Verstappen: Obecne przepisy przyczyną gorszej widoczności w deszczu

Holender nie sądzi też, by Spa-Francorchamps było bardziej niebezpieczne od innych torów.
27.07.2321:34
Maciej Wróbel
976wyświetlenia
Embed from Getty Images

Zdaniem Maksa Verstappena, Formuła 1 musi zaakceptować fakt, iż w deszczu widoczność jest słaba - w przeciwnym wypadku musiałaby w ogóle zrezygnować z organizacji wyścigów w deszczowych warunkach.

Bezpieczeństwo jest jednym z głównych tematów rozmów w padoku w Belgii, gdzie przy deszczowej aurze rozpoczyna się kolejny weekend wyścigowy. To właśnie na początku lipca na mokrym torze Spa-Francorchamps podczas wyścigu FRECA doszło do śmiertelnego wypadku Dilano van 't Hoffa.

Pojawiły się sugestie, że incydent z udziałem Holendra powinien wymagać od FIA szczególnej ostrożności odnośnie zezwolenia na ściganie w określonych warunkach. Max Verstappen wzywa jednak do obrania realistycznego podejścia - zdaniem kierowcy Red Bulla widoczność podczas deszczowego wyścigu zawsze będzie zła.

Jest zła, ale ona była zła od bardzo dawna - powiedział Verstappen odnosząc się do widoczności w deszczu za kierownicą bolidów obecnej generacji. Nie sądzę więc, by można było w związku z tym cokolwiek zdziałać.

Holender wierzy również, że dyrektor wyścigu, Niels Wittich, będzie w stanie podjąć odpowiednie decyzje. Spędziliśmy dość dużo czasu na odprawach i uważam, że on też ma sporo wyścigów na swoim koncie. Wydaje mi się, że posłucha także głosu z samochodu bezpieczeństwa i będzie wiedział, czy jest bezpiecznie, czy nie. Tak czy inaczej, widoczność wciąż będzie kiepska.

W przeciwnym razie, po prostu nie będziemy mogli organizować wyścigów w deszczu.

Dwukrotny mistrz świata twierdzi także, iż obecnie obowiązujące przepisy dodatkowo przyczyniły się do pogorszenia widoczności w mokrych warunkach. Przeszliśmy na większe opony, które pogorszyły sprawę, ponieważ jest teraz jeszcze większy rozbryzg. Dochodzą do tego same bolidy - są tak duże, że rozrzucają jeszcze więcej wody.

Jest gorzej niż w 2016 roku, ale wtedy też było źle. Pamiętam wyścig w Brazylii, gdzie tuż po pit stopie nawet nie zauważyłem, że Fernando wypadł z toru. Całą prostą jechałem z gazem w podłodze, ale nie widziałem niczego - po prostu wciskasz gaz, ale gdyby gdzieś tam na środku stał samochód, to zwyczajnie bym w niego wjechał.

Oprócz widoczności, inną omawianą kwestią jest bezpieczeństwo samego toru w Spa, a zwłaszcza sekcji Eau Rouge/Raidillon, w której w 2019 roku życie stracił kierowca Formuły 2 - Anthoine Hubert. Verstappen, podobnie jak po wypadku van 't Hoffa, przyznał jednak, że nie ma problemu z belgijskim obiektem, który jego zdaniem nie jest bardziej niebezpieczny od innych torów znajdujących się w kalendarzu.

Zawsze znajdą się pewne rzeczy, które można zrobić lepiej, ale ścigamy się także w Monako, które moim zdaniem jest bardziej niebezpieczne od Spa. Ścigamy się tu, ponieważ tor został uznany za wystarczająco bezpieczny. Wypadki się niestety zdarzają. Szczerze mówiąc, kiedy przyjrzysz się tamtemu wypadkowi, to po prostu miał on niesamowicie niefortunny przebieg.

Nie sądzę, by można było tu zrobić lub zmienić cokolwiek, by stał się o wiele bezpieczniejszy. Są też inne tory, na których po wypadku można znaleźć się z powrotem na linii wyścigowej, gdzie jest słaba widoczność i to po prostu też się może wydarzyć. To po prostu - jak sądzę - kwestia pecha, że wydarzyło się to w Spa, dwukrotnie, w niewielkim odstępie czasowym - zakończył Verstappen.