ale co by się stało jeżeli Hamilton zepchnięty w pewnym sensie przez Vettela wjechał w mechanika lub zahaczył o węże do odkręcania kół? Wtedy sędziowie najwyżsi sądzili by sędziów FIA. Ostatnio była afera na temat zygzakowania po torze, co było dawno już zabronione, a teraz nagle znów to samo, jakiś trefny wjazd do boksu przez Alonso oraz Hamiltona. Dlatego nie dziwię się autorowi, że oto ma pretensje, bo dla mnie tak samo jest to łamaniem pewnych zasad. Wiadomo wjazd do boksu posiada inne zasady niż wyjazd, ale niech ktoś to w końcu udokumentuje prawnie. Nie tak dawno przecież były afery o wypchnięcie Hamiltona z żwiru, co tak samo jest przecież niedozwolone już od dłuższego czasu. Wszystko jest czarno na białym, a niektórzy kierowcy dostają reprymendy. Co do safetycara zapytam kiedy była taka sytuacja, aby samochód bezpieczeństwa wyjechał na tor przez kawałek spojlera na torze? Ja sobie tego nie przypominam, a w latach 90 były takie sytuacje?
Lolkoski
21.04.2010 12:10
@up- to zmień stronę
A.S.
21.04.2010 12:04
To, że każdy może pisać komentarze jakie mu się podoba to rozumiem – wolność słowa. Ale to, że każdy może napisać sobie felieton i go umieścić na f1wm (bez względu na niską zawartość merytoryczną treści) to już nieco uwłacza tej stronie. Od razu ciśnie się na usta odpowiedź dla autora felietonu. Jeśli nie chcesz takiej formuły, to jej nie oglądaj i zlituj się nie pisz nam o tym. Pan Paweł ma pretensje do przepisów i regulaminów, bo tym razem zadziałały przeciwko jego faworytom – no przecież to żałosne. No ale oczywiście, gdyby to Robert skorzystał na S.C. i odrobił stratę do rywali i jeszcze potem może i wygrał to pewnie urodził by się felietonik o pięknie F1 i o tym jakie to ma życiowe przepisy. Niestety tak żenujące postawy kibiców spotyka się niestety w każdej dziedzinie sportu w Polsce. Jak „nasi” nie wygrają to wszyscy są winni (rywale, sędziowie, warunki, no i klimat, który zawsze był przeciwko nam) - tylko nie sam zawodnik (zawodnicy) że są słabi.
Adakar
21.04.2010 11:53
do autora tekstu i wszystkich fanów teorii spiskowej, jakoby Kubicusia najbardziej umęczyli decyzja o SC (np. C.Gutowski w serwisie sportowym TVP1 w poniedzialek): 1) SC wyjechal drugi raz bo byly pogubione czesci przedniego skrzydla bolidu Jaime na torze i to na linii idealnej jazdy. 2) sprawa jest z lekka kontrowersyjna, bo np. rok temu w GP Bahrainu gdy na zakretach 2 i 3 było pełno odłamków po kolizji na 1 zakrecie SC - NIE wyjechal. 3) gdyby SC nie wyjechal, a Kubica przebilby opone na jednym z tych odlamkow ... co byscie dzieciaczki mowiliy ? Ze to sedziowie "specjalnie" - NIE wypuscili SC zeby uprzatnac tor. 4) SC kolejny raz się niejako "zgubil" na torze. Tak jak rok temu w Australii, kiedy wyjechal tuz ZA Jensonem z boksow. 5) Dziwne ze nie pozwolili Karunowi "uciec" sprzed nosa Kubicy na restarcie, tak aby sie oddublowal i wrocil na koniec stawki. 6) niejako winnym za tak pozny restart jest - V. Petrov (to on tak "wolno") prowadzil swoja grupke i to na niego czekali sedziowie 7) tak tak WIEM, ze to wina przepisow dotyczacych okreslonej predkosci podczas neutralizacji 8) na restarcie - wypchniecie Webera nie jest jedynie sytuacja Mark vs. Lewis. Jezeli byscie umyli oczy - tam podczas restartu było 3-WIDE z Vettelem po wewnetrznej. Vettel uniemozliwil ciasne wejscie Lewisa w zakret, tak aby Mark zostal na torze. Mark najzwyczajniej UNIKNAL kolizji i powazniejszego wypadku (czyt. wyeliminowaniu siebie, Lewisa a nawet Vettela) z wyscigu.
ergie
21.04.2010 11:50
Hamilton kiedyś przeszarżuje i zapłaci za to wysoka cenę, byle nie najwyższą i byle zrobił sobie kuku a nie komu innemu. Bardziej o wyścigu w boksach zastanawia mnie sposób w jaki do nich zjechał. No i jeszcze jedno. Czy została przyznana kara za odpadnięcie obu kół Buemiemu na treningu. Wszak jedno z nich przeskoczyło przez bariery (chyba).
nadworny_szyderca
21.04.2010 11:48
pasior, w australii 09 wszystko popsuło samo rozkapryszone, nieobliczalne, niezrównoważone i niedojrzałe dziecko o imieniu Sebastian...
Lolkoski
21.04.2010 11:48
@dz- analogicznie F1 nie jest tylko dla Hamiltona,a i ciekawe jaką adrenalinę mieli goście w PIT LANE jak jechał zaraz przy nich Hamilton
pasior
21.04.2010 11:44
fisi, w australii 09 wszystko popsuł sam kubika
dz
21.04.2010 11:38
analiza jak najbardziej profesjonalna ale wnioski wyciągnięte o SC hmmmmmmmm .....( F1 nie jest tylko dla roberta i renault ) , mnie sie podoba jak jest , świetnie że dali hamiltonowi cisnąć , było co oglądać fakt akcja w pit-stopie była nie fair ale miałeś adrenalinę oglądając ją , czyż , nie?? wiec mam podobnie zdanie jak Berni , nie jęczeć a ścigać się :)
Loopi
21.04.2010 11:32
pudel - mamy te same myśli
pudel
21.04.2010 11:30
Jedno pytanie. Być może umknęło mi to gdzieś ale intryguje mnie pewna sprawa dotycząca wyprzedzania SC przez dublowanych kierowców i ustawiania się na końcu stawki. Czy ten przepis przestał już obowiązywać? Jeśli nie to czemu podczas drugiej neutralizacji Karun znalazł się przed Kubicą i nie wyprzedził SC? Widzę że kolega mnie uprzedził :)
Loopi
21.04.2010 11:30
proszę o wyjaśnienie jednej sprawy: przepis głosi ze stawka musi ustawić się za SC ale w Chinach przed Kubicą był Karun jako dublowany. Kiedyś było tak ze SC przepuszczał takich kierowców aby "dojechali" stawkę z tyłu. A teraz było tak ze Pietrow ze spółką dojechali , SC zjechał i Kubica dopiero mógł zdublować > Czy coś się zmieniło w przepisach?
tomask75
21.04.2010 11:13
Czy ja też mogę napisac artykuł?
fisi
21.04.2010 11:00
Popieram. W dobie takiego zaawansowania technicznego należy dążyć do tego by różnice po wyjeździe SC były identyczne jak przed zjazdem. A kiedy to Kubica zyskał na SC? Jak oglądam F1 takiej sytuacji nie pamiętam. W Australii 09 było blisko ale wszystko zespuł Vettel.
Adam1970
21.04.2010 10:50
Tak jak napisał @fibon nie chodzi tylko o zakaz wyprzedzania w czasie pojawienia się Mayländer'a ale również o to aby nie grzali :) Artykuł z serii "cała Polska płacze".
akkim
21.04.2010 10:49
"Skośny" kraj to i "skośne" w tym kraju wyniki, decyzje sędziów, nie wyścig w centrum polemiki. Obraz, jak kolejność postawić na głowie, wytarczy: "Nie karzemy", jak któryś z nich powie. Czy to coś "ubarwia" ? Mnie dezorientuje, coś co złem bywało, dziś się toleruje, i trudno mi będzie dzisiaj o ocenę co walką na "krawędzi", a co przewinienie.
Darth ZajceV
21.04.2010 10:47
@fibon - nie grzaliby, bo standardowe ECU podczas neutralizacji pokazuje na kierownicy czas poniżej którego zejść nie można. Prawdą jest, że przez lata było, ale mi osobiście nie pasowało, bo SC zawsze wypacza rywalizację, jednak powinno dążyć się do tego by robił to w jak najmniejszym stopniu, a są ku temu techniczne możliwości. @IceOne - jak nie było? Słowo "ale" było bardzo często w użytku - "Kubica pojechał świetny wyścig, ale pomógł mu safety car"
patgaw
21.04.2010 10:31
Szczerze mowiac jak "sciganie" w f1 ma wygladac tak jak w chinach, to ja za taka f1 tez dziekuje.
fibon
21.04.2010 10:18
Gwarancja ustawienia wszystkich samochodów za SC, daje właśnie tak pożądane przez autora bezpieczeństwo. W przeciwnym wypadku kierowcy 'grzaliby' ile wlezie aby dogonić czołówkę zanim SC zjedzie. Inna sprawa, to że w ogóle nie rozumiem o co chodzi z tym problemem z SC. Tyle lat było ok i nagle coś przestało pasować... Przecież zdarzało się, że Kubica zyskiwał na SC.
Blake
21.04.2010 10:02
No ok. Ale jak kolega napisał już artykuł to pasowało wspomnieć o tym SC ;)
IceOne
21.04.2010 09:53
co za bzdury,szkoda czasu na czytanie tego uzalania sie nad wyjazdem SC ,bo Robcio stracil.Nie chcesz takiej formuly to przerzuc sie na szachy.Zly Hamilton ,zli sadziowie, zly SC.Szkoda ze Kubica nie byl w grupie poscigowej ,wtedy zapewne nie musielibysmy czytac czesci o zlym SC. Zreszta nie raz tak bylo (we wczesniejszych sezonach-australia 09)ze Kubica zyskal na neutralizacji i jakos wtedy nie bylo zadnych ''ale'' co do SC.
Blake
21.04.2010 09:52
Naprawdę świetny artykuł.