Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Europy
26.09.9900:00
10292wyświetlenia
Cóż to był za wyścig! Liderzy padali po kolei jak muchy i do końca nie można było przewidzieć, kto zostanie zwycięzcą. Ostatecznie Johnny Herbert odniósł trzecie w karierze zwycięstwo, a co ważniejsze pierwsze zwycięstwo dla zespołu Stewart Ford. Zwarzywszy, że zespół ten uczestniczy w wyścigach Formuły Jeden dopiero trzeci sezon, należy uznać, iż jest to bardzo dobry rezultat. Na drugiej pozycji linię mety przekroczył Jarno Trulli i jest to najlepsza pozycja jaką kiedykolwiek udało się zdobyć włoskiemu kierowcy w tej serii. Tuż za plecami Trullego finiszował Rubens Barrichello. Gdyby w odpowiednim momencie zdecydował się na założenie deszczowych opon, to prawdopodobnie on stanąłby na najwyższym stopniu podium. Tak czy inaczej można chyba powiedzieć, że zespół prowadzony przez Jackiego Stewarta wreszcie zaczyna odnosić sukcesy. Jednym z wielkich pechowców w tym wyścigu był z pewnością Ralf Schumacher. Pęknięta opona pozbawiła Niemca pewnego zwycięstwa, ale i tak dobrze, że udało mu się ukończyć wyścig na czwartej pozycji. Mika Hakkinen z trudem zdołał zachować resztki godności wyprzedzając pod koniec wyścigu Eddiego Irvine'a, a następnie Marca Gena. Zespół Minardi Ford miał szansę na zdobycie aż trzech punktów, jednak awaria skrzyni biegów w bolidzie Luci Badoera to uniemożliwiła. Ale dzięki tej właśnie awarii wspomniany wcześniej Marc Gene ukończył wyścig na szóstej pozycji niejako rekompensując wycofanie się z wyścigu Badoera. Warto również wspomnieć o tym, że zespół Minardi ostatni raz punktował w finałowym wyścigu sezonu 1995. Eddiego Irvine'a trudno specjalnie winić za brak zdobyczy punktowej, gdyż mechanicy z ekipy Ferrari sami się o to zatroszczyli poprzez blisko trzydziestosekundowy postój w boksie. Jak zespół o takiej renomie może dopuścić do takiej sytuacji i to w dodatku dwa razy podczas jednego wyścigu (Mika Salo stał w boksie blisko czterdzieści sekund) jest dla mnie wielką tajemnicą. Jednak największym pechowcem był bez wątpienia Heinz-Harald Frentzen, który przez trzydzieści dwa okrążenia znajdował się na pierwszej pozycji. Jeśli rzeczywiście w przypadku Niemca jak i Damona Hilla przyczyną nie ukończenia wyścigu było przypadkowe naciśnięcie przycisku wyłączającego silnik, zespół Jordan Mugen-Honda powinien zadbać, aby taka wpadka nie wydarzyła się więcej w przyszłości.