Hamilton: Jestem coraz starszy a w tym sporcie nie będę wiecznie

Brytyjczyk chciałby się zapisać w historii F1 jako wielokrotny mistrz świata
19.06.1317:35
jpslotus72
2378wyświetlenia

Lewis Hamilton zaczyna mieć obawy, że nie zapisze się w historii Formuły 1 tak, jak by chciał. Obecny kierowca Mercedesa potrzebuje więcej sukcesów.

Mistrz świata z 2008 roku nigdy nie krył się z tym, że chciałby się kiedyś znaleźć między legendami F1. Jest przekonany, że potrzebuje do tego więcej tytułów, ale jego kariera nie jest nieskończona.

Czas ucieka - mówi Hamilton w rozmowie z Driving Magazine. Minęło pięć lat od chwili, kiedy wygrałem mistrzostwa. Gdy byłem w niższych seriach, zdobywałem mistrzostwo co rok, lub co dwa. Jest tu wielu kierowców, którzy nie zdobyli mistrzowskiego tytułu, więc jestem wdzięczny, że mam przynajmniej ten jeden, chociaż pojedynczy tytuł ma teraz mniejszy prestiż, ponieważ (z drugiej strony) tylu kierowców już go zdobyło. Teraz jesteście wyjątkowi, jeśli wygracie dwa, trzy albo cztery razy.
Jestem coraz starszy, a w tym sporcie nie będę wiecznie. Tak więc oczywiście, zaczynam myśleć o tym, jak chciałbym być wspominany przez ludzi. Chcę być znany jako twardy i spontaniczny kierowca
.

Hamilton zasugerował, że pragnienie zdobycia kolejnego tytułu było jednym z powodów, dla których opuścił McLarena.

Przyszedłem do Formuły 1 i niemal wygrałem w swoim pierwszym sezonie - w drugim już tego dokonałem. Od tej pory nigdy nie miałem samochodu, który pozwalałby mi na walkę (o tytuł). Samochód robi wielką różnicę, więc w ten sposób marnujesz swoje najlepsze lata - podsumował Brytyjczyk.

Źródło: f1sport.autorevue.cz

KOMENTARZE

24
Kamikadze2000
20.06.2013 05:36
@katinka - w przypadku Casey'a, któremu leżał DGP7, wszystko zgrało się wraz z wprowadzeniem silników o pojemności 800 decymetrów sześciennych. ;) Podobnie Hamilton - miał rewelacyjny samochód oraz wsparcie ekipy, do której startów był przygotowywany. Jego wyniki wyglądały tym lepiej, że Alonso miał problemy z bolidem i w efekcie przegrał, choć w normalnej sytuacji (z całym szacunkiem do Lewisa), ale nie dałby szans Hamiltonowi. Teraz też by nie dał, bo po po prostu nie jest tak kompletny, jak Ferdek. Pzdr :)
katinka
20.06.2013 11:10
Kamikadze, ale co masz na myśli i jakie przepisy??? Co do opon, silników, treningów czy SC? Bo na 2007 w F1 zmiany w regulaminie FIA dotyczyły chyba właśnie tego i jak to niby mogło pomóc Lewisowi? A o Caseyu to mówisz o sezonie 2007, gdy zmniejszono pojemność moto w MGP czy o 2011? Rozwiń proszę jeśli możesz i to, i tamto...:) JPS, no tak, z jednej strony masz rację, bo F1 to sport, gdzie trzeba być skoncentrowanym na maxa. Ale z drugiej od początku sezonu 2012 chyba nic Hamiltonowi nie można zarzucić jeśli chodzi o koncentrację na torze i jazdę, a w 2012 mógł nawet powalczyć o mistrzostwo, gdyby nie awarie i błędy McLarena. Wiem, że w F1 sporo zależy też od bolidu i na pewno Lewis zdaje sobie z tego sprawę. A marzenia no cóż, jak dla mnie niekoniecznie muszą być frustracją, chociaż wiadomo, że przeważnie się nie spełniają, a jeśli już, to Kopciuszkowi lub jemu podobnym ;P Myślę, że mogą być też motywacją dla kierowcy, bo "kto nie ma od­wa­gi do marzeń, nie będzie miał siły do wal­ki", tak mi się skojarzył cytat ;)
jpslotus72
20.06.2013 09:01
@katinka Marzyć każdy może. Tylko jeśli się siedzi za kierownicą bolidu F1, to nie bardzo jest miejsce na marzenia. Trzeba się w pełni skoncentrować na pracy. W dodatku tego rodzaju marzenia mogą przynieść odwrotny efekt - zamiast motywować, będą rodziły napięcie (bo czas ucieka) i frustrację (bo tytułów nie przybywa). Uważam, że w takim momencie kariery zaprzątanie sobie głowy marzeniami o wiecznej sławie może bardziej przeszkodzić niż pomóc. Ale to tylko moja opinia.
Kamikadze2000
20.06.2013 08:34
@katinka - dość powiedzieć, że gdyby zadebiutował w 2006 roku, jego kariera mogłaby skończyć się szybciej, niż sądzimy. Lewis niczym Casey Stoner wstrzelił się w przepisy. ;)
katinka
20.06.2013 07:59
@jpslotus72, ale co takiego złego jest w marzeniach? :) Przecież każdy człowiek je ma i czegoś tam pragnie, tylko że nie zawsze dostaje się to co się chce, niestety... Lewisa marzenia dotyczą zapisania się na kartach historii F1 i dla mnie ok. Zresztą wiesz, myślę, że to jest marzenie większości kierowców, ale nie każdy szczerze to powie. Osobiście dla mnie mistrzostwa nie są tak ważne, nigdy nie patrzę na statystyki i tak naprawdę nawet gdyby nie zdobył tego WDC w 2008, to i tak będę ceniła LH najbardziej ze wszystkich kierowców w F1, za podejście do ścigania i za to, że nie udaje tego kim nie jest. [quote]Moim zdaniem główny problem Lewisa leży w tym, ze nim pojawił się w F1, wielu ekspertów wróżyło mu karierę podobną do Schumachera[/quote]. Ja akurat nie przypominam sobie tego, to bardziej o Vettelu tak mówiono i chyba się sprawdzi... Ale pamiętam, że sam Ron Dennis był zaskoczony i nie spodziewał się tak dobrej jazdy Lewisa w tym debiutanckim sezonie w 2007. Jak zawsze trochę mnie dziwi, że Hamilton tylko dlatego, że pokazuje czasem negatywne emocje jest uważany za słabego psychicznie i kierowcę, co to wszystko Go frustruje. A bądźmy szczerzy, sukcesy Vettela na pewno spędzają sen z powiek nie tylko LH :P Zresztą jako kierowca wyścigowy dawno temu musiał słyszeć o utalentowanym Niemcu, a kto oglądał wyścigi F3ES i Macau 2005 również. [quote]Niech sie cieszy ze ma chociaz 1 tytuł. Gdyby tylko Glock chciał to by nie miał zadnego.[/quote] Ale to chyba nie Glock rozdawał tytuły w 2008? Tak się składa, że Hamilton w tym wyścigu walczył jak zawsze do ostatniego okrążenia i zakrętu. Nie wiem co zrobiłby Hamilton na miejscu Vettela w GP Brazylii 2012 i czy masz na myśli Interlagos 2007, ale przypominam Ci, że Seba też jak na razie nie jest jakimś wzorem opanowania na torze ;)
Kamikadze2000
20.06.2013 07:33
A Hamilton oczywiście nie zdobył tytułu, mając najlepszy bolid w stawce. ;) Jeździł średnim wozem i wygrał samymi umiejętnościami... ;) W 2007r. mimo wsparcia zespołu i zaniedbywania Alonso, który dodatkowo borykał się z hamulcami i Bridżami, przesrał tytuł w Chinach i dobił się w Brazylii. W 2008r. o mało go nie przesrał, mimo formalnego pomagiera i bolidu pod siebie, choć ja pomijam GP Singapuru i mistrzem dla mnie jest mój ulubieniec. Potem faktycznie jego szanse były nikłe w starciu z Alonso i Vettelem, a w 2011r. "całował" bolid Massy. W 2012r. był dla mnie faworytem - na ironię zawiódł zespół i bolid, który w 2008r. praktycznie był perfekcyjny. Zobaczymy, jak ułoży się kariera w Mercu - czy Hamilton kiedyś zdobędzie tytuł?? Zobaczymy... ale póki co może pomarzyć.
znafcaf1
20.06.2013 04:18
Hamulce!!!!!!! zerwał się z wrzaskiem gdzieś w środku nocy Hamilton. Widze, ze dorasta w końcu. Wie sam ze już tytułu nie zdobędzie. Gdziekolwiek by nie poszedł. Wiecie jak się nazywa facet z małymi cojones? Facet z ikrą.
macieiii
20.06.2013 12:52
@iceman11 Vettel dobrze jechał Brazylie 2008, ale Hamilton miał przykręcone obroty by nie zniszczyć maszyny, jak chociażby rok wcześniej gdzie Raikkonen wszystkich ograł. Hamilton jest świetnym kierowcą i człowiekiem. Dobrze się czyta jego szczerości i bycie jego kibicem, zwłaszcza teraz gdy już się w F1 zadomowił i mógłby wygrywać wszystko co się da jest praktycznie bez rozczarowań. W Singapurze 2012 nawet Alonso go docenił za okrążenie q, gdzie powiedział że Ham wykręcił kosmiczne okrążenie. (Przypomina mi się uznanie dla Toniego Eliasa w Moto GP gdy w Estoril Rossi objechany na ostatnim zakręcie ocenił rywala jako djabła) Singapur Lewis zepsuł, później już praktycznie nie było wpadek. Jest jaki jest, celebryta mi w ogóle do niego nie pasuje, ale póki robi swoje na torze to nie ma powodów do antypatii.
Zomo
20.06.2013 12:50
Cala nadzieja Hamiltona w tym ze Renault sknoci cos w silniku na 2014. A to jest raczej malo prawdopodobne - juz szybciej cos sknoci Mercedes. Bo Vettel i Newey to napewno nie odpuszcza.
jpslotus72
20.06.2013 12:11
PS - można też wybrać drogę Hunta: zdobyć jeden tytuł, ale stać się legendą na miarę tych "wielokrotnych"... No, ale do tego trzeba było być Huntem - kopiowanie go skończyłoby się parodią... Z drugiej strony - ja bardziej pamiętam też niektórych kierowców, którzy nie mają żadnego mistrzostwa na koncie, niż niejednego mistrza - np. Moss, Peterson, Cevert, Reutemann, Ickx, G. Villeneuve, Pironi, Bellof (który jeździł bardzo krótko), de Angelis czy nawet Berger, znaczą dla mnie więcej niż niektórzy mistrzowie (nie będę wymieniał, bo nie chcę też deprecjonować ich tytułów - ale dla mnie nie są tak "kultowi"). Historia chadza własnymi drogami, a legendy nie w każdym przypadku rodzą się z mistrzowskich statystyk.
KaeRZet
19.06.2013 09:56
Być może narzeka i żali się ale mówi szczerze. Prawda jest taka że niektóre rzeczy muszą być zrealizowane w odpowiednim czasie. I gdy nadchodzi ten czas a ty znajdujesz się w nieciekawej sytuacji ,ciężko się z tym pogodzić. Po zachowaniu Hamiltona widać że nie jest człowiekiem o stalowych nerwach jak np. Alonso i obok niespełnionych ambicji nie może przejść obojętnie. PS. Jestem w stanie go zrozumieć.
sstass
19.06.2013 09:50
Niech sie cieszy ze ma chociaz 1 tytuł. Gdyby tylko Glock chciał to by nie miał zadnego. Jak dla mnie Hamilton to bardzo szybki kierowca, ale jak ktos woli robic Show to jego sprawa. Wyobrazacie sobie Lewisa w sytuacji Vettela w Brazylli 2012( pewnie znowu biedny Hamilton by sie zdenerwował i by nie mogł zredukowac biegu). To moje osobiste zdanie kazdy moze miec swoje pozdro.
IceMan11
19.06.2013 09:24
@THC-303 Daj spokój. Jak on nawet nie wie o jakim sezonie pisze - "któreś monako". A Brazylia 2008 w wykonaniu Hamiltona to już w ogóle fenomen. To właśnie tam, niezasłużony mistrz Vettel ścigał się z nim jak równy z równym w znacznie słabszym STR. Ach, a spójrz ile świetnych wyścigów miał Button. Tylko dwa pamiętam i heja, wpisze go też ;D A Raikkonen co w 2007 zrobił! Jechał fenomenalnie swoje, swoje, które cały czas jeździ przecież Vettel... Nie no, kupa śmiechu.
THC-303
19.06.2013 09:17
[quote]A co dzisiaj mam przed oczami, gdy pomyślę o Sebastianie ? Odjeżdzanie o sekunde na okrążeniu, bo ma najszybszy bolid i czysty tor ? Wyprzedzanie maruderów na azjatyckich "lotniskach"?[/quote] To masz problem. [quote]Jak pomyślę o Raikkonenie, mam przed oczami Brazylie 2007, ostatnie wyścigi sezonu 2009 czy tegoroczne Monako. O Hamiltonie- jego walkę z 2007, Brazylie 2008, któreś Monako, w którym w deszczu mimo wielkiej liczby pitstopów(chyba nawet urwał koło, nie pamietam który rok to był) wygrał z ogromną przewagą. Button ? Kanada 2011, Węgry 2006 itd.[/quote] Brazylii 2012 nie oglądał?
IceMan11
19.06.2013 07:56
Biedny chłopiec...
Oy_ciec
19.06.2013 07:08
Hamilton gwiazdorzy i większość tych jego wypowiedzi jest zbędna. Ale poruszył tutaj naprawdę ważną kwestię. Kto będzie pamiętał, jak waleczny jest Hamilton, jak świetnie jeździ Raikkonen, jak dokładnym kierowcą jest Button, jeżeli zdobyli oni tylko po jednym tytule. Wszyscy za to zapamiętają Vettela, bo jest młody i zdobył 3 tytuły(a pewnie będzie ich więcej). Po 10 latach, kiedy ktoś "nowy" zainteresowany F1 zacznie ją oglądać, i wciągnie się na tyle, że zaznajomi się z historią tego sportu, będzie miał jedno spostrzeżenie- Vettel był najlepszym kierowcą. A co dzisiaj mam przed oczami, gdy pomyślę o Sebastianie ? Odjeżdzanie o sekunde na okrążeniu, bo ma najszybszy bolid i czysty tor ? Wyprzedzanie maruderów na azjatyckich "lotniskach"? Jak pomyślę o Raikkonenie, mam przed oczami Brazylie 2007, ostatnie wyścigi sezonu 2009 czy tegoroczne Monako. O Hamiltonie- jego walkę z 2007, Brazylie 2008, któreś Monako, w którym w deszczu mimo wielkiej liczby pitstopów(chyba nawet urwał koło, nie pamietam który rok to był) wygrał z ogromną przewagą. Button ? Kanada 2011, Węgry 2006 itd. I tych kierowców uważam za najlepszych, niestety, mają oni pecha co do bolidu(albo inaczej- nie mają takiego szczęscia jak Vettel), dlatego pozostaną w cieniu Sebastiana. Jedyne co, to wydaje mi się że Alonso ma szanse dorobić się prawdziwej legendy. A Vettel taką legendą będzie, niezasłużenie moim zdaniem.
Boom
19.06.2013 06:51
Moim zdaniem główny problem Lewisa leży w tym, ze nim pojawił się w F1, wielu ekspertów wróżyło mu karierę podobną do Schumachera. Przyszedł do tego sportu jako gwiazdor, z nastawieniem, że zwycięstwa przyjdą mu łatwo. Zamiast tego zdobył, jak sam mówi, jedynie jedno mistrzostwo, a los, który mu przepowiadano, przypadł takiemu, mało wcześniej znanemu Vettelowi, który już w wielu statystykach figuruje jako "najmłodszy zdobywca jakiegoś rekordu". Jestem w stanie wyobrazić sobie, że dla Hamiltona i jego słabości do liczb jest to niezwykle frustrująca sytuacja, którą próbuje sobie powetować innymi szaleństwami.
jpslotus72
19.06.2013 06:27
Wystarczyłoby, że "wpisałbym" pauzę do ramki komentarza - zostałby tylko mój nick - a i tak każdy (kto czyta moje komentarze) chyba już by wiedział, co o tym myślę. Pisałem o tym nieraz. Rozmyślanie o swoim miejscu w historii, w czasie, kiedy jest się w samym środku wydarzeń i ma się przed sobą jeszcze ładny kawałek kariery, nie jest najlepszym sposobem, by rzeczywiście wybudować sobie solidny pomnik w dziejach F1. Droga do przyszłej chwały zawsze wiedzie przez teraźniejszą koncentrację (koncentrację, koncentrację, po stokroć koncentrację). W taki sposób jak to robi Lewis, można się co najwyżej zestresować - czas ucieka, tytuły uciekają - a jak się człowiek przemotywuje, to i rywale mu uciekną... "Wyżej siebie nie podskoczysz" - trzeba dać z siebie wszystko tu i teraz, a co z tego wyniknie, zobaczymy po zgaszeniu silnika... Jeśli Lewis nadal będzie rozmyślał, jak chce być kiedyś pamiętany, to w końcu będzie pamiętany jako ten, który bardzo chciał być pamiętany. Wierzcie albo nie wierzcie, ale piszę to jako ktoś, kto dobrze życzy Lewisowi Hamiltonowi - kierowcy wyścigowemu. On tak narzekał na ten brak swobody w McLarenie, ale ja miałbym czasem ochotę nałożyć mu przysłowiowe klapki na oczy - tak, żeby nie widział nic poza garażem, torem i rywalami do wyprzedzenia... W sumie to jego życie, jego kariera - i jego wolna wola. Ale mnie szkoda rozpraszania jego talentu, bo nie co dzień się taki rodzi. Może się mylę - może on właśnie w luźniejszej atmosferze więcej z siebie wykrzesze... Ale tak, jak to widzę do tej pory, to wychodzi raczej na to, że im mniej "show" i tematów ubocznych, tym lepsza forma na torze.
fitipaldi666
19.06.2013 05:43
Mimo że ma tylko 1 tytuł to i tak cenie go wyżej od Vetela i Alonso . Uważam że jest po prostu lepszy.
damian8126
19.06.2013 05:05
w 2012 miał bolid który by mu zapewnił tytuł mistrza tylko zespół mu zawalił sprawe
derwisz
19.06.2013 04:15
@paymey852 Mimo upału dajesz sobie radę z logicznym myśleniem :D A z drugiej strony patrząc, , mimo iż Seba jest bez wątpienia najbardziej utytułowany i od 3 sezonów zasiada na mistrzowskim tronie to jakoś nie widać żeby uważano go za najlepszego kierowcę w stawce Zarówno wśród fachowców jak i kibiców powszechne są opinie, że co najmniej 3 kierowców ma więcej talentu i umiejętności od Vettela.
Angulo
19.06.2013 04:12
"Hamilton zasugerował, że pragnienie zdobycia kolejnego tytułu było jednym z powodów, dla których opuścił McLarena." No i dobrze zrobił, w McLarenie nikt nie ma szans na tytuł. Nawet po samym 2012, gdzie tytuł zawalił mu tylko i wyłącznie zespół uciekałbym stamtąd gdzie pieprz rośnie. Mam wrażenie, że nawet panuje tam sabotaż.
paymey852
19.06.2013 03:57
Hamilton poruszył fundamentalny beton tego sportobiznesu, mianowicie jeśli masz być wyjątkowy MUSISZ mieć wyjątkowy bolid ale skoro masz wyjątkowy bolid to twoje zwycięstwa nie mogą być wyjatkowe. Dobra wiem upał daje :)
kabans
19.06.2013 03:42
Niestety w tym sezonie karty już zostały rozdane, Vetel po raz czwarty MS. Może i Ferrari miało lepszy bolid na początku sezonu ale teraz to nie ma żadnego znaczenia bo po kanadzie lider miał o 40 punktów mniej. Można powiedzieć, że Alonso popełnił błąd w Malezji i był problem z drsem w bahrainie ale to nie ma zandego znaczenia