Tsunoda i Gasly zgodni, że doszło do incydentu wyścigowego
Japończyk oraz Francuz zderzyli się na pierwszym okrążeniu zmagań w Dżuddzie.
21.04.2510:14
554wyświetlenia
Embed from Getty Images
Yuki Tsunoda oraz Pierre Gasly są zgodni, że kolizja z pierwszego okrążenia do Grand Prix Arabii Saudyjskiej była incydentem wyścigowym.
Japończyk i Francuz zderzyli się ze sobą na wyjściu z czwartego zakrętu, gdzie zawodnik Alpine próbował po zewnętrznej awansować na siódme miejsce. W rezultacie Gasly obrócił się o 180 stopni i uderzył tyłem bolidu o betonową ścianę, kończąc dalszy udział w wyścigu na torze w Dżuddzie. Z kolei Tsunoda kontynuował jazdę, lecz po wizycie u mechaników zapadła decyzja o wycofaniu samochodu.
Sędziowie po przeanalizowaniu incydentu oraz wysłuchaniu obu kierowców postanowili nie wyciągać konsekwencji.
Yuki Tsunoda oraz Pierre Gasly są zgodni, że kolizja z pierwszego okrążenia do Grand Prix Arabii Saudyjskiej była incydentem wyścigowym.
Japończyk i Francuz zderzyli się ze sobą na wyjściu z czwartego zakrętu, gdzie zawodnik Alpine próbował po zewnętrznej awansować na siódme miejsce. W rezultacie Gasly obrócił się o 180 stopni i uderzył tyłem bolidu o betonową ścianę, kończąc dalszy udział w wyścigu na torze w Dżuddzie. Z kolei Tsunoda kontynuował jazdę, lecz po wizycie u mechaników zapadła decyzja o wycofaniu samochodu.
Trudno tutaj obwiniać mnie lub Pierre'a, zrobiłem wszystko co w swojej mocy, by uniknąć tego zdarzenia- powiedział Yuki Tsunoda.
W pełni kontrolowałem prędkość i to nie było tak, że mogłem uderzyć w samochód przed sobą, w którym był Carlos. Sytuacja była pod moją kontrolą i starałem się jak mogłem, by nie uderzyć w Pierre'a, zwłaszcza, że byliśmy w najciaśniejszym zakręcie na tym torze. Szkoda, że tak to się skończyło. Niektórzy mogą powiedzieć, że było dla niego miejsce, ale z mojego punktu widzenia nie mogłem pozostawić mu więcej przestrzeni. I tak starałem się zwolnić.
Niewiele mogę powiedzieć na ten temat, na pewno nie uważam, by było to celowe- dodał Pierre Gasly.
Jechałem dobrą linią w czwartym zakręcie, opóźniając wcześniej dohamowanie. Starałem się pozostawić jak najwięcej miejsca po zewnętrznej. Koła po prawej znalazły się poza białą linią, więc chciałem pozostać lewą stroną na torze, bym mógł ukończyć manewr. Koniec końców doszło do lekkiego kontaktu i szkoda, że przekreślił on nasze wyścigi.
Sędziowie po przeanalizowaniu incydentu oraz wysłuchaniu obu kierowców postanowili nie wyciągać konsekwencji.