Surviving to drive

Już niedługo premiera książki z Güntherem Steinerem w roli głównej.
24.04.2311:54
Łukasz Godula
726wyświetlenia

Już 26 kwietnia polska premiera książki Surviving to drive, która w Polsce ukazuje się nakładem Wydawnictwa SQN. Mamy dla Was pierwszy fragment książki, którą powinien przeczytać każdy fan Formuły 1!

Książkę znajdziecie tutaj: https://bit.ly/40rjmAa

Günther Steiner to jedna z najważniejszych i najbardziej znanych postaci w świecie wyścigów samochodowych. Miliony osób na całym świecie poznały go dzięki jego popisowym występom w serialu dokumentalnym Netflixa Formuła 1: Jazda o życie.

W niniejszej książce szef zespołu Haas przedstawia czytelnikom kulisy działalności swojej ekipy w sezonie 2022 i pokazuje bez ogródek, jak to wszystko wygląda od kuchni. Przedstawiając swój unikalny punkt widzenia, Günther zabiera nas w ekscytującą, ekstremalną podróż po realiach wyścigów samochodowych na najwyższym poziomie.

Po raz pierwszy zespół F1 jeżdżący aktualnie w stawce pozwolił swojemu szefowi opowiedzieć pełną historię sezonu wyścigowego. Zatrudnianie i zwalnianie kierowców, bilansowanie ksiąg, przygotowania przedsezonowe, projektowanie, premiera i pierwsze testy samochodu, no i oczywiście same wyścigi… To bezkompromisowa i szczera historia, opowiedziana w stylu typowym dla Steinera: fascynująco i zabawnie. Takiego przewodnika po realiach zespołu Formuły 1 jeszcze nie było!

Fragment:

Niedziela, 6 marca 2022, Steiner Ranch, Karolina Północna, USA

Rzadko, bo rzadko, ale zdarza się, że Gene Haas wpadnie na jakiś dobry pomysł. Tego ranka rozmawialiśmy o tym, kim zastąpić Nikitę, a Gene przeszedł samego siebie.

- A może ściągniemy z powrotem Magnussena? - rzucił. - Sądzisz, że by się zgodził?

- Chryste, Gene! - odparłem. - Jesteś pieprzonym geniuszem, wiesz? Parę tygodni temu pogadałem z nim trochę na Daytonie. Sądzę, że jeśli tylko będzie mógł, to się zgodzi. Porozmawiam z nim.

Szczerze, nie miałem zielonego pojęcia, czy Kevin wróci do Haasa, ale uznałem, że mam spore szanse, żeby go przekonać. Poza nieustannym wygadywaniem bzdur mam jeszcze dwa niewątpliwe talenty: umiem przekazywać złe wieści oraz przekonywać innych, by się na coś zgodzili. Jeżeli kiedykolwiek będę zmuszony szukać innej pracy, właśnie to wpiszę sobie w CV.

Imię i nazwisko: Günther Steiner
Data urodzenia: Zajebiście dawno temu
Kompetencje: Pieprzenie bez sensu, złe wieści, silna perswazja

A skoro już jesteśmy przy przekazywaniu złych wieści… Jeszcze zanim postanowiliśmy odezwać się do Kevina, Gene i ja zadecydowaliśmy, że nie zaproponujemy tego fotela Pietro. Nie lubię nikogo rozczarowywać, ale moim obowiązkiem jest robić to, co najlepsze dla zespołu. Musimy wrócić na należne nam miejsce, więc nie mogę pozwolić sobie na żadne dodatkowe ryzyko. Niepotrzebny mi kolejny debiutant.

Powinienem podkreślić, że pomysł Gene'a dotyczący zatrudnienia Kevina nie był strzałem w ciemno. Po pierwsze, znamy Kevina, a Kevin zna nas. Owszem, samochód jest nowy, ale zespół w znakomitej większości się nie zmienił, byłoby więc wspaniale, gdyby kierowca mógł wejść do garażu, zbić piątki z chłopakami i wziąć się do pracy. Po drugie, mamy Micka. Kevin ma na koncie grubo ponad setkę wyścigów w F1, więc Mick zyskałby doświadczonego partnera. Mielibyśmy też punkt odniesienia, żeby rzetelnie ocenić Micka, bo na ten moment nie wiemy, na ile jest dobry. Po trzecie, Kevin jest w Haasie powszechnie lubiany. Jest kompletnie apolityczny - dokładnie tak samo jak my - i interesują go wyłącznie wyścigi. Po czwarte, czy istnieje lepszy sposób na udowodnienie chłopakom, że Gene i ja zamierzamy wrócić do starych dobrych czasów, niż zatrudnienie kierowcy, który jeździł dla nas w tychże starych dobrych czasach?

Kiedy sięgałem po telefon, żeby zadzwonić do Kevina, byłem już absolutnie przekonany, że potrzebujemy właśnie jego. Gdyby mi odmówił, byłem gotów jechać na jego kolejny wyścig, porysować mu lakier na samochodzie i pociąć opony.

Kevin zareagował w sposób dla siebie typowy, czyli bardzo spokojnie. To ogólnie cichy i taki trochę wycofany gość. Gdy powiedziałem mu, że bardzo chcielibyśmy go mieć z powrotem i dlaczego to naszym zdaniem taki dobry pomysł, on stwierdził tylko: „Aha, rozumiem”. No rad jestem niezmiernie, że cieszysz się tak samo jak ja, pomyślałem sobie.

Nadal musimy dogadać wiele szczegółów i pomóc mu rozwiązać kontrakt z Peugeotem, ale nie spodziewam się, żeby mieli nam to utrudniać.

Cóż za wspaniałe zakończenie tego cholernie trudnego weekendu. Oto początek naszej przyszłości.