Szafnauer: F1 mogła bezpiecznie ścigać się w Australii

Szef Racing Point do ostatniej chwili był przekonany, że zmagania dojdą do skutku.
24.04.2009:47
Maciej Wróbel
970wyświetlenia
Embed from Getty Images

Szef Racing Point - Otmar Szafnauer, jest zdania, iż Formuła 1 mogła bezpiecznie przeprowadzić wyścig w Australii w związku z bardzo niskim ryzykiem rozprzestrzenienia się koronawirusa po padoku.

Otwarcie sezonu 2020 w Melbourne zostało odwołane zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem pierwszego piątkowego treningu. Spowodowane to było pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa u jednego z mechaników McLarena. Stajnia z Woking niemal natychmiast ogłosiła wycofanie się z dalszej rywalizacji.

Zanim doszło do odwołania imprezy, w czwartek 12 marca odbyły się trwające do późnych godzin nocnych narady szefów zespołów z organizatorami, FIA oraz Liberty Media. Większość uczestników pierwotnie miało skłaniać się ku temu, by kontynuować zmagania. Ostatecznie, w związku z narastającymi obawami o bezpieczeństwo, podjęto decyzję o odwołaniu Grand Prix. Tylko trzy ekipy miały wyrażać chęć uczestnictwa - Red Bull, AlphaTauri oraz Racing Point.

Szef ostatniego z wymienionych zespołów, Otmar Szafnauer, w rozmowie z CNN stwierdził, że wyścig w Melbourne - pomimo atmosfery niepewności - mógł odbyć się zgodnie z planem. W Melbourne ciężko było przewidzieć to, co wydarzy się później. Kiedy jednak patrzę na to teraz, to myślę, że gdyby doszło do wyścigu, to wszystko mogło odbyć się bezpiecznie.

Ryzyko było bardzo niskie i myślę, że mogliśmy kontynuować przygotowania do wyścigu. Australijski rząd dał nam na to zielone światło. Mimo wszystko towarzyszyła temu wszystkiemu wielka niewiadoma. Z powodu tej właśnie niewiadomej podjęliśmy ostrożną decyzję o odwołaniu wyścigu - powiedział Amerykanin.

Szafnauer ujawnił również, że w piątek przybył do padoku toru Albert Park przekonany, że wkrótce rozpocznie się pierwszy trening. W czwartkową noc, około godziny drugiej opuściliśmy spotkanie. Wówczas większość była za tym, byśmy mogli się ścigać. Poszliśmy spać, wstaliśmy po czterech godzinach i gdy tylko dotarłem do padoku powiedziano mi: «Nie będzie wyścigu!» A ja odpowiedziałem: «Właśnie, że będzie! Ledwie cztery godziny temu głosowaliśmy za tym, żeby się odbył!».

Przyjęliśmy bardzo ostrożne stanowisko i być może było to właściwe posunięcie. Jednakże gdy patrzę na to dzisiaj, myślę że gdyby wyścig się odbył, to wszystko byłoby w porządku - zakończył 56-latek.