Liczne źródła dementują doniesienia ws. zwolnienia Hornera
Ralf Schumacher twierdzi zaś wprost, że zagrożony może czuć się dyrektor techniczny RBR.
14.05.2517:54
94wyświetlenia
Embed from Getty Images
Kilka różnych źródeł zgodnie zdementowało ostatnie doniesienia gazety Österreich, wedle których Christian Horner miał stracić stanowisko szefa Red Bull Racing po wyścigu w Imoli.
Afera obyczajowa z udziałem Christiana Hornera, która wstrząsnęła zespołem Red Bulla i sezonem 2024 w jego wykonaniu, w dużej mierze już ucichły, choć ich pośrednim efektem były odejścia głośnych nazwisk, takich jak Adrian Newey, czy Jonathan Wheatley oraz - zdaniem niektórych - obecne problemy z osiągami samochodu.
Niespodziewanie jednak austriacki dziennik Österreich, często publikujący ekskluzywne rozmowy z doradcą zespołu, dr. Helmutem Marko, podał sensacyjną informację, jakoby Horner miał ustąpić ze stanowiska po nadchodzącym weekendzie wyścigowym na Imoli.
Jednak w tym tygodniu brytyjska gazeta, powołując się na źródło w Red Bullu, zdementowała tę plotkę. Również niemiecki Bild nie potwierdził tych rewelacji.
Gazeta dodaje też twierdzi, że Oliver Mintzlaff, jest
Austriacki dziennik Kleine Zeitung podaje natomiast wprost, iż Horner
Z kolei były kierowca F1, Ralf Schumacher, przyznał na antenie Sky Deutschland, że trudno mu sobie wyobrazić, aby Imola była ostatnim wyścigiem Hornera w roli szefa RBR.
Zdaniem 49-latka, tą osobą jest dyrektor techniczny zespołu, Pierre Wache.
Niemiec podkreślił także, że Horner nie powinien być obwiniany za odejścia kluczowych postaci z zespołu Red Bulla, w tym Neweya, Jonathana Wheatleya, Willa Courtenaya i innych.
Schumacher zaznaczył jednak, że Horner nadal zmaga się z poważnymi problemami w Red Bullu, zarówno w kwestii osiągów, jak i wewnętrznych napięć.
Kilka różnych źródeł zgodnie zdementowało ostatnie doniesienia gazety Österreich, wedle których Christian Horner miał stracić stanowisko szefa Red Bull Racing po wyścigu w Imoli.
Afera obyczajowa z udziałem Christiana Hornera, która wstrząsnęła zespołem Red Bulla i sezonem 2024 w jego wykonaniu, w dużej mierze już ucichły, choć ich pośrednim efektem były odejścia głośnych nazwisk, takich jak Adrian Newey, czy Jonathan Wheatley oraz - zdaniem niektórych - obecne problemy z osiągami samochodu.
Niespodziewanie jednak austriacki dziennik Österreich, często publikujący ekskluzywne rozmowy z doradcą zespołu, dr. Helmutem Marko, podał sensacyjną informację, jakoby Horner miał ustąpić ze stanowiska po nadchodzącym weekendzie wyścigowym na Imoli.
Jednak w tym tygodniu brytyjska gazeta, powołując się na źródło w Red Bullu, zdementowała tę plotkę. Również niemiecki Bild nie potwierdził tych rewelacji.
Bild nie może potwierdzić tych doniesień- napisano w artykule poświęconym możliwemu zwolnieniu Hornera.
Gazeta dodaje też twierdzi, że Oliver Mintzlaff, jest
niezadowolonyz obecnej sytuacji, ale
nadal wierzy w obecne kierownictwo, zaś głównym elementem pakietu poprawek Red Bulla na Imolę jest nowe przednie skrzydło.
Jeśli wyniki nie zaczną się poprawiać, sponsorzy i udziałowcy w końcu zaczną się niepokoić.
Austriacki dziennik Kleine Zeitung podaje natomiast wprost, iż Horner
nie ma absolutnie żadnych powodów, by obawiać się o swoją posadę - wręcz przeciwnie.
51-letni szef zespołu od dłuższego czasu pracuje nad swoją pozycją w strukturach Red Bulla. Już w zeszłym roku pojawiały się plotki, że Horner może awansować na wyższe stanowisko w firmie- informuje dalej Kleine Zeitung.
Z kolei były kierowca F1, Ralf Schumacher, przyznał na antenie Sky Deutschland, że trudno mu sobie wyobrazić, aby Imola była ostatnim wyścigiem Hornera w roli szefa RBR.
Sam o tym nic nie słyszałem- powiedział Niemiec, którego zdaniem jest inna osoba, która powinna drżeć o swoją pozycję w Red Bullu.
Zdaniem 49-latka, tą osobą jest dyrektor techniczny zespołu, Pierre Wache.
Jemu wyraźnie nie można już ufać, że zbuduje odpowiedni samochód.
Niemiec podkreślił także, że Horner nie powinien być obwiniany za odejścia kluczowych postaci z zespołu Red Bulla, w tym Neweya, Jonathana Wheatleya, Willa Courtenaya i innych.
Zawsze przychodzi taki moment, kiedy ludzie odchodzą do innych ekip. Tak było też w Mercedesie. Niezależnie od okoliczności, nie da się zatrzymać wszystkich.
Schumacher zaznaczył jednak, że Horner nadal zmaga się z poważnymi problemami w Red Bullu, zarówno w kwestii osiągów, jak i wewnętrznych napięć.
To prawda- kontynuuje były kierowca F1.
Ale kogo moglibyśmy postawić w miejsce Hornera już jutro?
To nie jest takie proste. Dzięki swojemu doświadczeniu, Franz Tost mógłby pełnić rolę tymczasowego szefa przez rok lub dwa. Ale Franz nie jest rozwiązaniem na przyszłość, po prostu z uwagi na swój wiek.