Bearman i Lawson ukarani po sprincie w Sao Paulo
Pierwszy z nich został ukarany za 'niebezpieczną jazdę', zaś drugi za doprowadzenie do kolizji.
08.11.2519:19
181wyświetlenia
Embed from Getty Images
Oliver Bearman został ukarany doliczeniem pięciu sekund za
Na pierwszym okrążeniu sobotniego sprintu w Sao Paulo Bearman starł się z Liamem Lawsonem na dojeździe do czwartego zakrętu. Nowozelandczyk znajdował się po jego lewej stronie, jednak Bearman zostawił zbyt mało miejsca, przez co Nowozelandczyk musiał uciekać na trawę.
Podczas pokonywania zakrętu numer 4 Lawson nadal był po lewej stronie Bearmana, ale kierowca Haasa zostawił mu zaledwie pół szerokości samochodu, co nie wystarczyło, by uniknąć kontaktu - w efekcie doszło do kolizji, po której Bearman obrócił się na torze.
Obaj zawodnicy obwiniali się nawzajem po zakończeniu wyścigu, lecz po analizie nagrań wideo i danych z kamer pokładowych sędziowie przyznali rację Lawsonowi, uznając, że to Bearman ponosi odpowiedzialność za tę sytuację - sędziowie ukarali jednak Brytyjczyka nie za samą kolizję, lecz za wypychanie rywala, do czego doszło na prostej na dojeździe do zakrętu numer 4.
W oficjalnym raporcie sędziowskim napisano:
Bearman był bliski zawieszenia do Grand Prix Meksyku, kiedy to na jego koncie znajdowało się dziesięć punktów karnych. Od tamtej pory dwa punkty zostały skasowane z jego superlicencji, zatem po dzisiejszym sprincie kierowca Haasa ma ich dziewięć.
Liamowi Lawsonowi wymierzono zaś identyczną karę za doprowadzenie do kontaktu z Oliverem Bearmanem w czwartym zakręcie.
Aktualnie kierowca Racing Bulls ma na koncie osiem punktów karnych.
Oliver Bearman został ukarany doliczeniem pięciu sekund za
potencjalnie niebezpieczną jazdę.
Na pierwszym okrążeniu sobotniego sprintu w Sao Paulo Bearman starł się z Liamem Lawsonem na dojeździe do czwartego zakrętu. Nowozelandczyk znajdował się po jego lewej stronie, jednak Bearman zostawił zbyt mało miejsca, przez co Nowozelandczyk musiał uciekać na trawę.
Podczas pokonywania zakrętu numer 4 Lawson nadal był po lewej stronie Bearmana, ale kierowca Haasa zostawił mu zaledwie pół szerokości samochodu, co nie wystarczyło, by uniknąć kontaktu - w efekcie doszło do kolizji, po której Bearman obrócił się na torze.
Obaj zawodnicy obwiniali się nawzajem po zakończeniu wyścigu, lecz po analizie nagrań wideo i danych z kamer pokładowych sędziowie przyznali rację Lawsonowi, uznając, że to Bearman ponosi odpowiedzialność za tę sytuację - sędziowie ukarali jednak Brytyjczyka nie za samą kolizję, lecz za wypychanie rywala, do czego doszło na prostej na dojeździe do zakrętu numer 4.
W oficjalnym raporcie sędziowskim napisano:
Sędziowie wysłuchali kierowcy samochodu nr 87 (Oliver Bearman), kierowcy samochodu nr 30 (Liam Lawson), przedstawicieli zespołów oraz przeanalizowali nagrania wideo i materiał z kamer pokładowych.
Po utracie prędkości na wyjściu z zakrętu 3, samochód nr 87 został dogoniony przez samochód nr 30, który miał wyższą prędkość i był w trakcie wyprzedzania na prostej w kierunku zakrętu 4. W momencie, gdy samochód nr 30 próbował zrównać się z rywalem, kierowca samochodu nr 87 zjechał w lewo, pozostawiając zbyt mało miejsca i zmuszając samochód nr 30 do wyjazdu dwoma kołami na mokrą trawę.
Choć samochód nr 30 zdołał utrzymać kontrolę i uniknąć kontaktu, manewr ten odbył się przy dużej prędkości i stworzył niepotrzebne ryzyko. Sędziowie uznali, że manewr samochodu nr 87 stanowił potencjalnie niebezpieczną jazdę, co jest naruszeniem Załącznika L, Rozdział IV, Artykuł 2e) Międzynarodowego Kodeksu Sportowego FIA.
Ponieważ nie doszło do kontaktu, a samochód nr 30 zachował kontrolę, i mając na uwadze spójność z wcześniejszymi podobnymi przypadkami, sędziowie uznali, że kara pięciu sekund i jednego punktu karnego jest odpowiednia i proporcjonalna.
Bearman był bliski zawieszenia do Grand Prix Meksyku, kiedy to na jego koncie znajdowało się dziesięć punktów karnych. Od tamtej pory dwa punkty zostały skasowane z jego superlicencji, zatem po dzisiejszym sprincie kierowca Haasa ma ich dziewięć.
Liamowi Lawsonowi wymierzono zaś identyczną karę za doprowadzenie do kontaktu z Oliverem Bearmanem w czwartym zakręcie.
Sędziowie uznali, iż samochód numer 30 (Lawson) w przeważającym stopniu ponosi winę za tę kolizję. Sędziowie biorą jednak pod uwagę warunki panujące na torze oraz fakt, iż Lawson miał zimniejsze, bardziej wilgotne opony, a także to, że jego przednia oś była niemal na równi z lusterkami w samochodzie numer 87. Uznano więc te okoliczności za łagodzące.
Aktualnie kierowca Racing Bulls ma na koncie osiem punktów karnych.
Maciej Wróbel