Sainz: Poprawa formy Ferrari jest dla mnie słodko-gorzka

30-latek po sezonie 2024 opuści Maranello po czterech latach współpracy.
27.10.2415:01
Maciej Wróbel
776wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz twierdzi, że ostatnia zwyżka formy Ferrari jest dla niego słodko-gorzka, ponieważ czuje, że zespół staje się jako pretendentem do tytułów w sezonie 2025, kiedy on sam będzie już kierowcą Williamsa.

Ferrari przezwyciężyło problemy z rozwojem auta w środku sezonu 2024 i odzyskało konkurencyjność w ostatnich wyścigach, zwłaszcza na torach z mniejszą liczbą szybkich zakrętów.

Charles Leclerc zwyciężył we wrześniowym Grand Prix Włoch na Monzy i walczył o zwycięstwo w Baku, podczas gdy nieudane kwalifikacje uniemożliwiły zarówno jemu, jak i Sainzowi walkę o czołówkę w Singapurze. Obaj jednak powetowali to sobie, zgarniając pierwsze dwa miejsca w ubiegłotygodniowym Grand Prix w Austin, co dało nadzieję Ferrari na walkę o tytuł mistrza świata konstruktorów.

Odrodzenie Ferrari to kulminacja długiego procesu, w którym zespół nie był w stanie utrzymać tempa rozwoju po dobrej inauguracji sezonu 2022.

W 2023 roku szefem zespołu został Frederic Vasseur, który dążył do rozwoju Ferrari we wszystkich działach. Francuz dążył też do poprawy kultury pracy i wyeliminowania błędów operacyjnych, co przynosi efekty w tym sezonie dzięki znacznie lepszemu tempu wyścigowemu.

Sainz uczestniczył w większości tego procesu, dołączając do Maranello z McLarena w 2021 roku, ale odejdzie do Williamsa w przyszłym roku po tym, jak na początku tego roku Ferrari potwierdziło pozyskanie Lewisa Hamiltona z Mercedesa.

Choć Hiszpan był podbudowany poprawą osiągów Ferrari, zdobywając swoje szóste pole position z zespołem, przyznał, że jego pole position w Meksyku miało słodko-gorzki posmak, ponieważ nie będzie mógł on kontynuować współpracy ze Scuderią w kolejnym sezonie.

To bardzo miłe, biorąc pod uwagę, jak dobre jest auto i jak dobrze jeżdżę ostatnio. Jestem oczywiście bardzo optymistycznie nastawiony przed pięcioma ostatnimi wyścigami - powiedział Sainz. Jednocześnie jest to słodko-gorzkie, ponieważ mam poczucie, że Ferrari może walczyć o mistrzostwo świata w przyszłym roku, a mnie tam nie będzie, by tego doświadczyć.

Czuję, że przez ostatnie cztery lata byłem dość istotną częścią tego zespołu, starając się przygotować go do walki o ten tytuł w przyszłym roku. Fakt, że dobrze jeżdżę, jestem szybki w tym samochodzie, a za pięć wyścigów odchodzę, zdecydowanie pozostawia mnie z takim... nie wiem jak to określić, ale nie z najlepszym uczuciem.

Ale tak to już jest. Spróbuję wygrać więcej wyścigów, stawać na podium tak często, jak tylko sięda w tych pięciu wyścigach i cieszyć się tym. Potem dopiero będę myśleć o przyszłym roku.

Ferrari zachowuje jeszcze szanse na mistrzostwo konstruktorów w tym roku. Po rundzie w Austin jego strata do McLarena zmalała do 48 punktów, zaś strata do Red Bulla do zaledwie ośmiu. Zdaniem Sainza, trudności Ferrari w szybkich zakrętach sprawiają, że katarski obiekt w Lusail może być szczególnie wymagającym torem dla jego zespołu.

Jednocześnie Hiszpan wierzy, że w pozostałych weekendach Scuderia będzie się liczyć w walce o najwyższe cele. Wciąż mamy braki w szybkich zakrętach, zwłaszcza w trybie kwalifikacyjnym, co sprawia, że czuję, iż Katar znów będzie dla nas trudnym wyścigiem.

Jednocześnie mam nadzieję, że na wszystkich pozostałych torach pozostaniemy w grze. Oznacza to, że mamy szanse na zwycięstwo na prawie każdym torze z wyjątkiem Kataru, który - jak sądzę - nie jest torem dla Ferrari.