Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Singapur 2010
"W tym tygodniu chłopcy, nocną zmianę mają, latarki na kaskach, mapki oglądają..."
26.09.1021:03
9945wyświetlenia
Singapur 26.09.2010
W tym tygodniu chłopcy, nocną zmianę mają,
latarki na kaskach, mapki oglądają,
po ciemaku jazda dla naszej wygody,
by w grafik niedzielny nie wrzucać nam kłody.
Dwadzieścia trzy zakręty, jazda po arabsku,
jedyną zaletą - w jupiterów blasku,
chociaż biją pianę, że piękny i cudny
tak jak wielu zapewne - uważam, że nudny.
Na torze nierównym jak nasze ulice,
liczę na Renówkę i Robcia Kubicę,
bo wąsko to dla Niego i tak za szeroko,
wierzę, że tym razem będzie dość wysoko.
Jak zwykle w wypowiedziach, ten tor ich rajcuje,
jest świetny, ekscytuje i wszystkim pasuje,
a do tego ta pora i jazda przy świecach,
kto i ile może dołoży do pieca.
Powrót Gościa mamy, co już od patrzenia
oczka Go bolały i tak od niechcenia
zakręcił się w Pirelli, potem Piotra zdybał
Ten Mu dał robotę, lecz na chwilę, chyba.
Jeśli nie zabłyśnie w tych pięciu odsłonach,
to mit o Quick Nicku wraz z karierą skona,
to ogromna szansa by już nie grzać ławy,
więc Nick do roboty już koniec zabawy.
Pojeździłeś po świecie w roli „piąte koło”,
i było to widać, nie jest Ci wesoło
gdy na wizję Cię wrzucił typek od kamery,
widziałem zagubienie, - jeśli mam być szczery.
No, wystarczy o koledze z BMW Roberta,
teraz słowo o poprawkach, bo przeróbek „sterta”.
Wylali w paru miejscach asfalt dla poprawy
nawierzchni, co zawsze budziła obawy.
Aleje obniżyli o centymetr cały !
Bolidy łagodniej będą wyjeżdżały
po wizycie w boksach, lecz czy ta przemiana
ma szansę być przez nas wprost zauważana ?
Treningi - nowa zmiana, Sakon nie pojedzie,
nie wiadomo, czy struty, czy chory na biedę ?
Mówią głośno, że chory, lecz czy tak prawdziwie,
jak na brak „zielonego” no to się nie zdziwię.
Renia Robcia szwankuje przez treningi oba
przejechał, co kot napłakał tak, że boli głowa,
Red Bulle, McLareny i Ferka zachwyca,
tak to dziś wygląda - na oko kibica.
Trzeba przyznać, że efekt tej jazdy po zmroku
temu GP dodaje bezwzględnie uroku,
ale czy to jakiś ma wpływ na ściganie ?
Nic nie przyjdzie z zewnątrz - kicha - moje zdanie.
Na kwalifikacjach, choć mokro miejscami
bez deszczu, a to ubarwiało te sesje czasami,
trudno muszą jeździć bez takich atrakcji
wypatrywał będę, jakiejś z bandą akcji.
Filip nim się rozgrzał już skończył ściganie
ciekawe czy silnik za karę dostanie
czy też Mu wymienią na ten rozpoczęty,
Prezio z Santandera nie był wniebowzięty.
No, ale do czasu, do quala trzeciego
jakże miło wyglądała ta facjata Jego
gdy się okazało „inwestycja” PP
drugi Sebek i trzeci McLarena pępek.
Widać forma wzrasta z obsadą w padoku,
szkoda, że nie byli od początku roku :
Prezio u Ferrari, Denis w McLarenie,
powinni podążać za nimi jak cienie.
Cóż pseudo debiutant z zespołu Saubera
wyższość musiał uznać Japan bohatera,
trochę kłopotów Michała i Hulk ukarany
ogon bez zmian w sumie i porządek znany.
Klien wyklepał Sennę, więc wstyd po raz enty,
tester Go objechał aż Mu poszło w pięty,
skoro Mu niedawno krzyczano, że „Amen”,
Kolles trzeba wybrać, nazwisko czy talent.
Stoczniowiec z Wyborga bolid zadokował,
obrócił się, przygrzmocił i do boksów schował,
znów trzeba sponsora, bo i straty nowe
na ile stać chłopaka, wciąż zachodzę w głowę.
„Specjaliści” od taktyki z żółtego bolidu,
za te wasze pomysły spalam się ze wstydu,
najgorsze miejsce do dziś w Singapurze,
by wam nawymyślać aż mnie pali w rurze.
Po co wam ten komplet świeżych gum na torze
gdzie jeden pit stop pewnie u wszystkich w wyborze,
porażka jak dla mnie i qual skiszkowany,
wąski tor, co atutem został zmarnowany.
Znowu blond przystojniak przed Robertem stanie,
a i jeszcze Baricz, pełne załamanie,
nie ma gdzie wyprzedzić i niech nie popada,
sytuacja Reni jest wyraźnie blada.
Czekam do wyścigu, qual mnie rozczarował
może poza jednym, Ferdek triumfował,
Sebka ograł i Lewisa, moich „faworytów”,
czyżby próba zmazania tamtych wrednych chwytów ?
A rozczarowanie z jednego powodu
Robcio miał brylować, narobił zawodu,
sądziłem, że tor będzie dla nich idealny,
lecz wynik, jak dla mnie jest po prostu marny.
Gdyby przewidziała od tarota gwiazda,
że tak świetna będzie singapurska jazda,
pewnie bym ją wyśmiał albo rzucił dychę
teraz bym się wstydził przez tą swoją pychę.
Emocjami, jak na miejsce, co ciurkiem jeździli
i zamiast ścigania wynik dowozili,
można by obdzielić tych wyścigów pare
myślę, sam nie będę, gdy tak go wychwalę.
Ruszyli do ścigania, cóż niestety sucho,
myślę, z wrażeniami będzie dzisiaj krucho,
pomieszało się na starcie, ale zmian niewiele,
chyba znów zaliczę nudnawą niedzielę.
Zresztą ten mercedes i użycie dźwigów
szansą by nie kimać gdzieś w trakcie wyścigu,
no i tak się stało, co skutkiem agresji
oraz wywieranej między nimi presji.
Filip tuż po starcie obrał swą taktykę
i natychmiast w nowe gumy obuł swoją brykę,
skorzystał z SC na tor wyjazdu pierwszego,
i ni stąd ni zowąd łyknął piętnastego.
Robert Baricza ograł, wjechał na siódmego
lecz znów miał przed sobą młodzieńca pięknego,
co go znów dojechał, tamten odskakiwał
i co okrążenie dziesiąte urywał.
Mogło już się zdawać, że się ułożyło
dzwon Lewisa z Markiem no i znowu miło,
po reakcjach w boksach znowu się widziało,
sympatii do Anglika wśród ekip jest mało.
A przez manewr z wymianą opon u Webbera,
ten na trzecie wskoczył, awans jak cholera,
choć miał wątpliwości, skorzystał niemało,
co marne na początku w sukces się przelało.
Kubek dwa razy zjeżdżał za przyczyną flaka,
już szkoda było patrzeć na tego chłopaka,
bo co się narobi to gdzieś głupio straci,
biednemu wiatr w oczy i koń się ochwaci.
Wyjechał na trzynastym już mnie krew zalewa,
co za niefart jak szczęścia na gwałt tu potrzeba,
ale co pokazał, jak gonił wariacko,
i nie tylko jazda, wyprzedzanie - cacko.
Może kilku buzię trochę tym zaspawał,
co Go tak kopali, że jeździ jak baba,
miło było patrzeć jak prze, jak dościga,
mówcie, co tam chcecie, dla mnie to jest Wyga.
Potem względny spokój, Sebek w byku wielkim,
Ferdka dojeżdżał szybko aż do samej nerki
trzy dziesiąte różnicy to jak oka mgnienie
i niestety drugie, lekkie niespełnienie.
Ferka, dwa Red Bulle, porządek już znany,
no Panowie prześmiewcy prostować banany,
szydziliście z Ferdka głośno Moi Mili,
że groźny nie będzie w tym roku ni chwili.
Choć szacunek mój stracił za chwyt obrzydliwy,
w niewiedzę wciąż nie wierzę, był to ruch parszywy,
to potrafi na wodzy trzymać kłębek nerwów,
i nie robi jak „gwiazdy” głupawych manewrów.
Dziś moi idole: Alonso, Kubica
pierwszy za wygraną drugi, bo zachwycał
wyprzedzaniem na torze, który nie do tego,
bo wyprzedzić a nie rozbić to sztuka Kolego.
P.S.
Mój imiennik z Polsatu „pasjonat” wyścigów
opuścił kolegów dla rolniczych pługów,
miast siać adrenaliną i rozpalać głowę,
uprawiał „indywidualne poletka pokazowe”.
Cóż „Encyklopedia” dwoił się i troił
mimo multum wiedzy to nie zadowolił,
zasobów wiadomości przecież pełna głowa,
nie będąc medialnym, porażki połowa.
KOMENTARZE