Verstappen: Mój manewr był nieodpowiedni
Holender przyznał, iż dał się ponieść emocjom na torze.
02.06.2511:21
1527wyświetlenia
Embed from Getty Images
Grand Prix Hiszpanii zakończyło się wielką kontrowersją z udziałem Maxa Verstappena i George'a Russella. Holender przyznał później, że jego manewr w zakręcie nr 5 był "nieodpowiedni" i "nie powinien się wydarzyć", ale emocje wzięły górę po serii frustrujących momentów po restarcie wyścigu.
Zamieszanie zaczęło się na 61. okrążeniu, gdy po neutralizacji wyścigu i restarcie doszło do wielu agresywnych manewrów. Verstappen, który wcześniej stracił pozycję na rzecz Charlesa Leclerca po błędzie w ostatnim zakręcie, uznał, że manewr kierowcy Ferrari był zbyt agresywny i domagał się kary. Sędziowie ostatecznie nie podjęli w tej sprawie działań.
W kolejnych zakrętach Russell spróbował wyprzedzić Verstappena po wewnętrznej, jednak kierowca Red Bulla zjechał na pobocze i utrzymał pozycję. W wyniku tej sekwencji zespół Red Bulla poprosił Verstappena o oddanie czwartego miejsca, podejrzewając, że zyskał je w sposób nieprzepisowy. Holender zareagował z frustracją, zwalniając w zakręcie nr 5 - pozornie, by przepuścić Russella - po czym niespodziewanie przyspieszył i doprowadził do kontaktu między bolidami.
Jak informowaliśmy wcześniej, Brytyjczyk zarzucił Verstappenowi celowe działanie. Holender otrzymał za ten incydent 10 sekund kary oraz trzy punkty karne na superlicencji. W rezultacie spadł z piątego na dziesiąte miejsce w klasyfikacji wyścigu i ma obecnie 11 punktów karnych w ciągu ostatnich 12 miesięcy - tylko jeden punkt dzieli go od automatycznego zakazu startu.
Początkowo Verstappen odmówił komentowania kolizji, jednak dzień po wyścigu, w poście na Instagramie, Verstappen przyznał się do błędu:
Warto dodać, że sędziowie po analizie uznali, iż wcześniejsze starcie Verstappena z Russellem w pierwszym zakręcie nie wymagało oddania pozycji, co czyni decyzję Red Bulla o takim poleceniu co najmniej dyskusyjną.
Grand Prix Hiszpanii zakończyło się wielką kontrowersją z udziałem Maxa Verstappena i George'a Russella. Holender przyznał później, że jego manewr w zakręcie nr 5 był "nieodpowiedni" i "nie powinien się wydarzyć", ale emocje wzięły górę po serii frustrujących momentów po restarcie wyścigu.
Zamieszanie zaczęło się na 61. okrążeniu, gdy po neutralizacji wyścigu i restarcie doszło do wielu agresywnych manewrów. Verstappen, który wcześniej stracił pozycję na rzecz Charlesa Leclerca po błędzie w ostatnim zakręcie, uznał, że manewr kierowcy Ferrari był zbyt agresywny i domagał się kary. Sędziowie ostatecznie nie podjęli w tej sprawie działań.
W kolejnych zakrętach Russell spróbował wyprzedzić Verstappena po wewnętrznej, jednak kierowca Red Bulla zjechał na pobocze i utrzymał pozycję. W wyniku tej sekwencji zespół Red Bulla poprosił Verstappena o oddanie czwartego miejsca, podejrzewając, że zyskał je w sposób nieprzepisowy. Holender zareagował z frustracją, zwalniając w zakręcie nr 5 - pozornie, by przepuścić Russella - po czym niespodziewanie przyspieszył i doprowadził do kontaktu między bolidami.
Jak informowaliśmy wcześniej, Brytyjczyk zarzucił Verstappenowi celowe działanie. Holender otrzymał za ten incydent 10 sekund kary oraz trzy punkty karne na superlicencji. W rezultacie spadł z piątego na dziesiąte miejsce w klasyfikacji wyścigu i ma obecnie 11 punktów karnych w ciągu ostatnich 12 miesięcy - tylko jeden punkt dzieli go od automatycznego zakazu startu.
Początkowo Verstappen odmówił komentowania kolizji, jednak dzień po wyścigu, w poście na Instagramie, Verstappen przyznał się do błędu:
Nasza strategia była ekscytująca, ale po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa frustracja wzięła górę i wykonałem manewr, który nie był właściwy i nie powinien mieć miejsca. Zawsze daję z siebie wszystko, emocje mogą sięgać zenitu. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Do zobaczenia w Montrealu.
Warto dodać, że sędziowie po analizie uznali, iż wcześniejsze starcie Verstappena z Russellem w pierwszym zakręcie nie wymagało oddania pozycji, co czyni decyzję Red Bulla o takim poleceniu co najmniej dyskusyjną.