Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Włoch

12.09.9900:00
Marek Roczniak
13471wyświetlenia
Dzięki bezbłędnej jeździe Heinz-Harald Frentzen odniósł drugie zwycięstwo w tym sezonie. Punkty zarobione w tym wyścigu przesuwają Niemca z powrotem na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej z zaledwie dziesięciopunktową stratą do Miki Hakkinena i Eddiego Irvine'a, co przy trzech wyścigach pozostałych do rozegrania w tym sezonie daje mu realną szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Ralf Schumacher także miał bardzo udany wyścig i wygląda na to, że zespół Williams wreszcie odzyskuje formę, którą utracił na początku 1998 roku. Co ważniejsze, Alex Zanardi również bardzo dobrze sprawował się przez cały weekend i tylko kłopoty w czasie wyścigu związane ze spodnią częścią bolidu uniemożliwiły mu zajęcie co najmniej punktowanej pozycji. Wyścig ukończył na siódmej pozycji i jest to jak do tej pory najlepsze miejsce, jakie udało mu się zdobyć w tym sezonie. Na trzeciej pozycji wyścig ukończył Mika Salo udowadniając w ten sposób, że jest równie dobrym albo i lepszym kierowcą od Eddiego Irvine'a, który nie był w stanie wykorzystać tego, że jego główny rywal w walce o mistrzostwo świata nie zdołał ukończyć tego wyścigu i zarobił zaledwie jeden punkt. Gwiazdą wyścigu o Grand Prix Włoch był Rubens Barrichello, który najpierw wyprzedził na prostej drodze McLarena prowadzonego przez Davida Coultharda, po czym korzystając z okazji, kiedy Salo nie mógł poradzić sobie z wyprzedzeniem Zanardiego wyprzedził najpierw Fina, a niedługo potem Włocha. Co prawda po postojach w boksach Salo ponownie znalazł się przed Brazylijczykiem, nie umniejsza to bynajmniej umiejętności Barrichello, a czwarta pozycja to także całkiem przyzwoity rezultat. Jako piąty linię mety przekroczył David Coulthard i nie jest to z pewnością rezultat, jakiego należałoby się spodziewać po tym zespole. Ostatni punkt zdobył tak jak wcześniej wspomniałem Eddie Irvine.

Przyjemność z oglądania tego wyścigu była (przynajmniej w moim przypadku) nieco mniejsza niż zwykle, gdyż tuż przed startem od komentatorów telewizyjnych dowiedziałem się o śmierci kierowcy uczestniczącego w wyścigach amerykańskiej serii CART, Urugwajczyka Gonzalo Rodrigueza, który zginął w wypadku podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej na torze Laguna Seca. Kierowca ten przede wszystkim uczestniczył także w wyścigach Formuły 3000 i był dobrze zapowiadającym się kierowcą, któremu jednak los nie pozwolił osiągnąć nic więcej. Rubens Barrichello, będąc jego przyjacielem, zadedykował mu ten właśnie wyścig.