Pirelli otwarte na powrót wojny oponiarskiej

Hembery uważa jednak, że w obecnej sytuacji ekonomicznej nie ma na to dużych szans.
09.06.1110:52
Nataniel Piórkowski
2159wyświetlenia

Pirelli wyznało, że jest otwarte w kwestii powrotu do tzw. wojny oponiarskiej w Formule 1, ale jednocześnie wyraziło wątpliwości, czy w obecnej sytuacji gospodarczej można sobie na nią pozwolić.

My w Pirelli kochamy rywalizację, ale to pytanie nie na tę chwilę. Jesteśmy w Formule 1, aby służyć zespołom i obecnie nie ma żadnych innych dostawców - powiedział szef Pirelli Motorsport - Paul Hembery portalowi spox.com.

Oznaczałoby to zmianę programu rozwojowego, co kosztuje i są to pieniądze, których - w obecnej sytuacji gospodarczej - nikt nie chce wydać. Może zmieni się to w przyszłości, ale obecnie jesteśmy skupieni na zaspokajaniu potrzeb naszych klientów - dodał Brytyjczyk.

Hembery przewiduje, że podczas rozpoczynającego się jutro weekendu grand prix w Montrealu, zespoły mogą po raz pierwszy skorzystać z opon deszczowych w pełnym wymiarze. Jego prognozy może potwierdzać pogoda w kanadyjskim mieście - wczoraj nad torem przeszła dużych rozmiarów burza. Wprawdzie nie mamy tyle doświadczenia z naszymi deszczowymi oponami, co z innymi, ale to nie znaczy, że obawiamy się wody.

Wręcz przeciwnie. W Turcji mieliśmy mokrą sesję treningową i zebraliśmy podczas niej wiele cennych informacji. Od tego czasu jeszcze bardziej oczekujemy na nasz pierwszy wyścig w deszczu - zdradził Brytyjczyk.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

7
Aeromis
09.06.2011 06:59
Strach pomyśleć ile by musiało powstać przepisów, by opony miały równe szanse. Do boju na nierealną wojnę, jakby co to i z wiatrakami wygramy (...).
Lolkoski
09.06.2011 01:10
Jeszcze w zeszłym sezonie powiedziałbym jak najbardziej za, ale teraz jestem zdecydowanie na nie i to pomijając wszelkie espekty związane z kosztami - wyścigi są teraz o wiele bardziej atrakcyjne do śledzenia, dużo się dzieje w trakcie wyścigu i mi się to bardzo podoba. A jeśli chodzi o faworytów to czy są to opony superwytrzymałe czy nie to i tak wyników GP to nie wypacza
jpslotus72
09.06.2011 12:33
Właściwie - w innym znaczeniu - właśnie to, co dzieje się w bieżącym sezonie, można nazwać "wojną oponiarską"... Mamy jednego producenta, ale zamieszania potrafi narobić za dwóch (lekko licząc) - zespoły walczą między sobą głównie za pomocą "gumowej strategii".
VJM02
09.06.2011 10:11
Czyli obecna sytuacja gospodarcza pozwala na projektowanie silniczków na przyszłe lata, produkcje opon zużywających się w bardzo szybkim tempie oraz dopracowywanie bolidów do perfekcji pod każdym względem?
Anderis
09.06.2011 09:35
Z mojej strony nie rywalizacji oponiarskiej w F1 x3: - Zupełnie niepotrzebne zwiększenie kosztów. - Ryzyko, że opony będą miały duży wpływ na wyniki i ktoś może zbudować bardzo dobry bolid, a mimo to ponosić duże straty z powodu gorszych opon. - Będzie trzeba robić jak najwytrzymalsze opony, znowu wszyscy będą jechali na identycznej strategii i nikt nie będzie się zmagał z oponami, znacznie spadnie ilość wyprzedzań i wyścigi nie będą tak rozrywkowe.
Kamikadze2000
09.06.2011 09:14
Jak zacznie się tzw. "wojna oponiarska", to tak na prawdę ogumienie znowu stanie się super-dobre! Cóż, jeżeli to dzięki lichym oponom rywalizacja jest bardziej zacięta, to lepiej aby zostało, tak jak jest. ;]
akkim
09.06.2011 09:12
Dosłownie ujmujący wyraz szczerej, dobrej woli, gotowi na wojnę, na którą nie czas, by pozwolić ;)