Richards wyszedł cało z wypadku swojego helikoptera

Szczęścia nie miał jednak jego dawny kierowca Colin McRae, który zginął w sobotę
17.09.0709:50
Marek Roczniak
2817wyświetlenia

Zaledwie 24 godziny po tragicznym wypadku helikoptera, w którym śmierć poniósł Rajdowy Mistrz Świata Colin McRae, rozbiła się także maszyna jego dawnego szefa - Davida Richardsa. Tym razem skończyło się jednak szczęśliwie - tylko na potłuczeniach.

Szef firmy Prodrive, która przygotowywała samochody Subaru do Rajdowych Mistrzostw Świata i właśnie na takim aucie McRae zdobył swój jedyny tytuł mistrzowski w 1995 roku, wracał wczoraj z toru Spa-Francorchamps ze swoją żoną Karen do Anglii, pilotując tak jak Szkot swój prywatny helikopter. Po awarii układu przeniesienia napędu Richards zdołał posadzić na ziemi maszynę, która następnie przewróciła się na bok. Oboje byli w stanie wyjść z wraku o własnych siłach.

Z powodu tego co stało się wczoraj z Colinem, nie chcieliśmy dłużej zostać w Spa i zdecydowaliśmy się na wcześniejszy powrót do domu. - powiedział Richards tuż po wypadku portalowi autosport.com. Coś nawaliło w układzie przeniesienia napędu. Zbliżaliśmy się do lotniska w Stansted, kiedy usłyszeliśmy huk z tyłu helikoptera. Rozmawiałem w tym momencie z wieżą kontrolną w Stansted, więc od razu nadałem S.O.S i ekipa ratunkowa pojawiła się w kilka minut.

Potem wszystko nagle wysiadło, ale zdołałem sprowadzić na ziemię maszynę, po czym przewróciła się ona na bok. Rozmyślając nad upiornym zbiegiem okoliczności swojego wypadku i jego dawnego kierowcy, Richards dodał: Czasami masz szczęście, a czasami nie. To bardzo smutne, że Colin go nie miał. Wraz z McRae śmierć poniósł także jego pięcioletni syn, Johnny i dwoje innych pasażerów.

Szkot miał w tym roku ponownie wystartować wraz ze swoim przyjacielem Davidem Coulthardem w Wyścigu Mistrzów. Colin był nadzwyczajnym człowiekiem, który nosił swoje serce w rękawie i był uosobieniem wyścigowca: nieustraszony i wiecznie atakujący. Mimo to pozostał wierny swoim korzeniom i twardo stąpał po ziemi pomimo międzynarodowej sławy i odniesionych sukcesów. Świat jest smutniejszym miejscem bez niego. - powiedział kierowca Red Bull Racing.


Colin McRae i David Coulthard - Race of Champions, Paryż 2006 r.

Źródło: Autosport.com

KOMENTARZE

9
Fireball
17.09.2007 06:28
Kolejny wspaniały człowiek i zarazem wspaniały kierowca przeniósł się do krainy wiecznych wyścigów...
Mariusz
17.09.2007 02:24
To spisek jak nic! Dwa śmigłowce powiązanych ze sobą osób? Sabotaż!
KIU
17.09.2007 01:30
Colin za te wszystkie lata i w rajdach i w Race of Champions czy w Rajdzie Dakar czy nawet w Colin McRae Rally dziekuje... (*)(*)(*) i dolaczam sie do Słow DC - lepiej sie tego nie dalo powiedziec DC...
rannt
17.09.2007 12:41
jakoś dużo tych wypadków ostatnio, w wiadomościach przed ostatnie trzy dni podali o czterech innych jeszcze wypadkach lotniczych.
LowR
17.09.2007 12:19
dzięki Colin
FlyeThemoon
17.09.2007 10:15
Bo Colin może pilotował i szans z tego incydentu nie miał szans :(
rafaello85
17.09.2007 09:20
Dobrze, że w przypadku Richardsa skończyło się tylko na potłuczeniach. McRae nie miał tyle szczęścia:(((((((
gnt3c
17.09.2007 08:57
Po prostu życie, niesprawiedliwe i okrutne.
stanson1980
17.09.2007 07:54
Cholera, to jakieś fatum, czy co????