Krack: Nasza strata do Red Bulla ciągle jest pokaźna

Szef Astona nie nastawia się jeszcze na regularne wizyty na podium.
09.03.2317:54
Maciej Wróbel
1113wyświetlenia
Embed from Getty Images

Szef zespołu Aston Martin, Mike Krack, przekonuje, że strata jego ekipy do Red Bulla wciąż jest pokaźna, pomimo podium wywalczonego przez Fernando Alonso w Bahrajnie.

Po testach zimowych wielu ekspertów i kierowców spodziewało się, że stajnia z Silverstone może okazać się rewelacją początku sezonu 2023. W Bahrajnie Aston Martin zdecydowanie spełnił te oczekiwania - nowy nabytek zespołu, Fernando Alonso, wywalczył najniższy stopień podium, podczas gdy powracający po kontuzji Lance Stroll zajął szóste miejsce, pokonując między innymi George'a Russella.

Początek wyścigu nie należał do zbyt udanych - na starcie Alonso stracił kilka pozycji, na co złożył się też lekki kontakt z zespołowym partnerem, Lance'em Strollem. Obaj kierowcy kontynuowali jednak zmagania bez uszkodzeń, a mocne tempo i dobre zarządzanie oponami - a także awaria samochodu Leclerca - pozwoliły Alonso na pokonanie Carlosa Sainza i duetu Mercedesa w walce o trzecie miejsce.

Hiszpan wciąż jednak zameldował się na mecie aż 38 sekund za Maksem Verstappenem, który zupełnie nie niepokojony sięgnął po 36. zwycięstwo w karierze. Zdaniem Alonso, z lepszym startem i brakiem konieczności walki z innymi kierowcami mógłby on znaleźć się około 20 sekund za zwycięzcą, lecz podkreślił, że w tych rozważaniach nie uwzględnił ewentualnych asów w rękawie Red Bulla.

Przekonany co do dużego dystansu dzielącego Astona od Red Bulla jest szef brytyjskiej ekipy, Mike Krack. Uważam, że strata wciąż jest pokaźna - powiedział 50-latek. Nie wiemy jak bardzo Red Bull musiał zarządzać tempem. Myślę, że po prostu czuli się komfortowo, zakładali obowiązkowe opony i po prostu pomknęli do mety.

Myślę więc, że mamy teraz jeden dobry wynik, poprawiliśmy nasz samochód. Będziemy jednak walczyć z zespołami, które przywykły do walki w czołówce oraz do bardzo intensywnego tempa rozwoju. Pozostajemy więc skromni, okazujemy szacunek i zobaczymy, jak to się rozwinie.

Krack przyznaje też, że nie myśli w tej chwili o regularnych wizytach na podium. Musimy twardo stąpać po ziemi i nie możemy marzyć już teraz o kolejnych podiach. Wiedzieliśmy, że jesteśmy nieźli i że mamy mocne tempo wyścigowe, ale wiele rzeczy mogło pójść źle. Szczerze mówiąc, po dwóch okrążeniach wcale nie myślałem o podium.

Musimy zawsze przyglądać się temu, jak rozwija się wyścig i koncentrować się na swojej pracy. Nie możemy również zapominać o odpadnięciu Charlesa z wyścigu. Koniec końców można marzyć o podiach, ale nie wolno nam zbytnio w nie wierzyć.

Luksemburczyk podkreśla jednak, że zespół jest gotowy na podjęcie nowego wyzwania, jakim jest walka z czołowymi ekipami. Nie wolno nam zapominać o tym, że jesteśmy "Team Silverstone". To bardzo doświadczony zespół z wieloma fantastycznymi ludźmi, którzy już to robili [walczyli o zwycięstwa]. Z pewnością mogliśmy to zaobserwować, patrząc na naszą strategię wyścigową.

Zespół dał się ponieść emocjom przy wczesnym pit stopie, czy próbie podcięcia, tylko po prostu trzymaliśmy się planu, a przewaga opon na końcowym etapie wyścigu była szczególnie istotną pomocą przy manewrach wyprzedzania. Będziemy nadal próbować jak najlepiej wykonywać swoją pracę.

Szef Astona dodaje też, iż nie jest jeszcze w stanie wskazać konkretnych obszarów, w których bolid AMR23 może zostać ulepszony. Najpierw musimy to przeanalizować. To był bardzo intensywny pierwszy weekend, teraz mamy zdecydowanie lepsze punkty odniesienia niż przedtem. Musimy do tego przysiąść i odpowiednio przeanalizować.

Gdzie są nasze mocne strony? Gdzie są nasze słabości? A potem pracować nad mankamentami. Chcieliśmy wykonać krok naprzód, nigdy nie mówiliśmy, że chcemy pobić Red Bulla. Stąpajmy twardo po ziemi. Konieczna jest ciężka praca, ponieważ w Dżuddzie możemy być już piątą czy szóstą siłą na torze. Cieszmy się dzisiejszym dniem i zobaczmy, co będzie dalej - zakończył Krack.