Kubica przystąpił do Grand Prix Singapuru z kontuzją barku

Polak określił swój występ na Marina Bay jako jedno z większych życiowych osiągnięć.
22.09.1917:19
Mateusz Szymkiewicz
2387wyświetlenia
Embed from Getty Images

Robert Kubica potwierdził, że przystąpił do weekendu Grand Prix w Singapurze z kontuzją barku.

Polak ma za sobą udany wyścig na Marina Bay, w którym zaliczył niezły start z dziewiętnastego pola, przebijając się na szesnaste miejsce. Na dalszym etapie zawodnik Williamsa widowiskowo bronił się przed Raikkonenem, Perezem oraz Kwiatem, którzy jechali za nim na świeższym ogumieniu. Z kolei w końcówce wyprzedził na torze Kevina Magnussena, który miał opony w fatalnej kondycji.

Jak potwierdził Kubica, w kokpicie FW42 zmagał się cały weekend z bólem barku i po piątkowych treningach nie przypuszczał, że zdoła ukończyć niedzielny wyścig. Funu z jazdy nie miałem, ale uważam, że to jeden z moich największych personalnych wyników. Nie chodzi tu o wynik sportowy, lecz o to, co zrobiłem za kierownicą i w jakich warunkach tu przyjechałem. Teraz mogę powiedzieć - z kontuzją barku, której nabawiłem się w niedzielę. To był dziwny przypadek, ale nieważne. Naprawdę nie było mi łatwo w piątkowych treningach. Gdyby ktoś mnie spytał, czy będę w stanie ukończyć ten wyścig, z bólu powiedziałbym, że będzie ciężko. Jednak i ramię się poprawiło i adrenalina zrobiła swoje - powiedział 34-latek w rozmowie z Cezarym Gutowskim.

Z kolei dla Eleven Sports kierowca komentując swój wyścig, przyznał: Zaspałem na starcie. Światła zgasły bardzo wcześnie. Udało się zyskać dwie pozycje. Miałem strasznego pecha na prostej, trafiłem na McLarena, który miał kapcia, musiałem zahamować. Udało mi się odzyskać pozycję, którą straciłem zakręt później. Ogólnie nie było łatwo. Razem z ostatnim kompletem opon, przy 250 km/h, były takie wibracje, że praktycznie nic nie widziałem.