Vettel: Po przyjściu Leclerca do Ferrari brakowało mi motywacji

Niemiec przyznał, że jako kierowca F1 był już spełniony sukcesami z Red Bullem.
23.12.2509:52
Mateusz Szymkiewicz
15wyświetlenia
Embed from Getty Images

Sebastian Vettel przyznał, że pod koniec współpracy z Ferrari brakowało mu motywacji, by rzucić wyzwanie nowemu partnerowi Charlesowi Leclercowi.

Niemiec po zdobyciu czterech tytułów z Red Bullem dołączył do Scuderii przed startem sezonu 2015. Jego celem było dopisanie kolejnego mistrzostwa, tym razem w czerwonych barwach. Vettel podjął walkę o najwyższe laury w sezonach 2017-2018, jednakże liczne błędy czy awarie odebrały mu szanse w pojedynkach z Lewisem Hamiltonem.

Ostatnie dwa lata współpracy Vettela z Ferrari stały pod znakiem coraz słabszej formy oraz napięć z nowym partnerem Charlesem Leclerkiem, który już w drugim sezonie na poziomie F1 nawiązał do jego osiągów. Jak przyznał Niemiec, który od trzech lat jest poza stawką, swoim nastawieniem nie był już w stanie nawiązać do głodu sukcesów Monakijczyka, zwłaszcza w sezonie 2020.

Pojawiłem się w Formule 1 w 2006 roku, a już w 2010 zostałem mistrzem świata, bardzo wcześnie wdrapałem się na szczyt - powiedział Sebastian Vettel w podcaście Beyond the Grid. W sezonie 2011 byłem znacznie lepiej przygotowany do tego, by sięgnąć po tytuł. Moje kolejne mistrzowskie lata były dużo mocniejsze. Kolejnym niezłym sezonem był 2015, a także 2017-2018. W 2019 i zwłaszcza w 2020 roku byłem już w mocnym dołku. Jestem szczęśliwy, że mogę teraz o tym mówić, ponieważ nie miałem już wtedy zapału, by dać z siebie coś ekstra.

Charles miał w sobie mnóstwo energii. Osobiście byłem rozpieszczony dorobkiem czterech tytułów oraz ogromną liczbą zwycięstw i pole position. Interesowały mnie dalsze wygrane i jako sportowiec byłem nastawiony na to, by zwyciężać, zgarniać puchary i stać na podium z poczuciem tryumfu. Chciałem móc budzić się w poniedziałek ze świadomością, że wygrałem i smakuje to wspaniale. To jednak bardzo ulotne i od razu chcesz to powtórzyć.

Kiedy pojawił się Charles i finiszowaliśmy w wyścigu na piątym oraz szóstym miejscu, on był wniebowzięty. Byliśmy na różnych etapach karier, on po raz pierwszy otrzymał do dyspozycji konkurencyjny samochód. To był moment, w którym zacząłem mieć trudności. W 2020 roku, który był bardzo dziwny z powodu pandemii, bardzo długo się nie ścigaliśmy. Przerwę poświęciłem dla rodziny i czerpałem z tego mnóstwo frajdy. W tym samym momencie zdałem sobie sprawę z problemów, które globalnie zaczynają mieć wpływ na dzieci i zaczęły dotykać bezpośrednio mnie. Powiedziałbym, że to był moment, w którym nie prezentowałem już szczytowej formy.

Vettel po odejściu z Ferrari postanowił jednak kontynuować starty w Formule 1 i dołączył do Astona Martina, w którym spędził dwa sezony. Jak przyznał Niemiec, była to dla niego szansa na to, by w nowym środowisku zrozumieć, czy ma jeszcze w sobie ogień do dalszej rywalizacji na najwyższym poziomie.

Wydaje mi się, że chciałem upewnić się, czy nadal mogę to robić. Być może brzmi to głupio, bo rzecz jasna byłem w stanie to robić, co udowadniałem wielokrotnie, ale towarzyszyło mi mnóstwo niepewności oraz dyskomfort. Prawdę mówiąc każdy kierowca w stawce odczuwa to. Wiele lat temu rozmawiałem o tym z Michaelem Schumacherem i nawet on potwierdził, że miał takie przemyślenia. Mówię, że «nawet on», ponieważ go uważam za największego kierowcę. Miałem z nim plakaty i uważałem, iż jest najlepszy w tym co robi. Po latach usłyszałem od niego, że także brakowało mu pewności. Zdziwiłem się, «Ty? Jak?».

Z perspektywy wyników na pewno chciałem, by zespół [Aston Martin] rozwijał się dużo szybciej. Byli dla mnie naprawdę istotni, ponieważ znów zacząłem czuć się komfortowo z tym co prezentowałem jako kierowca. Na późnym etapie byłem nawet w stanie nawiązać do swojej szczytowej formy, choć generalnie uważam, że już nie udało mi się do niej powrócić - zakończył czterokrotny czempion.