Mateschitz: Vettel w chwili obecnej nie jest nam niezbędny

Właściciel Red Bulla przyznał też, że odejście Niemca pozwoli mu zaoszczędzić sporo pieniędzy
11.10.1409:08
Mateusz Szymkiewicz
1710wyświetlenia

Dietrich Mateschitz przyznał, że nie jest rozczarowany odejściem Sebastiana Vettela po sezonie 2014 z ekipy Red Bull Racing.

Podczas rundy na torze Suzuka, stajnia z Milton Keynes ogłosiła swój przyszłoroczny skład kierowców, który stworzą Daniel Ricciardo oraz Daniił Kwiat, potwierdzając jednocześnie odejście czterokrotnego mistrza świata - Sebastiana Vettela. Jak ujawnił w późniejszych rozmowach szef zespołu, Christian Horner, Niemiec dołączy do Ferrari.

Z kolei właściciel zespołów Red Bull Racing oraz Toro Rosso - Dietrich Mateschitz, przyznał w rozmowie z agencją DPA, że w tym momencie Vettel nie jest im niezbędny. Obecna strata Red Bulla z Renault do dominującego Mercedesa sprawia, że nie potrzebujesz czterokrotnego mistrza świata, który w najlepszym wypadku może być najlepszym z pozostałych. Uważaliśmy, że to nie niepotrzebne, by interweniować, zwłaszcza, że ta zmiana przyniesie nam ogromne oszczędności finansowe. Ponadto mam nadzieję, iż te roszady sprawią, że kolejny sezon Formuły 1 będzie jeszcze bardziej ekscytujący - powiedział Austriak.

KOMENTARZE

9
ManiakF1
12.10.2014 12:51
Nie znosze Dietreha ani jego sztucznego zespołu, ale się z nim zgadzam. Przy takiej przewadze Mercedesa żaden kierowca nie da efektu, nawet Alonso w Red Bullu nie dałby rady pokonać Merce.
Kamikadze2000
11.10.2014 11:17
@iceneon - przykład Badoera nietrafny. ;) Wiadomo przecież, że kierowca musi się dostosować do bolidu. Tak samo jest z ogólną jazdą w wyścigach. Badoer miał praktycznie 10 lat przerwy od wyczynowej jazdy. ;) W tegorocznym W05 każdy z tegorocznej stawki spokojnie walczyłby o majstra... ;) Nie oszukujmy się... ;)
rvs
11.10.2014 10:36
@Kajt akurat Mansell to zły przykład, on całą karierę był wyróżniającym się kierowcą, a dopiero aktywne zawieszenie pomogło mu zdobyć tytuł, który wcześniej z różnych przyczyn mu umykał (bodaj dwa razy przegrał tytuł o najmniejszy możliwy wymiar punktu). Popatrz na jego statystyki, jeśli dojeżdżał do mety, to niemal zawsze na podium (owszem, to uproszczenie). A Vettel to ciekawy przypadek - od 2012 zyskał u mnie szacunek, myślałem, że jednak ma to coś, ale Ricciardo pokazał, że nie widziałem wszystkiego...
Kamikadze2000
11.10.2014 10:27
@iceneon - sukces kierowcy to sukces wyłącznie komercyjny. Bo w kwestii sportowej nie ma wielkiej wartości właśnie przez nierówności w zespołach. ;) Dlaczego jest rozgłos - bo to najbardziej interesuje media. To tak jak z medialnością piłki nożnej - jest wiele tak na prawdę ciekawszych dyscyplin sportowych, ale nożna jest najbardziej medialna. Albo polska piłka - jest najpopularniejsza w mediach, ale poziom sportowy jest bardzo słaby. Ja pisze o czysto sportowej logice... i w tej kwestii trudno nazwać rywalizację kierowców w pełni sportową. @derwisz - dlatego z F1 żaden sport. Tylko słowo "rywalizacja" klasyfikuje go do sportu. Właściwie motorsportu - tą kategorię należy traktować indywidualnie. Bo z klasycznym sportem niewiele ma wspólnego. Klasyfikacja konstruktorów jest jedyną miarodajną. Klasyfikacja kierowców zależy w zbyt dużym procencie od sprzętu... dlatego też trudno nazwać ją w pełni sportową. ;)
Kajt
11.10.2014 09:52
@Psyche W trakcie gry nie, w przerwie (między sezonami) jak najbardziej. Zmianą zasad w trakcie gry były opony rok temu i komunikaty radiowe w tym. Vettel - każdy miał swoje czasy. Nigel Mansell też był świetny póki miał aktywne zawieszenie. Wykorzystywał je w 100%. Vettel miał dmuchany dyfuzor. Bez niego jego umiejętności nikną - to nie Schumacher czy Alonso.
iceneon
11.10.2014 09:51
@Kamikadze2000 Żyjesz w swoim świecie, to żyj, ale przestań pleść bzdury o niepotrzebnej klasyfikacji kierowców. Schumacher jest siedmiokrotnym mistrzem i to się liczy. Mało kogo obchodzi w jakim zespole. Czy mówi się o tym ile razy Ferrari było mistrzem? Nie. Z drugiej strony mamy np. Lucę Badoera w 2009 roku. Ferrari z tego roku nie było doskonałe, ale można było tym autem być w ścisłej czołówce, a nawet wygrywać. Jak było z Badoerem wszyscy wiemy, przedostatnie (Kimi trzeci) i ostatnie (Kimi pierwszy) miejsce.
Psyche
11.10.2014 09:32
A moim zdaniem powinni zostawic zamrozone silniki i Red Bull powinien pozostac na sowim miejscu. Nie mozna zmieniac regul w trakcie gry...
derwisz
11.10.2014 08:53
Dla mnie rywalizacja konstruktorów ma niewiele wspólnego ze sportem. Biorąc klasyczna definicje sportu to jedynym mianownikiem łączącym te rywalizacje ze sportem jest słowo "rywalizacja". Inżynierowie,konstruktorzy i wynalazcy to nie są sportowcy. Tak samo sportowcami nie sa piekarze, szewcy i fryzjerzy którzy rywalizują o klienta za pomocą swoich ofert i jakości pracy. Jeżeli uznać rywalizacje konstruktorów za sport to dlaczego nie uznac za sport rywalizacji kostruktorów obuwia sportowego (w dowolnej dyscyplinie) albo producentów ogumienia (na przykład w wyścigach motocyklowych)? :) Sport w F1 to jest rywalizacja kierowców. Co do VET. W tym komunikacie znajduje potwierdzenie wszystko o czym pisałem wcześniej na temat relacji VET RBR i jego przydatności w tym zespole. Jest to również najbardziej wiarygodna (bo od pracodawcy) ocena jego klasy. RBR z radością rozstaje się z przepłacanym pracownikiem którego praca i umiejętności sa dalekie od ideału. Wiedza, że nie będą mieli problemu ze znalezieniem niezgorszego a z dużym prawdopodobieństwem lepszego następcy, który dodatkowo będzie kosztował znacznie mniej.
Kamikadze2000
11.10.2014 07:25
Podstawa to pion inżynieryjny. Kierowca z pewnością nie jest najważniejszą częścią układanki. Dlatego też stawiania przez niego własnego interesu ponad interes ekipy jest karygodne. I taki zawodnik zasługuje nawet na zwolnienie. Tak samo obwinianie o wszystko zespół - także o każdą awarię. Zespół wygrywa i przegrywa razem. Dla mnie najistotniejsza jest klasyfikacja konstruktorów - kierowców można by było równie dobrze sobie darować, bo ze sportowego punktu widzenia jest mało wartościowa. ;) Kierowca to tylko część zespołu, a nie jednostka, od której wszystko zależy. Tak na prawdę zespół bez danego kierowcy sobie poradzi (wezmą innego). Z kolei kierowca bez zespołu nie znaczy nic. Przykład Alonso potwierdza, że jeżeli zespół nie funkcjonuje, jak należy, to nawet najlepszy driver w stawce tytułu nie zdobędzie. RBR ma młodych i zdolnych kierowców. Wypromowali Niemca... teraz nie ma sensu zatrzymywać go i przepłacać. Wierzę w to, iż moja ulubiona ekipa wraz z Ricciardo i Kwiatem niedługo wrócą na szczyt i będą osiągać sukcesy nie mniejsze, niż w latach 2009-2013. :))