Siedem kapci Broniszewskiego w jeden weekend

Czwarta runda International GT Open: Brands Hatch, wyścig 2
24.07.1122:18
Inf. prasowa
3983wyświetlenia

Po pechowym sobotnim wyścigu, także w niedzielę defekty ogumienia pozbawiły Michała Broniszewskiego i Philippa Petera szans na dobry wynik w drugim wyścigu czwartej rundy serii International GT Open na torze Brands Hatch.

Po udanym początku weekendu - pierwszym i trzecim miejscu w piątkowych treningach, sobota była znacznie mniej szczęśliwa. W końcówce pierwszej sesji kwalifikacyjnej zakończonej drugim miejscem Philippa Petera, silnik samochodu zaczął tracił moc na najwyższych biegach.

Było za mało czasu, by rozwiązać problem i stąd odległa pozycja Michała Broniszewskiego w sesji Q2. Pomimo problemów, tuż po starcie pierwszego wyścigu Philipp Peter objął prowadzenie i w połowie dystansu miał już prawie 10 sekund przewagi nad rywalami, gdy defekt opony przekreślił szanse na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Polsko-austriacka załoga zajęła ostatecznie dziesiąte miejsce.

W niedzielę rano w garażu zespołu Kessel Racing nastroje się poprawiły, bo wreszcie udało się rozwiązać problem z elektroniką. Michał Broniszewski jechał po starcie na piętnastej pozycji. Po 14 okrążeniach zjechał do boksu na regulaminowy postój. Polaka zastąpił w kokpicie żółto-czarnego Ferrari Philipp Peter, który odrobił szybko kilka miejsc, ale wkrótce musiał odwiedzić boksy, aby wymienić uszkodzoną prawą przednią oponę, a zaledwie kilka okrążeń później kolejną, tym razem prawą tylną! Oznaczało to spadek na dziewiętnaste miejsce. Do końca wyścigu udało się wyprzedzić dwóch rywali i polsko-austriacki duet osiągnął metę na siedemnastym miejscu, kończąc wyścig z kolejną uszkodzoną oponą, tym razem lewą tylną!

Michał Broniszewski: Za nami weekend, o którym chcielibyśmy zapomnieć, chociaż z początku wcale się na to nie zanosiło. Przeciwnie, pierwsze sesje były bardzo udane, a w sobotnim wyścigu pomimo problemów z elektroniką mieliśmy realną szansę na zwycięstwo! To co się stało w niedzielę, jest po prostu niewyobrażalne. W sumie złapaliśmy w ten weekend aż siedem kapci! Na razie nikt nie wie, co było tego przyczyną. Przed nami teraz ponad miesięczna przerwa, więc inżynierowie zespołu Kessel Racing i firmy Michelotto będą mieli trochę czasu, aby znaleźć przyczynę. Wielka szkoda, bo byliśmy doskonale przygotowani do tego weekendu. Za nami pierwsza połowa sezonu. Teraz pozostaje nam czekać na kolejne wyścigi. Miejmy nadzieję, że jesień będzie dla nas bardziej szczęśliwa.

Źródło: Informacja prasowa MB Racing

KOMENTARZE

3
MatiXF1
25.07.2011 04:05
Wielki pech. Miejmy nadzieję że w następnych wyścigach będzie lepiej.
Adakar
25.07.2011 08:22
Możliwości jest kilka, ale mój faworyt to nr1: 1. coś było na torze i bezustannie na to najeżdzać pytanie dodatkowe nr1: czy inne ekipy też miały więcej niż 1-2 kapcie w trakcie weekendu? pytanie dodatkowe nr 2: od czego jest safety car i służby porządkowe - "debrie on the track" 2. ustawienia samochodu ... (wątpliwe) 3. uszkodzenie samochodu ... (wątpliwe) np. gdyby jakaś część "ocierała" o opony: a) kierowca by to czuł i słyszał ... i widział -> DYM b) wątpliwe aby takie uszkodzenie, np. karoserii, występowało przy każdym kole. 4. wada samych opon (wątpliwe, aby dostawca, nawalił z jakością w tak dużej ilości kompletów/sztuk -> znowu pytanie dodatkowe: jak to było w przypadku innych ekip ?
punksnotdead
24.07.2011 08:29
Wiecznie mają pecha...