Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Japonii

31.10.9900:00
Marek Roczniak
13209wyświetlenia
Zwyciężając w tym wyścigu Mika Hakkinen udowodnił, że to właśnie jemu należał się tytuł mistrzowski. Gdyby Eddie Irvine jakimś cudem został mistrzem świata, z pewnością zdobył by ten tytuł niezasłużenie. Przez cały wyścig tracił średnio dwie sekundy do Hakkinena, a przecież podobno dysponuje takim samym "sprzętem" co Michael Schumacher, który był jakoś w stanie dotrzymywać kroku Finowi. Jednak pod jednym względem Irvine wywarł na mnie pozytywne wrażenie - aż czternaście wyścigów ukończył na punktowanej pozycji i tylko raz w całym sezonie nie dojechał do końca wyścigu. Heinz-Harald Frentzen jest drugim po Irvine kierowcą z największą liczbą ukończonych na punktowanych pozycjach wyścigów (12). Wyścig o Grand Prix Japonii ukończył na czwartej pozycji nie tracąc dobrej formy aż do końca sezonu. W końcowej klasyfikacji sezonu zajął trzecią pozycję, chociaż gdyby nie wypadek Michaela Schumachera byłaby to prawdopodobnie czwarta pozycja. Tak czy inaczej jest to bardzo dobry rezultat. Ralf Schumacher ukończył taką samą liczbę wyścigów co Frentzen, ale w jednym przypadku (Grand Prix Węgier) nie zdobył punktów, tak więc punktował w jedenastu wyścigach. Dla porównania Mika Hakkinen również w tylu wyścigach zdobywał punkty, ale ma o jeden ukończony wyścig mniej od Niemca. Frentzen z Schumacherem tworzyli swoistą parę, ukańczając wiele wyścigów na zbliżonych do siebie pozycjach. Tak też było i tym razem. Ostatni punkt w ostatnim wyścigu sezonu zdobył Jean Alesi. W sumie zdobył tylko dwa punkty i w klasyfikacji generalnej uplasował się na szesnastej pozycji. Za nim znaleźli się tylko Pedro de la Rosa i Marc Gene, obaj z jednym punktem na koncie. Być może jest to najgorszy sezon w całej karierze Francuza.