Sainz: Media przeceniły potencjał poprawek Ferrari

Charles Leclerc ma z kolei nadzieję na nawiązanie walki o wygraną w wyścigu.
18.05.2420:37
Maciej Wróbel
928wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz stwierdził, iż media przeceniły ostatni pakiet poprawek Ferrari, którego kierowcy ostatecznie nie zdołali pokonać Red Bulla i McLarena w walce o pole position na torze w Imoli.

Po udanych sesjach treningowych kierowcy Scuderii z dużymi nadziejami podchodzili do sobotnich kwalifikacji na domowym obiekcie w Imoli. Charles Leclerc i Carlos Sainz zdołali jednak wywalczyć tylko czwarte i piąte pole startowe przed jutrzejszym wyścigiem, do którego ostatecznie obaj wyruszą z drugiego rzędu dzięki karze dla Oscara Piastriego.

Przed weekendem w Emilii-Romanii Ferrari wprowadziło znaczący pakiet poprawek do SF-24, przez co wiele publikacji uznało Ferrari za poważnego pretendenta do zdominowania weekendu. Carlos Sainz przyznał po zakończeniu czasówki, że nie był zaskoczony spadkiem tempa, nawet pomimo ulepszeń. Nie wydaje mi się, by zespół miał jakieś wielkie nadzieje - powiedział Hiszpan.

Myślę, że media przeceniły pakiet, który tutaj przywieźliśmy. Wiemy, że jeśli na to spojrzeć, to wygląda to jak nowy samochód, ale my znaliśmy liczby, a te nie oznaczały niczego wielkiego. To niewielkie szczegóły, tu i tam, które, jak się spodziewaliśmy, trochę nam pomogą.

To jednak zawsze był tor McLarena, czy też Red Bulla. Ferrari zdawało się mieć tutaj problemy w przeszłości i tak też było tym razem. Pozytywami teraz na pewno jest to, że wiemy, gdzie znajdują się nasze słabe strony w zakrętach takich jak te w pierwszym sektorze tutaj. Mam nadzieję, że teraz możemy skupić się na ulepszaniu samochodu tak, by wyeliminować te mankamenty.

Inną rzeczą, na której musimy się skupić, jest miękka opona. W tym sezonie wyglądamy na niej dość nierówno. To i ten pierwszy sektor - to była dla nas zagadka - dodał Sainz.

Zdecydowanie bardziej rozczarowany po kwalifikacjach był Charles Leclerc, który jednak wciąż liczy na nawiązanie walki o wygraną w niedzielnym wyścigu. Nie możemy być w stu procentach zadowoleni, ale dobre jest to, że poprawki spisują się dokładnie tak, jak się tego spodziewaliśmy - stwierdził 26-latek.

To zawsze jest dobry znak, szczególnie na takim torze. Być może nie dostrzegliśmy jeszcze wszystkich korzyści płynących z tego pakietu, a my nie zdołaliśmy osiągnąć celu, jakim było zdobycie pole position.

Piątek był mocny. Zawsze mieliśmy pewne wątpliwości odnośnie ilości paliwa w kwalifikacjach, a teraz ich nie mamy. Jesteśmy jednak nieco dalej, niż myśleliśmy, ale moje kółko było dobre. Nie sądzę, by dało się zrobić więcej.

Wydaje mi się, że w wyścigach wyglądamy nieźle, ale na tego typu torze pole position jest w zasadzie wszystkim, szczególnie przy zmniejszonym udziale DRS. Wyprzedzanie jutro będzie naprawdę trudne. Nie będzie to łatwy wyścig, ale i tak powinniśmy celować w zwycięstwo. Zobaczymy, jak nam pójdzie - zakończył Monakijczyk.