Le Mans: Wygrana Ferrari po 58 latach
Polska ekipa triumfowała w klasie LMP2
11.06.2322:22
1638wyświetlenia
Embed from Getty Images
Ferrari odniosło zwycięstwo w Le Mans 24 po raz pierwszy od 58 lat. Alessandro Per Guidi, James Calado i Antonio Giovinazzi przekroczyli metę przed Toyotą w setną rocznicę rozegrania pierwszego całodobowego wyścigu w francuskim mieście.
Dzisiejsi zwycięzcy wyścigu poprowadzili zupełnie nową konstrukcję Ferrari 499P do zwycięstwa i ekipa z numerem 51 zapewniła wygraną dla stajni z Maranello po raz pierwszy od wygranej Mastena Gregory'ego i Jochena Rindta w 1965 roku.
Pier Guidi zobaczył flagę w szachownicę minutę i 21 sekund przed Toyotą GR010 Hybrid z numerem 8, którą prowadzili Sebastien Buemi, Brendon Hartley i Ryo Hirakawa.
Ostatnie miejsce na podium zajął Cardillac V-Serries.R prowadzony przez Alexa Lynna, Earla Bambera i Richarda Westrbrooka.
W wyścigu pełnym zwrotów akcji walka o zwycięstwo przypadła samochodom z numerem 51 i 8. Ferrari 499P miało jednak przewagę tempa w drugiej połowie wyścigu, gdy warunki pogodowe się ustabilizowały.
Po wypadnięciu z toru Piera Guidiego w szykanie Mulsanne w wieczornych godzinach, Ferrari #51 wróciło na prowadzenie z minutą przewagi nad Toyotą (dzięki szczęśliwym okolicznościom związanym z neutralizacją), jednak przewaga ulotniła się, gdy Pier Guidi miał problemy z odpaleniem silnika podczas postoju w 19. godzinie wyścigu.
To zderzenie przywróciło szanse Toyoty na wygraną, jednak przewaga w tempie Ferrari uniemożliwiła Japończykom walkę na torze. Hirakawa mocno naciskał, ale skończyło się to uderzeniem w bariery. Był on jednak w stanie dojechać uszkodzonym samochodem do boksów, a mechanicy szybko dokonali naprawy.
Ostatni dramat ekipa z numerem 51 przeżyła podczas ostatniego postoju, gdy Pier Guidi ponownie miał problemy z odpaleniem silnikam jednak przewaga nad Toyotą pozwoliła na wyjazd z pit lane na prowadzeniu, co dało Ferrari historyczne zwycięstwo.
Jadący na trzeciej pozycji Cadillac z numerem 2 zaliczył raczej bezproblemowy wyścig, a jedynie Westbrook zaliczył obrót na torze w dziewiątej godzinie wyścigu, jednak siostrzana ekipa z numerem 3 przeżyła znacznie trudniejsze zawody.
Tymczasem pozostali producenci w klasie Hypercar, Peugeot i Porsche zaliczyli wyścig, o którym woleliby zapomnieć.
Oba samochody Peugeota walczyły o prowadzenie, jednak obór na torze Jean-Eric Vergne'a w zakręcie Mulsanne kosztowały dwa okrążenia straty, a Gustavo Menezes rozbił auto z numerem 94 w pierwszej szykanie Mulsanne w pierwszych godzinach wyścigu. Oba auta utknęły w garażu z powodów problemu z hydrauliką, przez co najwyższą lokatą na mecie francuskiego producenta była ósma pozycja.
Porsche zaliczyło jeszcze gorszy występ, gdzie wszystkie ich samochody na wiele minut witały u mechaników. Trzeci na starcie samochód z numerem 75 odpadł z powodu problemów z ciśnieniem paliwa. Maszyna z numerem 6 wypadła za to z rywalizacji gdy Kevin Estre wypadł z toru uszkadzając baterię systemu hybrydowego.
Porsche z numerem 5 miało szansę na piątą lokatę, ale ostatecznie z powodu awarii półosi napędowej spadło na dziewiątą lokatę. Wszystkie te problemy dały niespodziewanie ekipie Glickenhaus szóste miejsce.
Co ciekawe, zwycięskie Ferrari pokonało zaledwie 342 okrążenia. To najsłabszy wynik od zwycięstwa Audi w 2001 roku. Nowa formuła samochodów spowodowała znaczny spadek osiągów, ale też pogoda dołożyła swoje trzy grosze, gdyż mieliśmy długie okresy neutralizacji.
Klasa LMP2 padła łupem polskiej ekipy Inter Europol, która z samochodem Oreca w składzie: Jakub Śmiechowski, Albert Costa i Fabio Scherer okazała się najszybsza w legendarnych zawodach. Co ciekawe, Scherer większość wyścigu przejechał z połamaną stopą z powodu incydentu w pitlane, gdy Corvetta przejechała po nodze zawodnika.
Inter Europol prowadził przez ostatnie osiem godzin wyścigu, przechodząc przez wiele dochodzeń sędziów z powodu rzekomych uchybień podczas postojów. Ostatecznie polski zespół pokonał skład WRT, w którym jechał inny Polak - Robert Kubica. Można powiedzieć, że klasa LMP2 była dziś areną zmagań Polaków. Zespół Dugueine wywalczył ostatnie miejsce na podium dzięki awarii samochodu WRT z numerem 31.
Pretendent do zwycięstwa w tej klasie, Alpine z numerem 36 ostatecznie finiszował czwarty. Tymczasem ekipa United Autosports zaliczyła potworny wyścig. Oba samochody były uwikłane w incydenty. Najlepiej spisał się ich samochód z numerem 23, który finiszował na ósmej pozycji.
Corvette Racing zgarnęło ostatnie zwycięstwo dla maszyn GTE w Le Mans. W przyszłym roku zmieni ich klasa GT3. Początkowo nic nie zwiastowało takiego obrotu sprawy, gdyż ekipa C8.R spędziła w garażu 10 minut na wymianie przedniego zawieszenia, przez co straciła dwa kółka do lidera.
Jednak późniejsza jazda z uniknięciem dramatów w połączeniu z mocnym tempem Nicky Catsburga, Nico Varrone i Bena Keatinga pozwoliło im na odzyskanie czasu oraz wyjście na prowadzenie w szesnastej godzinie rywalizacji. W kolejnych godzinach zespół umocnił przewagę nad damskim zespołem Iron Dames w składzie Rahel Frey, Michelle Gatting oraz Sarah Bovy.
W stawce mieliśmy dzisiaj również gościnny występ Chevroleta Camaro ZL1 NASCAR Cup prowadzonego przez Jimmiego Johnsona, Jensona Buttona i Mike'a Rockenfellera. Zostali sklasyfikowani na 38. pozycji po wielu przygodach i problemach ze skrzynią biegów w końcówce zawodów.
Ostatecznie sklasyfikowano 39 z 62 samochodów, co jest najsłabszym wynikiem od 2015 roku.
Ferrari odniosło zwycięstwo w Le Mans 24 po raz pierwszy od 58 lat. Alessandro Per Guidi, James Calado i Antonio Giovinazzi przekroczyli metę przed Toyotą w setną rocznicę rozegrania pierwszego całodobowego wyścigu w francuskim mieście.
Dzisiejsi zwycięzcy wyścigu poprowadzili zupełnie nową konstrukcję Ferrari 499P do zwycięstwa i ekipa z numerem 51 zapewniła wygraną dla stajni z Maranello po raz pierwszy od wygranej Mastena Gregory'ego i Jochena Rindta w 1965 roku.
Pier Guidi zobaczył flagę w szachownicę minutę i 21 sekund przed Toyotą GR010 Hybrid z numerem 8, którą prowadzili Sebastien Buemi, Brendon Hartley i Ryo Hirakawa.
Ostatnie miejsce na podium zajął Cardillac V-Serries.R prowadzony przez Alexa Lynna, Earla Bambera i Richarda Westrbrooka.
W wyścigu pełnym zwrotów akcji walka o zwycięstwo przypadła samochodom z numerem 51 i 8. Ferrari 499P miało jednak przewagę tempa w drugiej połowie wyścigu, gdy warunki pogodowe się ustabilizowały.
Po wypadnięciu z toru Piera Guidiego w szykanie Mulsanne w wieczornych godzinach, Ferrari #51 wróciło na prowadzenie z minutą przewagi nad Toyotą (dzięki szczęśliwym okolicznościom związanym z neutralizacją), jednak przewaga ulotniła się, gdy Pier Guidi miał problemy z odpaleniem silnika podczas postoju w 19. godzinie wyścigu.
To zderzenie przywróciło szanse Toyoty na wygraną, jednak przewaga w tempie Ferrari uniemożliwiła Japończykom walkę na torze. Hirakawa mocno naciskał, ale skończyło się to uderzeniem w bariery. Był on jednak w stanie dojechać uszkodzonym samochodem do boksów, a mechanicy szybko dokonali naprawy.
Ostatni dramat ekipa z numerem 51 przeżyła podczas ostatniego postoju, gdy Pier Guidi ponownie miał problemy z odpaleniem silnikam jednak przewaga nad Toyotą pozwoliła na wyjazd z pit lane na prowadzeniu, co dało Ferrari historyczne zwycięstwo.
Jadący na trzeciej pozycji Cadillac z numerem 2 zaliczył raczej bezproblemowy wyścig, a jedynie Westbrook zaliczył obrót na torze w dziewiątej godzinie wyścigu, jednak siostrzana ekipa z numerem 3 przeżyła znacznie trudniejsze zawody.
Tymczasem pozostali producenci w klasie Hypercar, Peugeot i Porsche zaliczyli wyścig, o którym woleliby zapomnieć.
Oba samochody Peugeota walczyły o prowadzenie, jednak obór na torze Jean-Eric Vergne'a w zakręcie Mulsanne kosztowały dwa okrążenia straty, a Gustavo Menezes rozbił auto z numerem 94 w pierwszej szykanie Mulsanne w pierwszych godzinach wyścigu. Oba auta utknęły w garażu z powodów problemu z hydrauliką, przez co najwyższą lokatą na mecie francuskiego producenta była ósma pozycja.
Porsche zaliczyło jeszcze gorszy występ, gdzie wszystkie ich samochody na wiele minut witały u mechaników. Trzeci na starcie samochód z numerem 75 odpadł z powodu problemów z ciśnieniem paliwa. Maszyna z numerem 6 wypadła za to z rywalizacji gdy Kevin Estre wypadł z toru uszkadzając baterię systemu hybrydowego.
Porsche z numerem 5 miało szansę na piątą lokatę, ale ostatecznie z powodu awarii półosi napędowej spadło na dziewiątą lokatę. Wszystkie te problemy dały niespodziewanie ekipie Glickenhaus szóste miejsce.
Co ciekawe, zwycięskie Ferrari pokonało zaledwie 342 okrążenia. To najsłabszy wynik od zwycięstwa Audi w 2001 roku. Nowa formuła samochodów spowodowała znaczny spadek osiągów, ale też pogoda dołożyła swoje trzy grosze, gdyż mieliśmy długie okresy neutralizacji.
LMP2: Historyczne zwycięstwo Polaków
Klasa LMP2 padła łupem polskiej ekipy Inter Europol, która z samochodem Oreca w składzie: Jakub Śmiechowski, Albert Costa i Fabio Scherer okazała się najszybsza w legendarnych zawodach. Co ciekawe, Scherer większość wyścigu przejechał z połamaną stopą z powodu incydentu w pitlane, gdy Corvetta przejechała po nodze zawodnika.
Inter Europol prowadził przez ostatnie osiem godzin wyścigu, przechodząc przez wiele dochodzeń sędziów z powodu rzekomych uchybień podczas postojów. Ostatecznie polski zespół pokonał skład WRT, w którym jechał inny Polak - Robert Kubica. Można powiedzieć, że klasa LMP2 była dziś areną zmagań Polaków. Zespół Dugueine wywalczył ostatnie miejsce na podium dzięki awarii samochodu WRT z numerem 31.
Pretendent do zwycięstwa w tej klasie, Alpine z numerem 36 ostatecznie finiszował czwarty. Tymczasem ekipa United Autosports zaliczyła potworny wyścig. Oba samochody były uwikłane w incydenty. Najlepiej spisał się ich samochód z numerem 23, który finiszował na ósmej pozycji.
GTE: Wygrana Corvetty na pożegnanie z serią
Corvette Racing zgarnęło ostatnie zwycięstwo dla maszyn GTE w Le Mans. W przyszłym roku zmieni ich klasa GT3. Początkowo nic nie zwiastowało takiego obrotu sprawy, gdyż ekipa C8.R spędziła w garażu 10 minut na wymianie przedniego zawieszenia, przez co straciła dwa kółka do lidera.
Jednak późniejsza jazda z uniknięciem dramatów w połączeniu z mocnym tempem Nicky Catsburga, Nico Varrone i Bena Keatinga pozwoliło im na odzyskanie czasu oraz wyjście na prowadzenie w szesnastej godzinie rywalizacji. W kolejnych godzinach zespół umocnił przewagę nad damskim zespołem Iron Dames w składzie Rahel Frey, Michelle Gatting oraz Sarah Bovy.
W stawce mieliśmy dzisiaj również gościnny występ Chevroleta Camaro ZL1 NASCAR Cup prowadzonego przez Jimmiego Johnsona, Jensona Buttona i Mike'a Rockenfellera. Zostali sklasyfikowani na 38. pozycji po wielu przygodach i problemach ze skrzynią biegów w końcówce zawodów.
Ostatecznie sklasyfikowano 39 z 62 samochodów, co jest najsłabszym wynikiem od 2015 roku.