Felieton: Heidfeld z Kubicą jak Prost z Senną
W zasadzie tytuł tego felietonu mógłby brzmieć "Heidfeld z Kubicą jak pies z kotem"..
28.07.0710:20
13101wyświetlenia
W zasadzie tytuł tego felietonu mógłby brzmieć

Robert Kubica z trudem pokonuje bardzo mokry tor Nurburgring
Wyścig o Grand Prix Europy poza swoją dramaturgią i deszczową aurą, pokazał tak naprawdę to gorsze, smutne oblicze F1. Tym razem deszcz był głównym autorem niespodzianek. Nawet najlepsi specjaliści od typowania nie byli w stanie przewidzieć w 100% kolejności na mecie, ale nie tylko deszcz wypaczył przebieg wyścigu. Kolizja Heidfelda z Kubicą w drugim zakręcie to zdarzenie rozczarowujące, które nie powinno mieć miejsca w walce fair na torze. Gdyby Nick uznał, że to niezamierzony incydent w ferworze walki, można by było to zrozumieć. Niestety twardo stoi przy swoim, twierdząc że Robert powinien go puścić.
Starsi kibice F1 pamiętają, a młodsi pewnie też wiedzą, o największym konflikcie kierowców w historii F1. Myślę tu o nieporozumieniach pomiędzy starszym i utytułowanym Francuzem Alainem Prostem a młodszym, nieprawdopodobnie utalentowanym Brazylijczykiem Ayrtonem Senną. Obaj kierowcy wspólnie reprezentowali barwy Marlboro McLaren Honda w latach 1988 - 1989. W roku 1988, kiedy oba bolidy z Woking były bezkonkurencyjne i niepodzielnie rządziły na torach, wygrywając 15 z 16 wyścigów, mistrzem świata po raz pierwszy został Senna wyprzedzając Prosta o 3 punkty. W następnym roku sytuacja się odwróciła i kierowcy zamienili się miejscami. Rozstrzygnięcie odbyło się w wyniku dyskwalifikacji Senny podczas Grand Prix Japonii - przedostatniej eliminacji. Podczas wyścigu doszło do kolizji spowodowanej przez Prosta. Po tym zdarzeniu Brazylijczyk powracając na tor ominął szykanę i mimo, że wyścig wygrał został zdyskwalifikowany, a w całym sezonie zwyciężył Prost. W następnym roku (1990) Prost przeniósł się do stajni Ferrari. Tym samym zakończył okres bratobójczych pojedynków i skrajnie napiętej atmosfery w McLarenie.

Alain Prost i Ayrton Senna - GP Wielkiej Brytanii 1989
Kiedy zawodnicy reprezentowali już inne teamy nadal wiało chłodem w ich wzajemnych relacjach, lecz z czasem stwierdzili na jednej z konferencji prasowych:
Na walkach wewnątrz teamów korzysta tylko konkurencja. Zdają sobie sprawę z tego szefowie teamów, czy wszyscy...? Z resztą groźba takich konfliktów nie wisi tylko nad BMW Sauberem, bo i Alonso w McLarenie nie ma lekkiego życia; atmosfera jest napięta, co wywołuje dodatkowe stresy. Hiszpan ma pretensje o faworyzowanie Brytyjczyka Hamiltona, czy słuszne...? Chłodne podziękowania po zwycięstwie na Nurburgring jakie Fernando otrzymał od Rona Denisa są dowodem na to, że delikatnie mówiąc
Czy można mówić o konflikcie pomiędzy kierowcami zespołu BMW Sauber? Pytanie wydaje się być zasadne po ostatnich wydarzeniach na torze. Nick Heidfeld wystartował słabo i powinien być szczęśliwy, że znalazł się bezpośrednio za Robertem. Niemiec za wszelką cenę chciał jednak znaleźć się przed Polakiem, a przecież Formuła 1 to nie boks, gdzie siłowe rozwiązania przynoszą skutek. Tutaj każdy najdrobniejszy kontakt grozi fatalną w skutkach stratą, bo wiadomo jak bolidy F1 mają delikatne i wrażliwe na uszkodzenia elementy aerodynamiczne, a przecież walka toczy się o tysięczne części sekundy. Najsmutniejsze jest to, że Heidfeld nie widzi w ogóle winy i twierdzi, że wszystko jest w porządku. Uważa nawet, że to Kubica wcześniej wypchnął go z toru. Komentarz Mario Theissena bezpośrednio po wyścigu:

Nick Heidfeld goni Roberta Kubicę - GP Europy 2007
Po wyścigu Robert miał niewyraźną minę, ale na pocieszenie można powiedzieć, że w tym roku już nie będzie wyścigu na ziemi niemieckiej. I jeszcze jedna ważna sprawa: w komentarzach zawodników i kierownictwa teamów zawsze mamy do czynienia z dyplomacją, a w rzeczywistości pewne sprawy wyglądają zgoła inaczej. Wyszło przysłowiowe
Agresywna postawa Nicka, także w stosunku do Ralfa Schumachera, była spowodowana prawdopodobnie dodatkowym przypływem mocy po narodzinach syna, przez co stracił poczucie realizmu i uznał, że cały świat należy do niego. W tej sytuacji FIA powinna chyba wprowadzić nowy punkt do obszernego regulaminu F1: kierowcy, którym narodzi się potomek w ciągu 48 godzin przed wyścigiem nie będą dopuszczani do zawodów z powodu możliwości wystąpienia zbyt dużego wzburzenia emocjonalnego.

Nick Heidfeld świętuje narodziny syna - GP Europy 2007
Heidfeld z Kubicą jak pies z kotem, ale to może zbyt ordynarne. Poza tym przyrównanie ich do sławnej pary Prost i Senna jest bardziej uzasadnione, przecież poruszamy się w świecie Formuły 1.

Robert Kubica z trudem pokonuje bardzo mokry tor Nurburgring
Wyścig o Grand Prix Europy poza swoją dramaturgią i deszczową aurą, pokazał tak naprawdę to gorsze, smutne oblicze F1. Tym razem deszcz był głównym autorem niespodzianek. Nawet najlepsi specjaliści od typowania nie byli w stanie przewidzieć w 100% kolejności na mecie, ale nie tylko deszcz wypaczył przebieg wyścigu. Kolizja Heidfelda z Kubicą w drugim zakręcie to zdarzenie rozczarowujące, które nie powinno mieć miejsca w walce fair na torze. Gdyby Nick uznał, że to niezamierzony incydent w ferworze walki, można by było to zrozumieć. Niestety twardo stoi przy swoim, twierdząc że Robert powinien go puścić.
Starsi kibice F1 pamiętają, a młodsi pewnie też wiedzą, o największym konflikcie kierowców w historii F1. Myślę tu o nieporozumieniach pomiędzy starszym i utytułowanym Francuzem Alainem Prostem a młodszym, nieprawdopodobnie utalentowanym Brazylijczykiem Ayrtonem Senną. Obaj kierowcy wspólnie reprezentowali barwy Marlboro McLaren Honda w latach 1988 - 1989. W roku 1988, kiedy oba bolidy z Woking były bezkonkurencyjne i niepodzielnie rządziły na torach, wygrywając 15 z 16 wyścigów, mistrzem świata po raz pierwszy został Senna wyprzedzając Prosta o 3 punkty. W następnym roku sytuacja się odwróciła i kierowcy zamienili się miejscami. Rozstrzygnięcie odbyło się w wyniku dyskwalifikacji Senny podczas Grand Prix Japonii - przedostatniej eliminacji. Podczas wyścigu doszło do kolizji spowodowanej przez Prosta. Po tym zdarzeniu Brazylijczyk powracając na tor ominął szykanę i mimo, że wyścig wygrał został zdyskwalifikowany, a w całym sezonie zwyciężył Prost. W następnym roku (1990) Prost przeniósł się do stajni Ferrari. Tym samym zakończył okres bratobójczych pojedynków i skrajnie napiętej atmosfery w McLarenie.

Alain Prost i Ayrton Senna - GP Wielkiej Brytanii 1989
Kiedy zawodnicy reprezentowali już inne teamy nadal wiało chłodem w ich wzajemnych relacjach, lecz z czasem stwierdzili na jednej z konferencji prasowych:
my się nie lubimy, my się nie kochamy, my po prostu się ścigamy. To byli wielcy kierowcy z klasą i stać ich było na takie stwierdzenia.
Na walkach wewnątrz teamów korzysta tylko konkurencja. Zdają sobie sprawę z tego szefowie teamów, czy wszyscy...? Z resztą groźba takich konfliktów nie wisi tylko nad BMW Sauberem, bo i Alonso w McLarenie nie ma lekkiego życia; atmosfera jest napięta, co wywołuje dodatkowe stresy. Hiszpan ma pretensje o faworyzowanie Brytyjczyka Hamiltona, czy słuszne...? Chłodne podziękowania po zwycięstwie na Nurburgring jakie Fernando otrzymał od Rona Denisa są dowodem na to, że delikatnie mówiąc
panowie się nie kochają.
Czy można mówić o konflikcie pomiędzy kierowcami zespołu BMW Sauber? Pytanie wydaje się być zasadne po ostatnich wydarzeniach na torze. Nick Heidfeld wystartował słabo i powinien być szczęśliwy, że znalazł się bezpośrednio za Robertem. Niemiec za wszelką cenę chciał jednak znaleźć się przed Polakiem, a przecież Formuła 1 to nie boks, gdzie siłowe rozwiązania przynoszą skutek. Tutaj każdy najdrobniejszy kontakt grozi fatalną w skutkach stratą, bo wiadomo jak bolidy F1 mają delikatne i wrażliwe na uszkodzenia elementy aerodynamiczne, a przecież walka toczy się o tysięczne części sekundy. Najsmutniejsze jest to, że Heidfeld nie widzi w ogóle winy i twierdzi, że wszystko jest w porządku. Uważa nawet, że to Kubica wcześniej wypchnął go z toru. Komentarz Mario Theissena bezpośrednio po wyścigu:
co się stało to już za nami i trzeba patrzeć w przyszłośćjest co najmniej niepokojący, ale to chyba tylko język dyplomacji i będzie w końcu reprymenda dla Nicka.

Nick Heidfeld goni Roberta Kubicę - GP Europy 2007
Po wyścigu Robert miał niewyraźną minę, ale na pocieszenie można powiedzieć, że w tym roku już nie będzie wyścigu na ziemi niemieckiej. I jeszcze jedna ważna sprawa: w komentarzach zawodników i kierownictwa teamów zawsze mamy do czynienia z dyplomacją, a w rzeczywistości pewne sprawy wyglądają zgoła inaczej. Wyszło przysłowiowe
szydło z workai można mówić o konflikcie między zawodnikami BMW, spowodowanym uzurpowaniem sobie przez Heidfelda praw do bycia nr 1 w teamie. To smutne, bo obaj kierowcy jeżdżą na podobnym poziomie i powinni to uszanować. Nie osiągnęli jeszcze poziomu Senny i Prosta; co by było, gdyby walczyli o mistrzostwo świata?
Agresywna postawa Nicka, także w stosunku do Ralfa Schumachera, była spowodowana prawdopodobnie dodatkowym przypływem mocy po narodzinach syna, przez co stracił poczucie realizmu i uznał, że cały świat należy do niego. W tej sytuacji FIA powinna chyba wprowadzić nowy punkt do obszernego regulaminu F1: kierowcy, którym narodzi się potomek w ciągu 48 godzin przed wyścigiem nie będą dopuszczani do zawodów z powodu możliwości wystąpienia zbyt dużego wzburzenia emocjonalnego.

Nick Heidfeld świętuje narodziny syna - GP Europy 2007
KOMENTARZE