Leclerc: Jesteśmy w niedopuszczalnej sytuacji

Kierowca Ferrari nie spodziewa się cudów również w Monako.
19.05.2514:13
Jakub Ziółkowski
185wyświetlenia
Embed from Getty Images

Charles Leclerc nie krył rozczarowania po dojechaniu na szóstej pozycji w Grand Prix Emilii-Romanii. Kierowca Ferrari przyznał, że aktualna forma zespołu jest dla niego trudna do zaakceptowania.

Po odpadnięciu już w Q2, Monakijczyk musiał przebijać się przez stawkę, by ostatecznie zdobyć punkty. Mimo ambitnej jazdy kierowca Ferrari nie ukrywał rozgoryczenia. Leclerc traci obecnie aż 85 punktów do lidera klasyfikacji generalnej, Oscara Piastriego, a jak dotąd tylko raz stanął na podium - zajmując trzecie miejsce w Arabii Saudyjskiej.

Mówiłem jeszcze przed wyścigiem - to będzie taki dzień, w którym trzeba jechać sercem, walczyć łokciami - powiedział w rozmowie ze Sky Sports F1. W takich sytuacjach jedziesz na limicie, czasem nawet trochę poza nim, jednak startując z jedenastego pola kierowca, po prostu nie mogę zaakceptować miejsca, w którym jesteśmy.

Leclerc dużo ryzykował podczas wyścigu i choć doszło do kontaktów z Gaslym i Albonem, nie uważa, że przekroczył granicę.

Z Pierre'em to był po prostu incydent wyścigowy. Z Alexem - tak, to było na granicy, ale według obecnych przepisów uważałem, że jestem jeszcze w ich ramach. Muszę jeszcze raz obejrzeć nagrania, ale niczego nie żałuję. Dziś chodziło o to, by dać z siebie wszystko.

Wiedziałem, że po tym, jak nie zjechałem do boksu przy drugim samochodzie bezpieczeństwa, ten wyścig będzie bardzo trudny.

Leclerc wygrał w ubiegłym roku w spektakularnym stylu na ulicach Monako, kończąc serię niepowodzeń w domowym wyścigu. Tym razem jednak nie spodziewa się cudów.

Zapytany, czego oczekuje po nadchodzącym GP Monako, odpowiedział: Bardzo trudnego weekendu. Monako bardzo uwypukla nasze słabości. Są też rzeczy, których nie da się przewidzieć. Ilość ryzyka w kwalifikacjach, ustawienie auta - wszystko jest zupełnie inne. Mam nadzieję, że pozytywnie się zaskoczymy.