Magnussen: Nie znajduję się już na celowniku najlepszych zespołów
Duńczyk chciałby ścigać się w czołówce, ale podoba się mu atmosfera panująca w Haasie.
09.03.2009:09
1089wyświetlenia
Embed from Getty Images
Kevin Magnussen przyznał, że nie znajduje się już na celowniku czołowych zespołów Formuły 1.
Magnussen rozpoczął karierę w F1 w 2014 roku, jako kierowca McLarena, aby później, po blisko roku przerwy w startach trafić do fabrycznej ekipy Renault. Aktualnym pracodawcą Duńczyka jest od 2017 roku team Haasa.
27-latek nie zamierza składać broni, tym bardziej, że jego pozycja w Haasie wydaje się względnie bezpieczna.
Magnussen dodaje, że wciąż drzemie w nim marzenie o zostaniu mistrzem świata.
Kevin Magnussen przyznał, że nie znajduje się już na celowniku czołowych zespołów Formuły 1.
Magnussen rozpoczął karierę w F1 w 2014 roku, jako kierowca McLarena, aby później, po blisko roku przerwy w startach trafić do fabrycznej ekipy Renault. Aktualnym pracodawcą Duńczyka jest od 2017 roku team Haasa.
Trafiłem do F1 w taki sam sposób jak Verstappen i Leclerc, którzy od razu podpisali kontrakty z czołowymi zespołami. Niestety McLaren nie był już wtedy w gronie liderów.
Moje nazwisko było wtedy bardzo gorące. Myślę, że spełniałem oczekiwania. Wszystko inne jest już teraz historią. Nie jestem już jednym z tych kierowców, którymi interesują się zespoły ze ścisłej czołówki.
27-latek nie zamierza składać broni, tym bardziej, że jego pozycja w Haasie wydaje się względnie bezpieczna.
Zasadnicza część umowy traci ważność po tym sezonie. Jest w niej jednak opcja, więc jeśli zespół będzie chciał mnie zatrzymać, to mam związane ręce. Oczywiście chciałbym przejść do jednego z tych wspaniałych zespołów, ale z drugiej strony jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być z Haasem.
Jeśli nie mogę być w topowym teamie, to wciąż jestem częścią środowiska, które znam i w którym czuję się komfortowo. Bycie częścią Haasa jest niesamowicie ekscytującym doświadczeniem.
Magnussen dodaje, że wciąż drzemie w nim marzenie o zostaniu mistrzem świata.
Valtteri Bottas trafił do czołowego zespołu zupełnie z zewnątrz, podobnie jak Jenson Button czy Mark Webber. Tak, wciąż w to wierzę. Po prostu szanse na taki obrót wydarzeń stały się mniejsze.