Piastri: Czułem, że nie zasłużyłem na tę karę
24-latek wytłumaczył też swój komunikat radiowy, w którym pytał o zamianę pozycji z Norrisem.
06.07.2520:19
46wyświetlenia
Embed from Getty Images
Oscar Piastri przyznał, że poprosił McLarena o wydanie polecenia zespołowego, by Lando Norris oddał mu prowadzenie w GP Wielkiej Brytanii po tym, jak spadł na drugie miejsce z powodu kary czasowej za złamanie przepisów w okresie neutralizacji.
Młodszy z kierowców McLarena prowadził przez większość niedzielnego wyścigu Formuły 1 na Silverstone, po tym jak na wilgotnym torze wyprzedził startującego z pole position Maxa Verstappena. Szanse Australijczyka na odniesienie cennego zwycięstwa pogrzebała jednak kara 10 sekund za
Później okazało się, że lider klasyfikacji generalnej poprosił McLarena, by oddać mu prowadzenie w wyścigu, ponieważ uważał, że jego manewr nie zasługiwał na karę. Zespół nie wydał jednak żadnych poleceń, a Piastri przekroczył linię mety na drugim miejscu, niespełna siedem sekund za Norrisem, który odniósł swoje czwarte zwycięstwo w sezonie i zbliżył się w klasyfikacji do Australijczyka na zaledwie osiem punktów.
Na początku rywalizacji, Piastri w krótkim okresie zbudował solidną przewagę, sięgającą nawet 13 sekund, zanim na tor wyjechał pierwszy safety car z powodu pogarszających się warunków pogodowych. Australijczyk dobrze poradził sobie przy restarcie i utrzymał kontrolę nad wyścigiem aż do drugiego samochodu bezpieczeństwa, wysłanego na tor po tym, jak doszło do wypadku Isacka Hadjara.
Tuż po zgaśnięciu świateł na samochodzie bezpieczeństwa, Piastri przyspieszył i nagle zwolnił na końcu prostej Hangar, co zaskoczyło Verstappena, który na moment wyprzedził nawet kierowcę McLarena. Sędziowie uznali, że Piastri złamał przepisy i przyznali mu karę 10 sekund, co de facto przesądziło o zwycięstwie Norrisa.
Piastri utrzymuje jednak, że nie zrobił w tej sytuacji niczego złego, choć powstrzymał się od otwartej krytyki decyzji sędziów.
Oscar Piastri przyznał, że poprosił McLarena o wydanie polecenia zespołowego, by Lando Norris oddał mu prowadzenie w GP Wielkiej Brytanii po tym, jak spadł na drugie miejsce z powodu kary czasowej za złamanie przepisów w okresie neutralizacji.
Młodszy z kierowców McLarena prowadził przez większość niedzielnego wyścigu Formuły 1 na Silverstone, po tym jak na wilgotnym torze wyprzedził startującego z pole position Maxa Verstappena. Szanse Australijczyka na odniesienie cennego zwycięstwa pogrzebała jednak kara 10 sekund za
nieprzewidywalną jazdępodczas neutralizacji, przez co spadł na drugie miejsce za Norrisa.
Później okazało się, że lider klasyfikacji generalnej poprosił McLarena, by oddać mu prowadzenie w wyścigu, ponieważ uważał, że jego manewr nie zasługiwał na karę. Zespół nie wydał jednak żadnych poleceń, a Piastri przekroczył linię mety na drugim miejscu, niespełna siedem sekund za Norrisem, który odniósł swoje czwarte zwycięstwo w sezonie i zbliżył się w klasyfikacji do Australijczyka na zaledwie osiem punktów.
Czułem, że nie zasłużyłem na tę karę- stwierdził Piastri rozmowie ze Sky.
Pomyślałem, że przynajmniej zapytam, bo uważałem, że powinienem być na prowadzeniu. Nie mówię, że zasługiwałem na wygraną. Na tamtym etapie czułem, że zrobiłem wszystko, co powinienem.
Zapytałem. Nie spodziewałem się wiele, ale pomyślałem, że warto spróbować.
Na początku rywalizacji, Piastri w krótkim okresie zbudował solidną przewagę, sięgającą nawet 13 sekund, zanim na tor wyjechał pierwszy safety car z powodu pogarszających się warunków pogodowych. Australijczyk dobrze poradził sobie przy restarcie i utrzymał kontrolę nad wyścigiem aż do drugiego samochodu bezpieczeństwa, wysłanego na tor po tym, jak doszło do wypadku Isacka Hadjara.
Tuż po zgaśnięciu świateł na samochodzie bezpieczeństwa, Piastri przyspieszył i nagle zwolnił na końcu prostej Hangar, co zaskoczyło Verstappena, który na moment wyprzedził nawet kierowcę McLarena. Sędziowie uznali, że Piastri złamał przepisy i przyznali mu karę 10 sekund, co de facto przesądziło o zwycięstwie Norrisa.
Piastri utrzymuje jednak, że nie zrobił w tej sytuacji niczego złego, choć powstrzymał się od otwartej krytyki decyzji sędziów.
Zrobiłem dokładnie to samo przy pierwszym restarcie. Widocznie wtedy to było w porządku, a teraz już nie. Wciąż jestem zaskoczony. Nie do końca to rozumiem. Muszę to jeszcze przeanalizować.
Naprawdę nie sądzę, żebym zrobił coś inaczej albo źle. Tak czy inaczej, zespół wykonał świetną robotę. Mieliśmy fantastyczny samochód. Po mojej stronie garażu zrobiliśmy wszystko, co było trzeba. Jestem bardzo dumny z całego zespołu. Mieliśmy dziś prawdziwą rakietę.
Biorąc pod uwagę te wszystkie wyjazdy samochodu bezpieczeństwa, wygrana z taką przewagą to coś imponującego- zakończył 24-latek.