Briatore: Vettel jest szefem w Red Bullu

Włoch skrytykował postawę mistrzowskiej ekipy podczas ostatniego wyścigu
26.03.1315:18
Paweł Zając
6224wyświetlenia

Flavio Briatore, były szef Renault i menedżer Marka Webbera, uważa, że jego podopieczny nie będzie mógł w przyszłym roku być partnerem zespołowym Sebastiana Vettela.

Kontrakt Niemca kończy się po sezonie 2014, natomiast umowa Australijczyka obejmuje tylko obecny rok. Briatore uważa, że decyzja Vettela o wyprzedzeniu swojego kolegi, pomimo wyraźnego zakazu ekipy, zniszczyła relacje pomiędzy nimi i może wpłynąć na walkę o tegoroczny tytuł.

Myślę, że nie ma już pomiędzy nimi żadnych relacji. Wcześniej stosunki pomiędzy kierowcami Red Bulla były bardzo formalne. Teraz Vettel powiedział, że pomoże Markowi, jednak on tego nie potrzebuje. Powinien był wygrać ten wyścig, a pewnie stanie się tak, iż to Vettel wygra każdy kolejny. Tego raczej się już nie da naprawić. Obaj są profesjonalistami i będą wygrywać wyścigi, jednak raczej nie będą już sobie pomagać. Oznacza to dwóch wrogów w jednej ekipie, co miejmy nadzieję, pomoże Ferrari.

Włoch zapytany o to, czy spodziewa się, że Mark Webber opuści Red Bulla odpowiedział: Na pewno, już w zeszłym roku były problemy. Mają dobry samochód, więc kierowcy chcą zostać w ekipie, jednak na Sepang było widać, że nikt nie rządzi Red Bullem. Vettel jest tam szefem, a nie można być menedżerem ekipy będąc kierowcą.

Briatore oskarżył również Christiana Hornera o słabość i stwierdził, że równowaga pomiędzy nim, Adrianem Neweyem, Helmutem Marko i Dietrichem Mateschitzem jest zaburzona. Gdyby był tam szef z jajami, to kierowcy jeszcze raz zamieniliby się pozycjami. Problemem jest to, że na pit wall są dwie osoby z różnymi pomysłami, za którymi stoi Helmut rozmawiający z Mateschitzem, więc nie ma się co dziwić, że wszyscy się boją.

Były szef ekipy z Enstone skrytykował również fakt, że to Newey poszedł na podium zamiast Hornera. Christian był przerażony tym, że to kierowca decyduje, a nie on. Zazwyczaj to szef ekipy idzie na podium po pierwsze zwycięstwo w sezonie, a nie wysyła inżynierów czy też szefa technicznego. To, że Christian zdecydował się nie iść na podium pokazuje jego słabość.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

76
Kamikadze2000
28.03.2013 12:14
@MairJ23 - chodziło mi bardziej o kwestię sportową. Malcolm Wilson w 2009r. pozwolił wygrać Latvali jeden z rajdów, a za nim w generalce przecież był Hirvonen. Jari-Matti pokazał, ile jest wart, nie kończąc Rajdu Polski na ostatnim zakręcie ostatniego odcinka, w dodatku specjalnym! A Mikko przegrał tytuł różnicą jednego punktu z Loebem. Webber do Korei 2010 był zdecydowanym faworytem do tytułu - Vettel przez wiele awarii miał dużą stratę. A co Mark zrobił!? Jadąc bez presji rozbił się na bandzie, kosząc właśnie Rosberga! Wówczas Alonso to wykorzystał i został liderem mistrzostw. Od tamtej pory zespół nie postawił na Marka i nawet w Brazylii na niego nie postawili. I słusznie, bo wówczas nie mieliby mistrzostwa. To kierowca-latawiec - raz jedzie świetnie, a raz jak ostatni patafian... Taka prawda... A ja właśnie po tamtym GP właśnie przestałem Markowi kibicować. Nie dziwię się więc temu, że jest pomagierem. Fakt, że w ogóle jeszcze tam jeździ, jest zdumiewające... ;) Vettel zachował się nieprofesjonalnie, ale może to jeszcze przynieść pozytywne skutki. ;)
robertunio
27.03.2013 11:00
Odkad VET i WEB jezdza razem (tzn. od 2009), VET mial zawsze duzo wiecej punktow niz WEB (na koniec sezonu), bo jest lepszym kierowca. WEB konczy w tym roku 37 lat; wiem ze jest glodny zwyciestw i ten rok to chyba dla niego ostatni w ktorym ma teoretyczne szanse na mistrza - teoretyczne bo VET na torze go pokona - ale wiek robi juz swoje, z czasem nikt nie wygral. Gdyby w RedBull'u nie mieli sentymentow to zrobiliby z WEB przymusowy nr 2 ale jest z nimi juz tyle lat (od 2007) i sa mu wdzieczni za lojalnosc i caloksztalt. Briatore byl wtedy jego managerem i plotka mowi ze zalatwil mu miejsce w RedBull'u za silniki Renault wlasnie. Niemniej jednak jest jak jest, ale mysle ze byloby lepiej zeby w RedBull'u wzorem Ferrari zadecydowali juz teraz kto ma byc kogutem przez reszte sezonu.
RY2N
27.03.2013 10:55
@jpslotus72 Też pamiętam te czasy, ale nie aż z taką ilością szczegółów... A chodziło mi tylko o to, że technicznie bolidy stał się na tyle niezawodne, że patrząc tylko przez pryzmat dojeżdżania do mety mogłoby być po jednym na zespół. Tylko skąd wziąć dodatkowe 9-11 zespołów? - i to są te względy finansowo-marketingowe, które jak sądzę nie prędko (a może nigdy) nie pozwolą na realizację tego pomysłu. Po prostu każdy z wielkich koncernów chce być najlepszy, a jak przegrywa to zabiera zabawki i odchodzi. Natomiast poziom zaawansowania technicznego bolidów i poziom kosztów prowadzenia zespołów stał się barierą nie do przebycia dla osób prywatnych. Czyli wbrew pozorom zgadzam się z z Tobą i z Yurkiem, że wprowadzanie tego pomysłu teraz nie ma sensu.
jpslotus72
27.03.2013 05:56
@RY2N [quote="RY2N"]Być może warto kiedyś rozważyć przejście na 1 bolid (kiedyś musiało być kilka bo były bardzo awaryjne)[/quote]E tam - kiedyś po prostu panowała w tym względzie totalna "wolnoamerykanka". Trochę odbiegliśmy od tematu, ale skoro już, to przypomnijmy, że np. w latach 70's były zespoły, które wystawiały nawet po 4-5 bolidów (BRM na początku tej dekady), Ferrari zaczęło sezon 1970 z jednym bolidem, skończyło z trzema, McLaren w 1973 miał 3 bolidy, w 1974 dwa fabryczne plus sponsorski w Yardley'u, w innych zespołach czasem na jeden wyścig wystawiano dodatkowy bolid (Tyrrell dla Revsona w USA, McLaren dla Ickxa na Norschleife), zespół Gunston starował tylko w RPA (korzystając z różnych bolidów - Brabhama, Marcha, Lotusa), podobnie w innych miejscach pojawiały się zespoły sponsorskie (Lucky Strike, Dempster, Team Canada), korzystające z McLarenów czy Brabhamów w starszej specyfikacji, Penske sezon 1975 zaczynało z bolidem Marcha, kończyło z własną konstrukcją, niektórzy kierowcy zgłaszani byli tylko okazjonalnie do startów we własnym kraju (dzika karta) - tak więc obok siebie startowały zespoły z różną liczbą bolidów, zmieniającą się dodatkowo w trakcie sezonu... Jeśli dodać do tego, że do każdego GP zgłaszana była różna liczba zespołów i ich bolidów, trzeba było się kwalifikować do startu w wyścigu i w dodatku na różnych torach wyznaczano różną liczbę pól startowych, to mamy taki młyn, że dzisiejszy kibic dostałby kompletnego zawrotu głowy... A wspomniałem tylko niektóre przyklady (te, które mi pierwsze przyszły do głowy). Po prostu "róbta co chceta" (mam nadzieję, ze klasyk nie obrazi się za cytat, który stał się już ludowym porzekadłem). A co do Twojego pomysłu - nie wyobrażam sobie 22 zespołów z jednym kierowcą w składzie... Na obecną dobę dwa bolidy to najlepszy, wypracowany w długim czasie kompromis. A na grę interesów (kierowców, zespołów, właścicieli, sponsorów) nic już nie poradzimy. Czasu nie cofniesz...
Yurek
27.03.2013 05:42
@RY2N - to chyba musieliby się przerzucić na traktory. Jeden kierowca w jednym zespole spowodowałby wycofywanie się ekip, exodus kibiców i upadek tego sportu. Właśnie ze względów finansowo-marketingowych. Takie czasy. Awaryjność nie ma nic do rzeczy, do 1991 roku można było wystawiać jeden bolid, ale korzystały z tego tylko bardzo ubogie ekipy pokroju Coloni czy Life, zresztą nie było to zbyt sensowne. Może zaraz ktoś mi przytoczy np. NASCAR. Tylko tam nie ma takich kosztów i nie trzeba konstruować własnego samochodu, prawda? A Formuła 1 ze standardowymi samochodami to już nie byłaby Formuła 1, tylko samobójczy akt FIA.
RY2N
27.03.2013 05:26
@Yurek W drużynowym też podaje się klasyfikację indywidualną, ale nikt się nią specjalnie nie przejmuje. W F1 - analogicznie kasa dla zespołów jest za miejsce w klasyfikacji konstruktorów, dlatego tak o nią walczą. Bernie niepotrzebnie robi taką szopkę z klasyfikacją indywidualną, a ludzie się przez to nakręcają. Być może warto kiedyś rozważyć przejście na 1 bolid (kiedyś musiało być kilka bo były bardzo awaryjne), ale dziś względy techniczne nie grają już takiej roli, tylko niestety finansowo-marketingowe
IceMan11
27.03.2013 04:00
A to widzieliście? http://www.youtube.com/watch?v=jtJOGYmRJXw Na samym końcu.
F1-HELP
27.03.2013 01:37
No i zamiast VET 33 WEB 33 mamy VET 40 WEB 26.
Yurek
27.03.2013 01:15
@katinka - zgadzam się, nawet w latach 90. atmosfera była lepsza, ale tempora mutantur. Prawdą jest, że kiedyś zaczynali wcześniej (chociaż przecież rekord Thackwella z 1980 został pobity dopiero w 2009, a najmłodszym podwójnym aż do tytułów Alonso był Emmo Fittipaldi). Może to była kwestia innej mentalności? Jak widzę zachowanie Vettela, albo (to nic personalnego) czasem Lewisa, to oni nie dorosną za 50 lat. Wady wadami, ale płaci im się za dobrze wykonaną pracę, nie za wady i to, że "och och umawialiśmy się ale zapomniałem". Bo to jest naprawdę dziecinne i żałosne. Nie jestem zwolennikiem "wybielana" czy "zapominania", Senna czasem zachowywał się nie powiem brzydko jak kto, dlatego nie jest dla mnie bogiem, podobnie jak pamiętam też np. wpadki Frentzena (było ich trochę :)). Może Vettel nas nieraz miło zaskoczy swoją postawą, walecznością i czym tam jeszcze, ale mam nadzieję, że Malezja '13 nie zostanie szybko zapomniana. Pozdrawiam :) @RY2N - z tego co wiem w drużynowym skoczkowie nie walczą o punkty dla siebie.
RY2N
27.03.2013 12:59
[quote="katinka"]Po prostu dla mnie sensem ścigania jest walka na torze bez odpuszczania i ci co to robią nie muszą być idealni[/quote] Walka jest i powinna być, ale pomiędzy kierowcami z różnych teamów. A co byś powiedziała gdyby Stoch kopnął Żyłę z całej siły w kolano w kolejce do belki w konkursie drużynowym?
jpslotus72
27.03.2013 12:56
@RY2N Już przed Monzą 78, która dla Petersona zakończyła się fatalnie, ogłoszono jego kontrakt na następny sezon z McLarenem, w którym miał zostać liderem... Tak że słusznie prawisz. Villeneuve też został liderem Ferrari po odejściu Schecktera, Piquet liderem Brabhama po odejściu Laudy itd. (Nie wiem, czym dokładnie kierował się Chapman przy ustalaniu ról na 1978 - ale Peterson i Andretti byli w zasadzie kierowcami na podobnym poziomie i można było rzucić monetą - wypadło na Mario... Można było pozwolić kierowcom walczyć na równych prawach - decyzja była inna i Chapman też miał do niej prawo: ten zespół był naprawdę jego...)
RY2N
27.03.2013 12:53
[quote="kabans"]dlatego taki peterson nigdy nie został ms[/quote] Chyba nie myślisz że szefowie teamów byli tak nieinteligentni, że lepszego kierowcę stale robili dwójką? We wszystko uwierzę, ale nie w świadome i długotrwałe strzelanie sobie w kolano przez zespół. Jak któraś dwójka miała zadatki na mistrza to albo awansowała po pewnym czasie na jedynkę, albo podkupowali ją szefowie z innych teamów. Cudów nie ma.
katinka
27.03.2013 12:50
Dziękuję Wam za trochę historii F1 i te przykłady :) Ja nie neguję wspaniałości tamtych czasów w Formule 1, bo każda epoka F1 jest piękna na swój sposób i warta zapamiętania. Obejrzałam kiedyś skróty wielu sezonów z lat 70-tych i 80-tych i to prawda, podobała mi się tamta atmosfera wśród kierowców, którzy się przyjaźnili i to, że ta dawna F1 była jakoś bliżej kibiców, ale to inne czasy. Nie wiem, czy w obecnej F1 jeżdżą same rozpieszczone dzieciaki, ale czy kiedyś kierowcy nie zaczynali trochę później swoich karier w tych wyścigach i może mieli czas dojrzeć, dorosnąć? Nie będę ściemniać, podobała się ta walka Vettela z Webberem na Sepang, mimo, że Seba wykazał się brakiem profesjonalizmu olewając polecenie zespołu, nie wiem, może w poprzednim życiu byłam jakimś przestępcą? ;) Po prostu dla mnie sensem ścigania jest walka na torze bez odpuszczania i ci co to robią nie muszą być idealni, nie zamierzam stawiać pomników kierowcom, nawet Lewisowi :P Rozumiem, że w F1 tak jak w życiu są jakieś normy do przestrzegania, ale dla mnie kierowcy to też zwykli ludzie z wadami i emocjami, nie tylko idole do podziwiania. A co do mojego porównania Senna/Prost i Vettel/Webber, to nie chodziło mi o klasę czy talent jak mi piszecie, tylko o walkę między tymi kierowcami, bo była ona chyba nie tylko na torze i nie zawsze fair. Podobno ci Panowie będąc w jednym zespole rozliczali się nawet na testach z każdej minuty w bolidzie, a jeśli któryś był trochę dłużej niż kolega zespołowy, były awantury. Albo chociażby ta Suzuka 90, gdzie Senna z Prostem umówili się, że nie będą atakować i wyprzedzać się w pierwszym zakręcie, a jak było wszyscy wiedzą. Po prostu wydaje mi się, że z czasem o pewnych rzeczach się zapomina i to chyba dobrze, bo lepiej pamiętać to co było dobre i fajne w tamtych czasach i może podobnie będzie z tą obecną F1, a ten potępiany Vettel będzie miał jeszcze wiele walk na torze, które warto wspominać. Pozdrawiam :)
jpslotus72
27.03.2013 12:32
@kabans To (a właściwie TO), o którym piszesz, zaczęło się trochę później: 1978 Andretti - Peterson w Lotusie (niestety), 1979 Scheckter - Villeneuve w Ferrari, 1980 Jones - Reutemann w Williamsie, 1981 Piquet - Rebaque w Brabhamie - i za każdym razem przyniosło to mistrzowski tytuł liderowi zespołu... "Dwójki" nie były z tego powodu zbyt szczęśliwe, ale kierowcy byli lojalni wobec zespołów i swoich partnerów (nie odbijali sobie swoich frustracji na torze ani poza nim). Dlatego później Villeneuve tak burzliwie zareagował na złamanie "układu" przez Pironiego, bo sam wcześniej nie robił takich numerów swojej ekipie i Scheckterowi. Możemy to różnie oceniać - ale wtedy kierowcy mieli świadomość, że jeżdżą dla swoich zespołów i dzięki swoim zespołom. Jednak to, o czym pisałem, odnosiło się do czasów wcześniejszych - kiedy nie było jeszcze takich podziałów i wyraźnego rozpisania ról. Jeśli Stewart wygrywał z Cevertem, to nie dlatego, ze Ken Tyrrell zdejmował mu Francuza z drogi, tylko dlatego, że Szkot miał większy talent i był szybszy... Peterson też nie musiał zjeżdżać z drogi Fittipaldiemu - wygrywał po prostu lepszy. Podobnie Reutemann - Pace w Brabhamie, Scheckter - Depailler w Tyrrellu itd. Byly takie sytuacje, ze lider był faworyzowany np, w ten sposób, że jako pierwszy dostawał nowy model bolidu (bo wówczas kolejne modele bolidów nie zmieniały się z sezonu na sezon, tylko w trakcie sezonu - czasem po kilku wyścigach, czasem w połowie lub pod koniec sezonu - to taka ciekawostka) - ale działo się tak dlatego, ze posiadał on większy talent i umiejętności. Jednak na torze swojego partnera (lub partnerów - bo wystawiano czasem po kilka bolidów jednego zespołu) musiał wyprzedzić sam - bez "sprzątania" mu toru przez zespół.
kabans
27.03.2013 11:51
[quote="jpslotus72"]..[/quote] ta, bo wtedy był pierwszy kierowca i drugi, jak nadjeżdżał ten pierwszy to drugi zjeżdżał mu z drogi dlatego taki peterson nigdy nie został ms. Kto się nie podporządkował to wylatywał
jpslotus72
27.03.2013 09:54
PS W czasach, o których pisałem wyżej, nikomu też nie przyszłoby nawet do głowy poprosić zespół, o "zdjęcie mu partnera zespołowego z toru" - i nie dlatego, że nie było komunikacji radiowej - po prostu wszyscy się nawzajem szanowali, a także szanowali samych siebie... Gdyby nawet komuś zaświtała wtedy podobna myśl, to wstydziłby się do tego przyznać, bo zostałby wyśmiany przez kolegów z toru. Ale to były czasy, kiedy w F1 ścigali się mężczyźni, a nie utalentowani, ale czasem nazbyt rozpieszczeni chłopcy (z niedojrzale rozumianym "instynktem zabójcy" - łatwo być "zabójcą" w grze komputerowej, gdzie według życzenia można sobie ustawiać siłę AI i używać kodów wedle własnej woli).
sulico76
27.03.2013 09:24
@jpslotus72, Yurek Nie sposob sie nie zgodzic z Wami. Jestem zdecydowanym zwolennikiem TO i wczesniejsze formy zakazu polecen zespolowych uwazam za szczyt hipokryzji. Jednostka nadrzedna w tym sporcie jest poki co jednak Team ktory ma mozliwosc wystawienia pary kierowcow, dla ktorych jakby nie patrzec jest dobrze placacym pracodawca (poza pay-driverami). Kierowca powinien byc zobowiazany do wykonywania polecen i stosowania sie do uprzednio ustalonej startegii. Skrecamy obroty to skrecamy obroty, szanujemy opony to szanujemy opony, nie wyprzedzamy to nie wyprzedzamy, mamy przepuscic to przepuszczamy itd. Poza tymi dwiema osobami na torze, na sukces pracuje caly sztab ludzi i takie tam teksty w stylu: wiem co robie albo bo ja tam chcialem to czy tamto, sa za przeproszeniem laniem na zespol ktorego jest sie czescia. Tyczy sie to nie tylko Vettela ale takze Webbera, Kimiego, Lewisa i innych niepokornych primadonn. Vettelowi tym bardziej sie dziwie, bo jako Niemiec powinnien wyssac z mlekiem matki ze "Ordnung muss sein".
Yurek
27.03.2013 12:11
@katinka - prosząc o to, by mu Webber zjechał, a później ignorując polecenia zespołu. On jest jego częścią i jego cholernym obowiązkiem jest słuchać ich, tym bardziej, że kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie Red Bull. To, że to się zdarzało, nie znaczy, że należy brać z tego przykład. Gdyby Vettel doprowadził do kolizji, a przecież dużo nie brakowało, to myślę, że byś go tak nie chwaliła :) Natomiast Vettel i Webber to nie ta klasa, co Senna i Prost. Co do "grzecznych pierdół", to zależy co masz na myśli, ale po prostu byli pewni mistrzowie, którzy zawsze mieli klasę nie tylko jako kierowcy, ale także jako ludzie, i zawsze na pierwszym miejscu wśród nich będę stawiał Mikę Hakkinena, bardzo szanuję także Jackiego Stewarta mimo, że to akurat nie moja epoka. Pozdrawiam :)
jpslotus72
26.03.2013 11:40
@katinka To nie było do mnie - ale zanim pójdę spać, rzucę tylko nazwiska Jackie Stewarta i Grahama Hilla... To nie były "grzeczne pierdoły", ale też nie "zabójcy" - po prostu świetni kierowcy i świetni faceci. Oni byli fair nie tylko wobec swoich partnerów zespołowych, ale i wobec wszystkich innych kierowców na torze... W tamtej epoce było zresztą w stawce więcej dżentelmenów - jeździli jak szaleni w tych prymitywnych maszynach, ginęli dosłownie w tej walce - ale nie kierowali się "instynktem zabójców" wobec swoich rywali - zresztą wtedy właściwsze było określenie: wobec swoich przyjaciół z toru... Było, minęło - sam wyżej piszę, że żyjemy w innych czasach - ale było... I zasługuje, by o tym pamiętać. Znasz przecież rywalizację Laudy i Hunta - ale i oni, nawet przy nieokiełznanym charakterze Jamesa, byli wobec siebie fair na torze i poza nim (a także wobec swoich teammates - Massa i Regazzoniego, zresztą to właśnie Szwajcar zarekomendował Ferrari Laudę, z którym jeździł w BRM)... No tak, ale to było jeszcze przed Arnoux i Prostem w Renault czy Pironim i Villeneuvem w Ferrari (późniejszych przykładów nie trzeba już nikomu przypominać)...
kabans
26.03.2013 11:37
[quote="katinka"]..[/quote] senne i prosta jest za co pamiętać a webbera za co? A jak będzie wyglądał filmik z najlepszymi momentami vetela? Że po prostu sobie jedzie i nic więcej
katinka
26.03.2013 11:26
@Yurek, ale gdzie Vettel zachował się tak bardzo chamsko? Jeśli już, to głupio wyglądał ten PR i przepraszanie za wyprzedzenie, tak jakby zaprzeczał sam sobie. A to, że zignorował polecenie zespołu było jak dla mnie może nieprofesjonalne, ale to przecież już się zdarzało w F1. A atak na Webbera był walką na torze, bo chyba o to w ściganiu chodzi, zresztą podobno obaj mieli przykręcone obroty, a Mark zamiast pretensji mógł zrobić to samo co Seba. Pewno za ileś tam lat wielu kibiców będzie jarać sie tą walką, podobnie jak teraz np. walkami Senny i Prosta. Słyszałam i czytałam troche na ten temat, że chyba też nie zawsze mieli ci kierowcy do siebie taki szacunek jak próbuje się wmawiać. Kierowcy to tylko ludzie, a wyścigi to adrenalina i emocje, a ci z tą iskrą mają jeszcze instynkt "zabójcy" i potrafią, chcą walczyć zawsze. A jeśli ktos tego nie ma, to chyba za dużo w tym sporcie nie osiągnie. No powiedz, czy byli w ogóle jacyś mistrzowie świata F1, co mozna o nich powiedzieć, że to takie grzeczne pierdoły? ;)
jpslotus72
26.03.2013 11:11
@mps666 [quote="mps666"]Przecież to są wyścigi, potrzebna jest prawdziwa akcja i prawdziwi kierowcy, a nie panienki, które boją się wyprzedzać i walczyć, bo szef zakazał[/quote]Wiem, o co Ci chodzi - i sercem pewnie każdy by się z tym zgodził. My widzimy kierowców walczących na torze i ich rywalizacja powinna być sednem tego sportu. Rzeczywistość wygląda jednak nieco inaczej - w F1 rywalizują przede wszystkim zespoły, za którymi stoją naprawdę duże pieniądze, zespoły korzystające z wielkich pieniędzy i walczące o te pieniądze - a także o różne, rynkowe zyski swoich właścicieli (niezależnie od tego, czy są to producenci samochodów drogowych, napojów energetycznych czy spółki kapitałowe) oraz o wymierne korzyści swoich sponsorów. Te zespoły zatrudniają dla swoich celów kierowców, którzy mają jak najlepiej służyć ich interesom. Podczas walki na torze widzimy więc tylko szczyt przysłowiowej "góry lodowej" - jednak nie możemy być tak naiwni, żeby zamykać oczy na całość tej rzeczywistości... Pewnie, że byłoby ciekawiej, gdyby kierowcy posiadali własne samochody, wynajmowali sobie inżynierów, mechaników, menedżerów itd. i walczyli ze sobą bez oglądania się na czyjekolwiek polecenia. Nie dokładnie taka - ale najbliżej tego "ideału" była F1 w latach 50-tych i może jeszcze w pierwszej połowie lat 60-tych, kiedy kierowcy mieli większy udział w organizowaniu swoich startów. Ale takiej F1 nigdy już nie zobaczymy - możemy narzekać na zespoły i ich paskudne polecenia, ale nic na to nie poradzimy... I kierowcy też powinni zdawać sobie z tego sprawę. Vettel dziarsko olał polecenie swojego zespołu, zapominając, że bez tej ekipy nie byłby najmłodszym trzykrotnym mistrzem świata i rekordzistą w kilku statystykach... Coś za coś - jak wszędzie (w realnym życiu, a nie w marzeniach). Jack Brabham czy Bruce McLaren (Rebaque nawet w końcu lat 70s) startowali we własnych zespołach, ale Sebastian nie wystawia w mistrzostwach ekipy Vettel Team...
IceMan11
26.03.2013 09:40
@christoff.w Tobie za to na 100% nikt nie ułożył tego komentarza.
mps666
26.03.2013 09:38
nie rozumiem dlaczego ludzie aż tak przeżywają tego Vettela. gdyby nie wyprzedził, tak jak Rosberg to byście mówili, że nie potrafi jeździć i nie ma ducha walki, a gdy wyprzedził to nagle jest zły i gra nie fair. Rozumiem, że złamał TO ale gdyby Mark miał jaja to też by to zrobił i walczył z Vettelem. Przecież to są wyścigi, potrzebna jest prawdziwa akcja i prawdziwi kierowcy, a nie panienki, które boją się wyprzedzać i walczyć, bo szef zakazał, oczywiście moim zdaniem ;)
Dante
26.03.2013 09:25
@christoff.w - W Top Gear też mu ułożyli tekst? I pewnie jeszcze robili duble, żeby jak najlepiej wypadł? Poza tym co to ma do samej "afery" Mark Webber Gate?
VJM02
26.03.2013 09:25
[quote="THC-303"]Będę pamiętał, mam nadzieję, że dostanę jakiś porządny resort np. skarb państwa, finanse ;)[/quote] http://www.youtube.com/watch?v=OgV4iBQVNyU - myślę, że w tym ministerstwie byłoby jeszcze lepiej pracować. :)
christoff.w
26.03.2013 09:01
ZOBAczcie jaki fajny ten Sebastian Vettel jest, no co "Wy" chcecie od niego, taki zabawny itd. ;) (ciekawe kto ulozyl mu ten tekst a moze sam tak..ze niby inteligencja itp? ... ;) http://youtu.be/JGItMTxvbpc
THC-303
26.03.2013 08:17
[quote]jak zdobędę władze w tym kraju to mianuje Ciebie jakimś ministrem....marnujesz się tu chłopie... :)[/quote] Będę pamiętał, mam nadzieję, że dostanę jakiś porządny resort np. skarb państwa, finanse ;)
Yurek
26.03.2013 07:44
@benethor - jasne, literówka :) @THC-303 - akurat Frentzen miał być nr 1 w Williamsie w 1997, ale wyszło odwrotnie. Ale trudno się nie zgodzić. Doceniam obecne czasy, może jest trochę sztuczności, ale wolę oglądać taki 2012 niż takie sezony z tej rzekomo "złotej ery", jak 1992, 1993 czy 1996. Dlatego też mnie bawi, jak ktoś mówi "tęsknię za tamtymi czasami", nie mając o nich pojęcia. Cieszyć się z tego co jest, bo zawsze mogło być gorzej. F1 jest i zawsze będzie piękna. Nikt nikogo nie zmusza do niczego, nie pasuje, nie oglądać.
windulek
26.03.2013 07:42
@THC-303 - jak zdobędę władze w tym kraju to mianuje Ciebie jakimś ministrem....marnujesz się tu chłopie... :) A tak na poważnie...wyluzuj.. :) i szanuj innych zdanie i opinie nawet jesli w/g Ciebie nie znają sie :)
THC-303
26.03.2013 07:30
[quote]yyyyy jakiś problem masz czy co ?[/quote] yyyy, konstruktywne to było niezmiernie. [quote]to jest moja prywatna opinia i wisi mi to kalafiorem czy Ty wiesz czy nie wiesz od kiedy oglądam F1 :)[/quote] A ja jestem już taki dziwny, że nie wisi mi kiedy ktoś postępuje w myśl zasady "nie znam się to się wypowiem" ;) [quote]a "złota era" nie odnosi się tylko F1.[/quote] Owszem, w wielu innych kwestiach złote ery się pokończyły, zgadzam się.
windulek
26.03.2013 07:10
@THC-303 - yyyyy jakiś problem masz czy co ? to jest moja prywatna opinia i wisi mi to kalafiorem czy Ty wiesz czy nie wiesz od kiedy oglądam F1 :) a "złota era" nie odnosi się tylko F1.
THC-303
26.03.2013 07:04
[quote]Złota era czegokolwiek skończyła się na przełomie lat 90 - 00.[/quote] Czyli wtedy kiedy F1 jeszcze nie oglądałeś, a więc nie wiem czemu się wypowiadasz w temacie tychże czasów. Skąd wiem, że nie oglądałeś? Bo takie sytuacje zdarzają się od lat 50-tych w F1. Z tym że wtedy nie było przepuszczania lidera tylko oddawanie mu auta kiedy jego bolid ulegał awarii. Lata 70-te przyniosły oficjalne (!) klauzule w umowach kto jest liderem a kto nie (Lotus 1978, Williams 1980 i inne), w latach 80-tych TO też było (sprawa Villeneuve'a i Pironiego, statut Senny i De Angelisa w Lotusie). Wreszcie lata 90-te, długo by wymieniać: Senna i Beregr w Maku, Prost i Alesi w SF, Williams i Benetton1994, Hill i DC 1995, Hill i JV 1996, Frentzen w Williamsie 1997, Hill i Ralf na Spa w 1998, Mika i DC 1997-99 - to tylko te przykłady które napisałem na szybko z głowy - było ich na pewno więcej. TO były w F1 obecne zawsze. Nie twierdzę, że są dobre, ale żadna złota era bez nich się nie skończyła bo takowa nigdy się nie zaczęła.
benethor
26.03.2013 07:03
@Yurek '13 ;)
windulek
26.03.2013 06:50
@kub96 - i wszystko w temacie....:) w tym roku po raz pierwszy bawię się w GPM...ale przewidzieć cokolwiek przy tym co sie dzieje w zespołach graniczy z cudem.. :) To mój pierwszy i ostatni sezon :) Złota era czegokolwiek skończyła się na przełomie lat 90 - 00. Pozdro
kub96
26.03.2013 06:33
http://www.youtube.com/watch?v=FsLpxd5Ypno
fordern
26.03.2013 06:03
Vettel jest szefem w Red Bullu, tak jak Alonso jest szefem w Ferrari. W Ferrari się to sprawdza, bo Massa nie ma z tym problemu - przyjmuje rolę giermka, bo jest do niej poniekąd przyzwyczajony. Webber przez te kilka lat też powinien się przyzwyczaić...
Adam2iak
26.03.2013 05:59
Jak Webberowi tak źle w RBR to niech odejdzie a nie potulnie co rok przedłuża kontrakt... Ciekawe gdzie mu będzie lepiej i kto go zatrudni... :D
IceMan11
26.03.2013 05:49
@Szadi Zazdrośił Webberowi, a jak wiemy: "Zazdrość prowadzi do strachu, strach do gniewu, a ten zaś do ciemnej strony mocy" - Master Yoda.
Szadi
26.03.2013 05:41
Sebastian musiał wybrać i przeszedł na ciemną stronę mocy. Darth Vettel !
IceMan11
26.03.2013 05:34
@MairJ23 Teraz w każdej gazecie sportowej i na stronach internetowych przewija się słowo Red Bull. Fajna reklama. W dodatku za darmo ;)
MairJ23
26.03.2013 05:28
@IceMan11 dokladnei albo chyba wszystkim znana sytuacja w McLarenie pod koniec lat 80tych :) (Senna, Prost) to byl teatr :) Trzeba oczywiscie przyznac ze od strony marketingowej raczej to RedBull nie zaszkodzilo a pomoc moglo... wiec nie widze wogole powodow dla ktorych cokolwiek mialo by sie zmienic.
IceMan11
26.03.2013 05:24
@MairJ23 Oczywiście, że tak. Spójrz jak dziś patrzymy na walkę Gilles'a z Didierem.
MairJ23
26.03.2013 05:21
jedynym udanym pomyslem na te wszystkei sytuacje bylo by miec po jednym kierowcy w stajni :) ale oczywiscie to nigdy sie nie wydarzy bo smaczku dodaja takie kwiatki jakie widzimy po Malezji :)
IceMan11
26.03.2013 04:59
@bombka Jezusiu kochany. Ty piszesz o skutku, a ja o przyczynie. Skutkiem było wyprzedzenie Marka mającego skręcony bolid, ale przyczyną jego wyprzedzenia było zaniechanie zaleceń zespołu. Mark posłuchał zespołu i skręcił bolid, a Vettel nie posłuchał i nie skręcił auta. Efekt? Niemiec wyprzedził Australijczyka.
THC-303
26.03.2013 04:59
[quote]Uważa Webbera za swojego pomagiera, który ma odbierać punkty innym kierowcom i nie wchodzić mu w drogę.[/quote] Podaj jeden powód dla którego miałby nie uważać. Wie, że jest lepszy, mimo młodszego wieku bardziej utytułowany, perspektywiczny i ma za sobą zespół. Czemu miałby uważać inaczej? Jest to nieładne, ale jest też prawdziwe.
bombka
26.03.2013 04:55
@IceMan11 Nie zgodzę się z Tobą że to to samo,samo nie posłuchanie się nie powoduje różnicy w osiągach samochodu. Nie wiemy czy powrót do pierwotnych ustawień silnika jest bez problemowy i nie wymaga jakiegoś czasu.
IceMan11
26.03.2013 04:50
@Sar trek Ale wszystko sprowadza się do słuchania zespołu, a w zasadzie jego braku. Gdyby posłuchał zespołu, to skręciłby obroty. Gdyby Webber posłuchał na Silver 2011 zespołu to nie atakowałby Niemca. Niestety, Vettel nie skręcił obrotów, a Mark 2 lata temu zaatakował Sebastiana. To pokazuje jaki w rzeczywistości RBR ma burdelik z kierowcami :)
Sar trek
26.03.2013 04:44
Posłuchał, nie posłuchał to jedno, ale tutaj, na Sepang nie było uczciwej walki między nimi, gdyż Webber miał skręcone obroty i nie spodziewał się ataku Vettela.
IceMan11
26.03.2013 04:26
@bombka Sęk w tym, że różnicy nie ma. W tamtym, jak również w tym przypadku, kierowca nie posłuchał zespołu.
bombka
26.03.2013 04:22
@Arya Naprawdę nie widzisz różnicy? Ja też jestem za ściganiem się bez względu na polecenia zespołu,ale nie wtedy gdy jeden skręca obroty a drugi nie,to tak jakby ktoś wyłączył ci silnik i kazał się się ścigać. Gdyby obaj jechali na równych warunkach to ok,nie ma tematu,niech wygra szybszy. No i oczywiście do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to skamlanie przez radio.
Arya
26.03.2013 04:16
Z innego artykułu (nadal Silverstone '11): http://www.autosport.com/news/report.php/id/93033 "The team radioed me about four times, asking that I maintain the gap to Seb," explained Webber. "But I wasn't happy with that because you should never give up in Formula 1, so I continued to push. If Fernando had retired on the last lap, we would have been battling for the lead. "The team was worried about Seb and me crashing because it wanted the points for the constructors' championship. I understand that, but I wanted points for the championship too and we proved that we can race without making contact." "Zespół komunikował się ze mną przez radio około czterech razy, pytając, czy utrzymuję stratę do Seba. Ale ja nie byłem z tego zadowolony, bo nigdy nie powinieneś poddawać się w Formule 1, więc przyciskałem dalej. Gdyby Fernando wycofał się na ostatnim okrążeniu, toczylibyśmy walkę o zwycięstwo" "Zespół martwił się, że ja i Seb rozbijemy się, ponieważ chciał punktów w mistrzostwach konstruktorów. Rozumiem to, ale też chciałem punktów w mistrzostwach i udowodniliśmy, że możemy ścigać się, nie doprowadzając do kontaktu" No przepraszam, ale leciutko wieje hipokryzją. Vettel wtedy przynajmniej nie protestował i mówił, że postąpiłby tak samo.
Sar trek
26.03.2013 04:10
Na temat zignorowania TO już się wypowiadałem, ale Vettel zrobił coś równie nie eleganckiego. Mało kto to teraz pamięta wobec tego, co się stało później, ale prosił on zespół przez radio, by zabrali mu Webbera z drogi. Uważa Webbera za swojego pomagiera, który ma odbierać punkty innym kierowcom i nie wchodzić mu w drogę. Coś za duże mniemanie ma chyba o sobie, trzykrotne zdobycie tytułu nie upoważnia go do automatycznego spychania Webbera do roli swojego giermka.
kabans
26.03.2013 04:05
Wydaje mi się, że vetel nie jest w red bullu niezastąpiony. Jego osiągnięcia to głownie wynik dużej przewagi technologicznej nad innymi zespołami i lepsza pozycja w zespole, czy rosberg albo massa nie zdobyliby tytułu będą na miejscu vetela? A wy przestańcie z tymi komentarzami o ustawionym wyścigu i nie ośmieszajcie się z tym narażeniem życia bo w takim wypadku każdy konstruktor jest gnojem bo buduje coś co potencjalnie może zabić A wy przestańcie z tymi komentarzami o ustawionym wyścigu i nie ośmieszajcie się z tym narażeniem życia bo w takim wypadku każdy konstruktor jest gnojem bo buduje coś co potencjalnie może zabić
bombka
26.03.2013 03:58
Kurcze dziwne zjawisko występuje na różnych forach. Vettel przyznał że dał dupy,zespół go karci nie mal publicznie a polscy znawcy tak zaciekle bronią Vettela,czy to się przypadkiem nie ociera o fanatyzm?
IceMan11
26.03.2013 03:58
@THC-303 Zwolniony z F1 za ustawkę wypowiada się o innych. To tak jak większość kibiców. Ludzie piszą w komentarzach o jakimś kierowcy, że szczeniak, że nie potrafi się zachować samemu wylewając przy tym pomyje... Coś jest nie halo ;D
Yurek
26.03.2013 03:57
Tak, kierowca musi mieć instynkt drapieżnika, ale musi też mieć na względzie dobro zespołu. Jeżeli zespół mówi "nie", to kierowca powinien zastosować się do tego. Nie wyobrażam sobie, by będąc w pracy, dyrektor powiedział mi, żebym np. prowadził zastępstwo w jakiejś klasie, a ja powiem "nie, bo to nie było planowe". Można mówić o Briatore co się chce, można mu wytykać 1994 czy 2008 rok, ale to nie ma znaczenia przy ocenie Malezji '12, a ja zgadzam się z nim w 100%. Vettel odstawił szopkę, Red Bull odstawił szopkę i żal było na to patrzeć. Najtrafniej oddaje to chyba wypowiedź Ecclestone'a przytoczona przez @jpslotus72 - mamy drugi wyścig sezonu, a ten trzykrotny mistrz świata zachowuje się jak rozwydrzony bachor. Mam nadzieję, że w zespole powiedzieli mu co nieco, aby nie czuł się pępkiem świata. Egocentryzm to jedno, zwykła olewka i chamstwo to drugie.
THC-303
26.03.2013 03:55
Flavio to jest akurat ostatnia osoba, która się o jakiejkolwiek sytuacji w jakimkolwiek zespole wypowiadać powinna :P
IceMan11
26.03.2013 03:55
@Arya Nie wiesz, że media i ludzie nakręcają to co chcą nakręcać? Kto po Silver 2011 miał być oburzony? Kibice? Przecież 99% aż modliła się, aby Mark wyprzedził Vettela. Teraz człowiek, któremu nie kibicuje 99% ludzi zrobił to, czego ci ludzie nie chcieli. Dziwisz się reakcji? Najfajniejsze jest jednak to, że sabotowany przez zespół Mark Webber (zdaniem 99% kibiców) miał według szefostwa wygrać wyścig ;) Mnie najbardziej po tym wszystkim wkurzają przeprosiny Vettela. Po jakiego to robi? Ok, doba PR-u, ale co z tego? Robimy A, mówimy A, a nie robimy A i mówimy B.
Arya
26.03.2013 03:37
Ja wiem, że zespołowi należy się szacunek i posłuszeństwo, a Vettel to zignorował, ale... wytłumaczcie mi, czemu nie było takiej afery kiedy Webber zignorował TO w Silverstone 2011? http://www.autosport.com/news/report.php/id/93001 Dlatego, że mu się nie udało? Albo ta wielka pomoc Marka w decydującym GP 2012, w Brazylii, kiedy na starcie blokował partnera z zespołu. Hmm, w tym kontekście nie wiem, czy Australijczyk rzeczywiście ma podstawy się tak burzyć o podobne potraktowanie. To z zalinkowanego wyżej artykułu: "Of course I ignored the team because I wanted to try and get a place. Seb was doing his best, I was doing my best. I wasn't going to crash with anyone." "I just want to race until the end. Four or five laps to go, they started to chat to me about holding my position. I wanted the points but I also wanted to get some more points as well." "Oczywiście zignorowałem zespół, bo chciałem spróbować i poprawić pozycję. Seb robił wszystko, co w jego mocy, ja robiłem wszystko, co w mojej mocy, nie miałem zamiaru się z nikim zderzać" "Po prostu chcę ściagać się do końca. Cztery czy pięć okrążeń przed metą, zaczęli mówić do mnie o utrzymywaniu pozycji. Chciałem punktów, ale chciałem też zdobyć trochę więcej punktów" (to moje nieprofesjonalne tłumaczenie jakby ktoś nie rozumiał angielskiego, nie chce mi się szukać, czy był odpowiednik w polskich serwisach) Więc cóż, Mark zmienił zdanie? No i Seb przyjmuje tutaj to dość luźno, mówiąc że to naturalne, że chcą się ścigać, i że gdyby było na odwrót, chciałby walczyć z Markiem.
katinka
26.03.2013 03:33
Jeśli chodzi o walkę na Sepang, to zgadzam się z opinią Gerarda Bergera, którą przytoczył wyżej jpslotus72, dobrze powiedziane... Kierowca wyścigowy musi mieć naturalny instynkt drapieżnika, bo jak nie, to wiecznie będzie tym słabszym, tym nr 2. A że taki ktoś ma czasami trochę na sumieniu... no cóż, ale kto nie ma? Briatore, to menedżer Webbera, więc może nic dziwnego, że w tym tonie się wypowiada, krytykując RBR, Hornera i Vettela. I nawet jeśli ma w tym co mówi jakąś rację, to przecież było coś takiego, że sam chyba traktował np. Fernando Alonso jak "boga", a niektórych Jego partnerów zespołowych jak zera. A dziwne trochę dla mnie to, że wyzywa innych od słabeuszy facet, który nie wiem, chyba we własnym przekonaniu ma jaja, bo ustawił wynik wyścigu narażając życie swojego i pozostałych kierowców.
MPOWER
26.03.2013 03:14
@IceMan11 @Anderis @Darth ZajceV Tak, Ferrari jest włoskie więc Włoch za swoimi ale też to, że tam jeździ jego pupil. Ferrari to symbol włoskiej motoryzacji i mało który Włoch nie kibicuje czy też nie lubi tej marki. W każdym razie, tak czy siak ma rację. Burdel w RBR pomoże Ferrari ale nie tylko...innym ekipom też.
MairJ23
26.03.2013 03:12
@Kamikadze2000 zeby mu zaufac ???? chyba wlasnei mozna mu zaufac i dlatego jest w tej ekipie i nauczyl sie ze to wlasnei Vettelowi nie mozna ufac za grosz. O to wlasnei chodzi ze Mark dostaje po dupie od RBR i caly czas jest lojalny. W korei 2010 to chyba sie rozwalil w deszczu koszac Rosberga przy okazji, ale moze mnei pamiec zawodzic.
Kamikadze2000
26.03.2013 03:10
@Gie - Webber niech się cieszy, że jeszcze tam jeździ. Gdyby nie ewidentna życzliwość Matchesitza i dotąd nie przegrane mistrzostwo konstruktorów, już dawno wyleciałby z zespołu. Bo nie spisuje się dostatecznie dobrze, by mu zaufać, a tym bardziej postawić. W Korei w 2010r. pokazał, ile jest warty... ;)
Darth ZajceV
26.03.2013 03:09
Flavio jest Włochem i nawet za czasów rządzenia Renią twierdził, że sympatyzuje z czerwonymi mimo tego, że są jego konkurencją.
MairJ23
26.03.2013 03:09
za dwa wyscigi nikt nie bedzie juz pamietal co si ewydarzylo w GP Malezji 2013 :)
Anderis
26.03.2013 03:08
Przecież Flavio jest Włochem. Sympatia w kierunku Ferrari zrozumiała.
jpslotus72
26.03.2013 03:08
Zdecydowałem się jeszcze dodać z mojego czeskiego źródła najważniejszy fragment wypowiedzi Johna Watsona: "Vettel jednoznacznie zlekceważył swoich szefów [w przekładzie doslownym - "pomiata nimi"] i Horner powinien odpowiednio do tego postąpić. Inaczej znajdzie się w pozycji, która jednoznacznie nie przystoi jego pozycji w zespole. I nie sądzę, żeby wystarczyło posłużyć się karą [pieniężną]. Po prostu zrobiłbym mu STOP na następny wyścig." I jeszcze Bernie Ecclestone: "Nie rozumiem, dlaczego już w tej fazie mistrzostw trzeba by sięgać do "reżyserii zespołowej". I wszystko jedno, o który zespół chodzi. (...) Wyobraźcie sobie, że w pod koniec sezonu będzie szlo o wiele i Sebastian będzie potrzebował pomocy ze strony Marka. Doczeka się jej? Nie sądzę..." źródło - jak wyżej.
IceMan11
26.03.2013 03:05
A Flavio to ma jakiś interes z Ferrari, że tak gada?
Kamikadze2000
26.03.2013 03:04
Webber w następnych wyścigach będzie prezentował zachwianą formę, jak zawsze zawiedzie w deszczu oraz spapra start. Vettel do tej pory nie zawiódł ekipy i wykorzystał maszynę do zdobycia mistrzostwa. Jeszcze będą się cieszyć z decyzji Niemca. Webber jest jak Latvala - nie można mu zaufać... ;)
Sar trek
26.03.2013 02:58
Jedno jest pewne, Vettel w tym roku nagrody fair play napewno nie dostanie. Obydwaj dostali polecenie skręcenia obrotów, a do tego Webber dwa razy dostał zapewnienie zespołu, że Vettel go nie wyprzedzi. Rzeczywiście Red Bull nie panuje nad Vettelem, brakuje tam kogoś takiego, jak np. Ecclestoe, któremu nikt nie odważy się sprzeciwić. [quote]Oznacza to dwóch wrogów w jednej ekipie, co miejmy nadzieję, pomoże Ferrari.[/quote] Czyżby chciał się przypodobać Montezemolowi?
jpslotus72
26.03.2013 02:54
Swoje zdanie wyraziłem dostatecznie w niedzielnych komentarzach. Myślę, że osobnej wzmianki warte są też wypowiedzi Ecclestone'a i (ostra) Johna Watsona: http://www.telegraph.co.uk/sport/motorsport/formulaone/f1news/9953272/Bernie-Ecclestone-hits-out-at-Red-Bulls-team-orders-and-warns-Mark-Webber-may-seek-revenge-on-Sebastian-Vettel.html http://www.bbc.co.uk/sport/0/formula1/21922429 Ponieważ lepiej idzie mi tłumaczenie z czeskiego (artykułu), jeszcze trzy opinie dla pełniejszego obrazu: David Coulthard: "[Vettel] Uznał swój błąd i przeprosił. Musicie wziąć pod uwagę, że on ma dopiero 25 lat. Po wyścigu spotkałem Damona Hilla, który przypomniał mi, jak kilka razy zagrałem mu na nerwach, kiedy miałem 25 lat. W tym wieku priorytety widzi się inaczej. Elitarny zespół musi rozwiązywać problemy z kierowcami, którzy są głodni zwycięstw. Nikt nie chce mieć w zespole "modelek"." Jackie Stewart: "Mówiłem o nim jako o najinteligentniejszym kierowcy w tak młodym wieku, jakiego kiedykolwiek widziałem. Ale to już jest przeszłość. Zrobił ogromny błąd i w ogóle nie rozumiem, co się działo w jego głowie. W krótkiej chwili wybierał pomiędzy tym co dobre a co złe i, niestety, wybrał zupełnie źle." Gerhard Berger: "Takich przykładów jest w historii wiele... Mistrzowski tytuł potrzebuje dużego, dużego talentu. Ale żeby wygrać mistrzostwa trzykrotnie, czterokrotnie, pięciokrotnie - do tego trzeba być jeszcze ekstremalnie egocentrycznym. Mistrzowie w swoich dziedzinach mają prawdziwy "instynkt zabójców". A w skrajnych sytuacjach kierują się nie rozumem, lecz instynktem. Nie wierzcie w to, ze Sebastian po tym incydencie źle spał. Spał jak niemowlę, ponieważ na torze postąpił w sposób naturalny. I nikt, żaden zespół, nic na to nie poradzi." źródło: http://www.sport.cz/moto/formule1/clanek/464009-vetteluv-podraz-rozviril-diskusi-suspendujte-ho-radi-red-bullu-watson.html#topstory Każdy niech sobie wyrobi własne zdanie.
Ferrarif1
26.03.2013 02:47
Dobrze gada, polać mu :)
snapcase
26.03.2013 02:43
Gie - > myślę, że Webber nie dałby się manipulować pieniędzmi, pewnie odłączyłby radio ! :D
Gie
26.03.2013 02:38
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Ostatnie GP, do koca 5 okrążeń. Webber jedzie powiedzmy na 5 miejscu, Vettel na 6. By zostać mistrzem świata musi ukończyć wyścig min. na 5. Webber dostaje polecenie przepuszczenia Vettela. I zrobi wtedy Mark? :) Ciekawe jakie pieniądze można wynegocjować przez TR? :D
Dante
26.03.2013 02:29
Briatore najwyraźniej uważa, że w każdym aucie powinien być zamontowany układ odpowiedzialny za zdalne sterowanie bolidem przez szefów zespołów w razie jakby któryś kierowca dostał niepohamowanej woli walki na torze (to przecież takie niebezpieczne i niesportowe). Zresztą - on lubi mieć "kontrolę" nad wynikiem wyścigu. ;)