Leclerc: Nie mam pojęcia, kiedy Ferrari zacznie wygrywać

Problemy z dociskiem i adaptacja Hamiltona do nowego środowiska opóźniają postępy.
17.04.2508:34
Jakub Ziółkowski
1412wyświetlenia
Embed from Getty Images

Charles Leclerc przyznał, że nie ma pojęcia, kiedy Ferrari będzie w stanie regularnie rywalizować z McLarenem o zwycięstwa w wyścigach.

Włoski zespół rozpoczął sezon 2025 w atmosferze ogromnych oczekiwań, podsycanych transferem Lewisa Hamiltona i jasno postawionym celem mistrzostwa. - Jak się czuję jako kibic? - pytał w Bahrajnie były prezydent Ferrari Luca di Montezemolo. - Smutny. I zły, bo liczyłem, że w tym roku zobaczymy naprawdę konkurencyjny bolid od samego początku.

Montezemolo od dawna uważa, że problemy Ferrari zaczynają się na najwyższym szczeblu. W tym zespole czasem brakuje lidera, a ja tęsknię za pasją, z której Ferrari kiedyś słynęło. Widzę zespół bez duszy.

Lewis Hamilton był wyraźnie rozczarowany po kwalifikacjach w Bahrajnie, gdzie różnica do Leclerca pokazała, że problemy z tempem kwalifikacyjnym z czasów Mercedesa przeniosły się do jego nowego zespołu. Po wyścigu, który ukończył na piątej pozycji tuż za Monakijczykiem, był jednak w lepszym nastroju.

Wróciłem do hotelu, przemyślałem wszystko i porozmawiałem ze sobą - powiedział Hamilton. To zupełnie inny samochód, a moje kwalifikacje w tym roku są nawet gorsze niż w poprzednim. Będę próbował dalej. W końcu mi się uda.

Przynajmniej rozumiem już, jak ten bolid chce być prowadzony. Jeździłem jednym stylem przez bardzo długi czas, a teraz siedzę w aucie, które wymaga zupełnie innego podejścia.

Używam też hamulców Brembo, podczas gdy wcześniej miałem te firmy Carbone Industrie. To całkiem inna filozofia. Byłem jednak bardzo daleko od Charlesa, jeśli chodzi o ustawienia, a teraz powoli się do niego zbliżam.

Montezemolo uważa, że Ferrari to ostatnia szansa Hamiltona na ósmy tytuł. Przyszedł do Ferrari, by wygrać w czerwieni i zakończyć karierę tytułem, ale jak widać, dostosowanie się do nowego sposobu pracy nie jest łatwe. Jego największy problem to fakt, że obecnie nie ma samochodu, w którym mógłby zostać mistrzem świata.

Leclerc czuje się znacznie pewniej w Ferrari niż Brytyjczyk i wskazuje, że największym problemem SF-25 jest ogólny brak docisku.

Myślę, że pod względem balansu wyciskamy z auta maksimum - nie ma już pola do poprawy. Potrzebuję więcej przyczepności, żeby szybciej pokonywać zakręty - tłumaczył. W kwalifikacjach da się czasem zamaskować pewne braki, ale w wyścigu już nie. Jeśli nie masz wystarczającej przyczepności, więcej się ślizgasz, a to powoduje większą degradację opon. To efekt kuli śnieżnej.

Ferrari przyspieszyło wprowadzenie nowego podłogowego pakietu już na Grand Prix Bahrajnu, ale zapytany, kiedy pojawią się kolejne postępy widoczne w czasach okrążeń, Leclerc odpowiedział: Nie wiem.

Wszystko trwa trochę dłużej, niż bym chciał. Jestem pewien, że wrócimy na czoło stawki, ale kiedy to nastąpi? Nie mam pojęcia.

Jeśli chodzi o Hamiltona, szef zespołu Frederic Vasseur przyznał, że rozumie trudności kierowcy i jego rozczarowanie w Bahrajnie.

Nie da się zastąpić dwunastu lat współpracy w dwa tygodnie czy dwa wyścigi - powiedział Francuz. Kluczowe jest, że Lewis ma właściwe nastawienie - mówi nam: „Muszę się poprawić i dostosować do samochodu”. Dostosujemy auto do Lewisa, ale on też musi wykonać krok w naszą stronę - dodał Vasseur.