Relacja F1WM.pl z Verva Street Racing w Warszawie
Obecny rok jest dla fanów sportów motorowych w Polsce bardzo udany
22.08.1015:14
6808wyświetlenia

Obecny rok jest dla fanów sportów motorowych w Polsce bardzo udany. Powstał pierwszy polski zespół wyścigowy w znanych, europejskich mistrzostwach, w Poznaniu odwiedził nas Robert Kubica z zespołem Renault F1, a wczoraj mieliśmy okazję zasmakować wyścigów ulicznych w centrum Warszawy!
Dzięki PKN Orlen, który mocno angażuje się w sporty motorowe, zorganizowano potężną imprezę, której prawdziwy fan nie mógł ominąć. Obecność w jednym miejscu bolidów F1 i F3, wyścigowych Porsche, BMW Augusto Farfusa z WTCC, czy też nowego cacka „Hołka” z Dakaru była nie lada gratką. Praktycznie rzecz biorąc, trudno wymówić jednym tchem wszystkich cztero- jak i dwukołowych bohaterów tego spektaklu. O rozmachu Verva Street Racing może również świadczyć fakt, że takie auto, jak Ferrari 458 Italia, było ledwie tłem dla wszystkich wydarzeń...
Cała impreza rozpoczęła się już o 10 rano otwarciem padoku dla 5000 ludzi, którzy jako pierwsi zakupili bilet na trybuny i była to wspaniała inicjatywa. Wielu kibiców po raz pierwszy w życiu doświadczyło takiej bliskości kierowców, ich maszyn oraz całego świata sportów motorowych. Normalnym obrazkiem był przechadzający się Kuba Giermaziak, Robert Lukas, Krzysztof Hołowczyc czy gawędzący z dziennikarzami Augusto Farfus. W padoku każdy kibic miał prawdziwą ucztę dla oczu. Szpaler kilkudziesięciu aut typu Potsche Carrera GT, Mercedes SLS, Audi R8, Ferrari 430 Scuderia, Ferrari 458 Italia, Lamborghini i wielu innych był dopiero przystawką.

Dalej mogliśmy z bliska zobaczyć przy pracy zespół Motopark Academy ze swoimi bolidami F3 (jeden nawet przemalowano w barwy Verva Racing Team specjalnie dla Kuby). Ekipa Dakaru również przybyła w pełnym składzie: motocykle, nowe BMW „Hołka”, czy ciężarówki obsługujące zespół na trasie rajdu były niezwykłym widokiem. Do tego garaże Verva Racing Team z ich kierowcami oraz oczywiście bolidy F1: Renault, Arrows i Jordan.
Po uczcie dla wzroku kibice przenieśli się na trybuny i do miejsc, w których na stojąco mogli podziwiać dalsze zmagania przygotowane przez organizatora. Otwarcia imprezy dokonał prezes PKN Orlen. Po tym wszystko ruszyło z mocnym akcentem, gdyż na trasę wyruszyły Porsche, a wśród nich nasza ekipa z Robertem Lukasem i Kubą Giermaziakiem. Był to przejazd kwalifikacyjny do wyścigu i właśnie ta formuła imprezy była czymś wyjątkowym. Nie był to cały dzień zwykłych przejazdów pokazowych, lecz prawdziwe wyścigi!

Dopiero pomiędzy kolejnymi kategoriami mogliśmy podziwiać akrobacje na przykład motocyklistów wyprawiających niesamowite rzeczy. Jazda na jednym kole, bez użycia rąk, palenie gumy - wszystko to co kochają widzowie. Kolejne atrakcje to wyścig BMW Augusto Farfusa z motocyklem, który zdecydowanie wygrał Brazylijczyk. Ciasne zakręty zdecydowanie promowały sztywno ustawione czterokołowce.
Po wyścigu Porsche przyszedł czas na pierwsze single-seatery. Formuła 3 wyruszyła na tor a w jednym z bolidów zasiadł Kuba Giermaziak. Widok Polaka przyniósł na myśl małe marzenie, by w przyszłym roku właśnie tak pomalowany bolid wystartował w całej serii...
Dalej mogliśmy oglądać pokaz ekipy Dakaru, którą wystawia Orlen. Przejazd motocykli, w tym Kuby Przygońskiego, nowego BMW X3 Hołowczyca i ciężarówek był nadspodziewanie ciekawy. Rajdówka o mocy 286 koni robiła niesamowite wrażenie, a kierowca zaznaczał, że ogromny moment obrotowy tego pojazdu czyni z niego całkiem niezłego potwora. Oby w styczniowym rajdzie nie zawiodła naszego rodaka ta maszyna. Po „Dakar Spirit”, jak określili tę część imprezy organizatorzy, przyszedł czas na leciutki oddech w postaci przejazdów pokazowych KTM Supermoto Show oraz „stuningowanych” aut.

Potem nadeszła niejako kulminacja dnia, gdy na trasie pojawiły się bolidy F1. Dźwięk silników tych aut był już opisywany niezliczoną liczbę razy i ci, którzy pojawili się w Warszawie i usłyszeli go po raz pierwszy na pewno nie zaprzeczą wszystkiemu, co o nim już powiedziano. Nie ma chyba osoby, która nie miałaby ciarek na plecach po usłyszeniu tego ryku. Ciekawostką okazało się to, że bolidy F1 nie były najszybsze w tym dniu. Wyprzedzały je bolidy F3, które premiowała ciasna trasa. Samochody F1 po prostu miały za duży promień skrętu, by łatwo mieścić się w nawrocie na końcu trasy.
Jednym z ostatnich punktów programu były zawody celebrytów na gokartach. Szczerze powiedziawszy wydarzenie, które zupełnie nie zasługiwało na sąsiadowanie z przejazdami F1... Telewizja poświęciła temu dużo czasu antenowego, więc zanudzanie was opisem tych 'zmagań' wydaje się być zbędne. Całe wydarzenie zakończyły wyścigi pomiędzy różnymi kategoriami. Kuba Giermaziak w pucharowym Porsche ścigał się z Subaru Imprezą prowadzoną przez Szymona Rutę i jednoznacznie wygrał z powodu problemów Subaru. Jednakże obaj kierowcy urządzili niezłe show na trasie, wykręcając bączki. Jeszcze kilka takich pojedynków i doszliśmy do finałowego wspólnego przejazdu F1 i F3, który pożegnał wszystkich fanów.

Impreza została zorganizowana z niespotykanym w Polsce wcześniej rozmachem. Naprawdę widać było ogromne starania Orlenu, by przyciągnąć jak najwięcej ludzi i dodatkowo zainteresować ich sportami motorowymi. Można też powiedzieć, że to pierwsza tego typu zabawa w Polsce. Zdziwiło mnie to, że organizatorom udało się przenieść małą część klimatu Monako do Warszawy i nie są to słowa na wyrost. Tor, jak powiedział sam Kuba, był ciekawy i fajnie się po nim jeździło. Przede wszystkim bliskość kierowców, jak i ich maszyn była czymś wspaniałym - często niespotykanym na innych wydarzeniach.
Szkoda jednak pewnej nieciekawej sprawy. Po raz kolejny okazało się, że w Polsce nie mamy chyba żadnej firmy, potrafiącej zadbać o o bezpieczeństwo na przyzwoitym poziomie. Nie po raz pierwszy ochroniarze na torze byli na niezwykle niskim poziomie. Niedoinformowanie było czymś powszechnym. Zewsząd można było słyszeć głosy niezadowolenia kibiców, gdyż porządkowi albo nie wiedzieli nic, a gdy już coś wiedzieli, to przekazywali wiedzę w sposób niekulturalny. Szkoda, że przez taką rzecz niektórzy kibice mieli zepsutą zabawę, ponieważ cała reszta była na naprawdę wysokim poziomie, porównywalnym z zagranicznymi wydarzeniami. Wysiłek wielu osób mógł zostać zniweczony przez niekompetentną firmę ochroniarską, jednak jestem pewien, że Orlen drugi raz nie pozwoli już na coś takiego.
Wszystkim, którzy nie byli w Warszawie mogę powiedzieć z czystym sumieniem - żałujcie. Verva Street Racing to coś, co każdy uczestnik tej zabawy zapamięta na długo. Tych, którzy byli zapraszam do wypowiedzi na temat własnych odczuć. Pozostaje nam kibicować w końcówce sezonu zespołowi Verva Racing Team w Porsche Supercup, a w dalszej perspektywie Orlen Teamowi w zmaganiach na Dakarze. Samej firmie Orlen chcielibyśmy podziękować za profesjonalną i sprawną współpracę.
Zobacz także:
- Zdjęcia z pokazów Verva Street Racing w Warszawie (Piotr Bogucki)
- Zdjęcia z pokazów Verva Street Racing w Warszawie (Paweł Zając)
KOMENTARZE