Horner: Komunikat Mercedesa był trochę antagonistyczny
"Nawet siedmiokrotny mistrz świata może czasem popełnić błąd lub źle ocenić sytuację".
31.07.2110:30
994wyświetlenia
Embed from Getty Images
Christian Horner z Red Bulla uważa, że oświadczenie wydane w czwartek przez Mercedesa ma nieco antagonistyczny charakter.
Red Bull domagał się nałożenia przez sędziów bardziej surowej kary na siedmiokrotnego mistrza świata za kolizję, w wyniku której Max Verstappen odpadł z GP Wielkiej Brytanii. Wniosek austriackiej stajni został jednak odrzucony.
Mercedes poinformował w czwartek, iż ma nadzieję, że kierownictwo Red Bulla położy kres próbom
Christian Horner z Red Bulla uważa, że oświadczenie wydane w czwartek przez Mercedesa ma nieco antagonistyczny charakter.
Red Bull domagał się nałożenia przez sędziów bardziej surowej kary na siedmiokrotnego mistrza świata za kolizję, w wyniku której Max Verstappen odpadł z GP Wielkiej Brytanii. Wniosek austriackiej stajni został jednak odrzucony.
Mercedes poinformował w czwartek, iż ma nadzieję, że kierownictwo Red Bulla położy kres próbom
zszargania dobrego imienia i sportowej uczciwości Lewisa Hamiltona.
Powiedzmy, że komunikat Mercedesa miał trochę antagonistyczny charakter- skomentował Horner.
Naprawdę nie wczytuję się zbytnio w to, co tam napisano. To nie było nic osobistego, nic skierowanego w jednego kierowcę. Chodzi o wydarzenia, które miały miejsce i walkę pomiędzy dwoma facetami.
Gdyby w to wszystko był zaangażowany jakikolwiek inny kierowca, reakcja byłaby identyczna. Byłem trochę zaskoczony komentarzami Mercedesa, ale zostawiamy to za sobą i próbujemy wykorzystać impet, którego nabraliśmy po sprincie na Silverstone.
Podkreślam, to absolutnie nie był osobisty atak wymierzony w Lewisa Hamiltona. Lewis Hamilton jest siedmiokrotnym mistrzem świata i jego sukcesy mówią o nim wszystko. Gdyby sprawa dotyczyła innego z naszych rywali, podjęlibyśmy tę kwestę w taki sam sposób, jak miało to miejsce teraz.
Myślę, że mam prawo do wyrażenia opinii na temat tego incydentu, tak jak wszyscy inni. Oczywiście w takich okolicznościach emocje buzują. Mamy kierowcę, którego trzeba zawieźć do szpitala na kontrolę po wypadku, który z całą pewnością znokautowałby przeciętnego człowieka.
Straciliśmy bolid, w dodatku w okresie, gdy nasze budżety są mocno ograniczone. Doszło do tego w wyniku incydentu, za który sędziowie nie obarczyli winą Maxa. Nie ma w tym nic osobistego, lecz nawet siedmiokrotny mistrz świata może czasem popełnić błąd lub źle ocenić sytuację.