Kierowcy krytykują prezentację sprzed wyścigu w Miami

Ceremonia z udziałem LL Cool J'a i Will.i.ama spotkała się z mieszanymi opiniami zawodników.
08.05.2314:30
Maciej Wróbel
2075wyświetlenia
Embed from Getty Images

Kilku kierowców Formuły 1 postanowiło skrytykować ceremonię z prezentacją zawodników sprzed startu wyścigu o GP Miami, określając ją mianem rozpraszającej, oraz twierdząc, że żadnemu z kierowców się ona nie podobała.

Przed rozpoczęciem wyścigu o Grand Prix Miami na prostej startowej ustawiono specjalną bramkę, przez którą kolejni kierowcy, prezentowani fanom przez amerykańskiego rapera, LL Cool J'a. Wszystko to odbywało się przy akompaniamencie utworu The Formula odgrywanego przez orkiestrę, którą dyrygował znany z zespołu Black Eyed Peas raper Will.i.am.

Ceremonia ta wpłynęła na harmonogram dnia i tym sposobem kierowcy zostali wezwani na prostą start-meta 23 minuty przed startem wyścigu, zamiast tradycyjnych szesnastu. Dopiero po zakończeniu prezentacji odegrano hymn kraju gospodarza - Stanów Zjednoczonych.

Zmiany te spotkały się ze zdecydowanie chłodnym podejściem większości kierowców, którzy mieli zastrzeżenia do programu ceremonii już na piątkowej odprawie. Ich zdaniem procedura ta trwa zbyt długo i mają oni nadzieję, że prędko nie dojdzie do powtórki. Zakładam, że takie jest amerykańskie podejście do sportu. Osobiście uważam, że to nie dla mnie - powiedział George Russell.

Jestem tu po to, aby się ścigać. Nie jestem tu dla show - kontynuuje kierowca Mercedesa. Jestem tu po to, by jeździć i wygrywać. To wszystko było rozpraszające, ponieważ staliśmy na prostej przez pół godziny w słońcu, ubrani w kombinezony.

Nie sądzę, by w jakiejkolwiek innej dyscyplinie była konieczność wychodzenia 30 minut przed rozpoczęciem zawodów. Stoisz w słońcu, wszystkie kamery skierowane są na ciebie, a oni robią z tego show. Mógłbym to zrozumieć, gdyby to był przemysł rozrywkowy, ale, jak już mówiłem, chcemy tylko tego, co jest dobre dla sportu.

Jesteśmy otwarci na zmiany, ale nie musimy ich oglądać w każdy weekend. To, co uwielbiam w każdym wyścigu, to hymn narodowy, który napędza cię i w pewnym sensie okazuje się w ten sposób szacunek dla kraju, w którym właśnie się ścigamy. Mam mieszane uczucia, co do dodatkowego show - dodał Russell.

Russellowi wtórował jego rodak, Lando Norris, który zdradził, iż wszyscy kierowcy byli przeciwko, a także dodał, że powinno ograniczyć się czas, jaki zawodnicy muszą poświęcać na aktywności w mediach. Żadnemu z kierowców się to nie spodobało, ale koniec końców to nie zależało od nas - powiedział kierowca McLarena.

Robimy wiele rzeczy. To prawdopodobnie jedyny sport, w którym jest się tak blisko fanów. Robimy dla nich bardzo wiele, podczas gdy jako kierowcy chcemy po prostu usiąść i skoncentrować się na naszej robocie, zamiast tyle pokazywać się w telewizji i tak dalej.

To jest trochę biznes, więc musimy to robić, ale żaden z kierowców nie chce dodawania coraz więcej i więcej tego typu rzeczy. Mówiliśmy już - «Nie możecie po prostu dokładać nowych rzeczy i zmuszać nas do robienia więcej i więcej». Powinny być jakieś ograniczenia. Jesteśmy tu po to, by skupić się na naszej pracy i nie spędzać całego dnia przed kamerami - zakończył Norris.

Podczas gdy Charles Leclerc wezwał władze do lepszego timingu, a Max Verstappen wolał unikać centrum uwagi, Fernando Alonso stwierdził, iż F1 potrzebuje jednakowości. Hiszpan nie widzi bowiem powodu, dla którego amerykańska widownia miałaby być traktowana inaczej niż fani z innych krajów.

Rozumiem punkt widzenia niektórych tutaj, ale nie jestem wielkim fanem tego typu rzeczy mających odbywać się tuż przed wyścigiem - powiedział Alonso. Jeśli musimy to robić, to porzućmy trochę innych elementów, jak choćby paradę, ponieważ wszystko to dzieje się w trakcie przygotowań z inżynierami i rozmów na temat strategii.

Jeśli się na to decydujemy, to róbmy to wszędzie, ponieważ nie wydaje mi się, by fani w Miami byli lepsi od fanów z Włoch, Hiszpanii, Meksyku czy Japonii. Musimy stworzyć dla wszystkich takie same zasady i robić takie samo show przed wyścigiem - dodał kierowca Astona Martina.

Jedynym kierowcą, który otwarcie pochwalił widowisko przed startem Grand Prix Miami był natomiast Lewis Hamilton. Myślę, że było świetnie. Kocham słońce! - powiedział siedmiokrotny mistrz świata. Uważam, że to naprawdę fajne, że sport ciągle się rozrasta i ewoluuje, nie robiąc w kółko tych samych rzeczy, co w przeszłości.

Próbują nowych rzeczy. Chcą poprawić widowisko i w pełni to popieram. W młodości słuchałem muzyki LL Cool J'a, a teraz spotkałem go tutaj. Odwracasz się i widzisz Will.i.ama, który też jest niesamowitym artystą. Masz tutaj Serenę i Venus Williams. To naprawdę świetne, nie mam z tym żadnego problemu.

Hamilton dodaje, że ceremonia ta w żaden sposób nie była dla niego rozpraszająca. Byłem w pełni skoncentrowany już od ostatniej niedzieli.

Organizatorzy zostali również skrytykowani w mediach społecznościowych po tym, jak na jednym z nagrań można było dostrzec, jak ochroniarze nie chcą przepuścić sir Jackiego Stewarta i Martina Brundle'a na koniec prostej startowej, by ci mogli przeprowadzić rozmowę z Rogerem Federerem.