Marko: Verstappen i Ricciardo są tak samo winni kolizji z wyścigu w Baku
Austriak podkreślił, że Red Bull zawsze pozwala swoim kierowcom na walkę na torze.
29.04.1817:14
3964wyświetlenia
Embed from Getty Images
Konstultant Red Bulla - Helmut Marko uważa, że Daniel Ricciardo i Max Verstappen są w równej mierze winni spowodowania kolizji, jaka zakończyła ich udział w wyścigu na torze w Baku.
Po kilku bliskich pojedynkach obaj kierowcy zderzyli się ze sobą na dohamowaniu do pierwszego zakrętu i zostali zmuszeni do wycofania się z rywalizacji, którą ostatecznie wygrał Lewis Hamilton.
Marko zaznaczył, że incydent zostanie omówiony przez zespół, a ingerowanie w wyścig z poziomu alei serwisowej
Daniel Ricciardo tłumaczył z kolei:
Konstultant Red Bulla - Helmut Marko uważa, że Daniel Ricciardo i Max Verstappen są w równej mierze winni spowodowania kolizji, jaka zakończyła ich udział w wyścigu na torze w Baku.
Po kilku bliskich pojedynkach obaj kierowcy zderzyli się ze sobą na dohamowaniu do pierwszego zakrętu i zostali zmuszeni do wycofania się z rywalizacji, którą ostatecznie wygrał Lewis Hamilton.
Pozwalamy naszym kierowcom się ze sobą ścigać i to robią. Niesamowite. Obaj popełnili błąd- zaznaczył Marko w rozmowie z telewizją Sky.
To był incydent wyścigowy pomiędzy dwoma kierowcami. Wina nie leżała w większym stopniu po stronie Maxa lub Daniela- dodał były kierowca F1.
Zawsze pozwalamy naszym kierowcom na rywalizację na torze. Nie mamy zawodnika numer jeden, nie mamy zawodnika numer dwa. Od obu oczekujemy jednak odpowiedzialności- podkreślił.
Marko zaznaczył, że incydent zostanie omówiony przez zespół, a ingerowanie w wyścig z poziomu alei serwisowej
byłoby sprzeczne z filozofią Red Bulla.
Daniel Ricciardo tłumaczył z kolei:
Ostatnim czego chcemy to takie sytuacje. Jestem przybity tym co się stało. Dziękuję zespołowi, że pozwolił nam się ścigać. Max i ja uwielbiamy rywalizację. To coś fajnego. Kilka razy jechaliśmy bardzo blisko siebie, dochodziło do drobnych kontaktów, czasem znajdowaliśmy się na limicie. Niestety wszystko skończyło się tak, jak widzieliśmy. Niemiła sytuacja.
Nataniel Piórkowski
KOMENTARZE