Riccardo Patrese: Moim największym problemem na torze byłem ja sam

Były kierowca uważa, że Formuła 1 jego następcom stawia mniejsze wymagania.
24.05.1319:20
jpslotus72
1563wyświetlenia

Włoski kierowca, Riccardo Patrese, ścigał się w Formule 1 w latach 1977-1993, biorąc udział w 257 Grand Prix. Ostatnio udzielił wywiadu, w którym wspominał przeszłość Formuły 1 i dzielił się swoimi opiniami, dotyczącymi obecnego jej kształtu.

Która epoka F1 jest twoim zdaniem godna naśladowania?
Niewątpliwie preferuję te czasy, w których sam się ścigałem. Były bardziej widowiskowe, niezafałszowane, na pewno bardziej niebezpieczne. Ówcześni kierowcy musieli się bardziej wykazać, niż obecni. Naszemu pokoleniu to odpowiadało. Postęp technologiczny wprawdzie znacznie poprawił poziom bezpieczeństwa, ale obniżył wymagania, stawiane kierowcom.

Bolidy są bardziej aerodynamiczne, łatwiejsze w prowadzeniu, mniej wymagające dla kierowców. Doświadczenie taktyczne też nie jest czymś, czego by szczególnie wymagano od kierowców. A jednak nie da się odwrócić biegu zdarzeń - to by oznaczało odrzucenie postępu technologicznego.
Jedyną rzeczą, która mogłaby obecnie poprawić atrakcyjność wyścigów, byłaby zmiana drogi hamowanie przez ograniczenie możliwości układu hamulcowego. Kiedy w 2008 roku miałem okazję jeździć w Jerez bolidem F1 zespołu Honda, byłem zaskoczony możliwościami hamulców
.

Czym wytłumaczyłbyś brak włoskich kierowców w stawce?
To naturalne, że do tego doszło. Liczba serii wyścigowych, w których jeżdżą młodzi kierowcy, kilkukrotnie się zwiększyła, dlatego trudniej jest monitorować młode talenty. W moich czasach, jeśli zespół upatrzył sobie dobrego kierowcę, to inwestował w jego rozwój - dzisiaj szefowie ekip szukają młodych kierowców, którzy wniosą ze sobą do zespołu pieniądze.

To wskazuje na fakt, że jest mniej pieniędzy na funkcjonowanie zespołów, z czego korzystają ci kierowcy, którzy za starty w F1 mogą zapłacić. Dzieje się to kosztem prawdziwych talentów. Utalentowani kierowcy z powodu braku odpowiedniego zaplecza finansowego nie mogą znaleźć dla siebie miejsca w Formule 1 - wielka szkoda
.

Jak obudziła się w tobie wyścigowa pasja?
Pochodzę z normalnej rodziny. ojciec był sprzedawcą żywności, matka nauczycielką literatury. Jako mały chłopiec grałem w piłkę, pływałem, nie wyróżniałem się niczym szczególnym. Ale lubiłem „maszyny” na czterech kółkach, podobnie jak mój ojciec i brat.

Kiedy myślałem o wielkich kierowcach tamtej doby, chciałem wiedzieć, czy są to tacy sami ludzie jak inni, tylko z większym talentem i większą dozą odwagi, czy też są to prawdziwi bohaterowie. Poznałem odpowiedź, kiedy sam stałem się częścią wyścigowego świata. Riccardo Patrese jako kierowca był normalnym facetem, tylko w odróżnieniu od wielu innych szczęśliwym, ponieważ jego pasja wyścigowa stałą się dla niego prac
ą.

Jakie to jest uczucie: poruszać się z normalną prędkością po dwóch dziesięcioleciach spędzonych przy szybkości 300 km/h?
Świat F1 był w moich czasach surrealistyczną przestrzenią, teraz jest nią nawet jeszcze bardziej. Ten, kto w niej żyje, jest nagradzany sławą, pieniędzmi i radością z jeżdżenia. Oczywiście istnieje ryzyko nawet poważnej utraty zdrowia. To ryzyko było za moich czasów bardzo wysokie, ale dzięki nowym technologiom dzisiejsze bolidy są bezpieczniejsze.

Gdy kończy się ze ściganiem, ciężko jest przystosować się do normalnego życia. Ja skoncentrowałem się na uprawianiu różnych sportów, co jest dobrym sposobem na rozładowanie energii. Dzięki temu zbudowałem sobie wewnętrzną harmonię, czuję się dobrze i nie żałuje niczego, co zrobiłem w przeszłości
.

Obecnie mówi się o nowym systemie kar w Formule 1. Co o tym sądzisz?
W ostatnich latach zmieniła się filozofia nakładania kar przez sędziów. Obecnie kierowcy bardziej przystosowują się do punktu widzenia sędziów, którzy ich występki karzą na bieżąco. W moich czasach wyglądało to inaczej, powiedziałbym, że było to bardziej zwariowane, ale też przyjemniejsze. I bez ingerencji z trzeciej strony.

Pamiętam przygodę, która wyjaśni, co mam na myśli. Stało się to podczas GP Francji na torze Dijon, w 1979 roku. Doszło tam do bardzo twardego, ale sportowego pojedynku o drugie miejsce na podium pomiędzy Gillesem Villeneuvem (Ferrari) a Rene Arnoux (Renault) - być może był to najpiękniejszy moment w historii F1.

Dzisiaj taka walka byłaby niemożliwa, a być może doprowadziłaby do odebrania licencji kierowcy. Nasze kryteria zachowania się na torze były być może swobodniejsze, ale prowadziły do ciekawszych wydarzeń. W czasie mojej kariery miałem kilka wypadków, z których najpoważniejszy był ten z 1992 roku, w Portugalii na torze Estoril.

Był to prawdziwy lot, spowodowany zuchwalstwem Gerharda Bergera. Na szczęście nie odniosłem żadnych poważniejszych obrażeń, ale mogło być gorzej. Także z tego powodu myślę, że interweniowanie w zachowania kierowców na torze za pomocą odpowiednich kar jest jednak słuszne
.

Jakie wydarzenie z twojej kariery wspominasz najczęściej?
Fatalny wypadek Ayrtona Senny. To był mój przyjaciel, a także rywal, którego chciałem pokonać. Jego śmierć w 1994 roku miała na mnie wielki wpływ: jego bolid był bezpieczny, tak jak i sposób prowadzenia Ayrtona. Pomyślałem, że jeśli coś takiego stało się w jego przypadku, może się to zdarzyć komukolwiek. Pytałem siebie, po co w wieku 39 lat jeszcze tak ryzykuję? Odpowiedzią było ukończenie przeze mnie kariery kierowcy F1.

Który ze współczesnych kierowców robi na tobie najlepsze wrażenie?
Trójka najlepszych to, moim zdaniem, Sebastian Vettel, Fernando Alonso i Lewis Hamilton. Niemiec i Brytyjczyk cieszą się dużym wsparciem ze strony swoich szefów. Alonso jest bardzo konkurencyjny, także dzięki technicznemu wyposażeniu Ferrari. Myślę, że prezentuje wysokie umiejętności taktyczne.

Co sprawiało ci największe problemy?
Miałem ten przywilej, że ścigałem się z kierowcami prezentującymi najwyższy poziom - niektórzy z nich byli moimi zespołowymi kolegami. Nelson Piquet, Michael Schumacher i Alan Jones byli moimi największymi rywalami, których chciałem pokonać, chociaż jeździliśmy w tych samych zespołach. Na torze, jeśli mam być szczery, ja sam byłem dla siebie największym problemem.

Źródło: f1news.autoroad.cz/

KOMENTARZE

10
katinka
25.05.2013 02:52
@Dante, ach to sorki, chyba źle zrozumiałam ten Twój ostatni akapit. A ta w ogóle, to przecież jestem poważna i nie narzekam. Tylko każdy ma swoją wizję prawdziwego kierowcy wyścigowego, moją akurat nie są Ci dwaj kierowcy, których wymieniłeś. Od tych kalkulujących, chłodnych i popełniających mało błędów 100 razy bardziej wolę takiego Hamiltona, walecznego i spontanicznego, nawet z głupimi błędami. I nie wściekam się, gdy ciśnie i popełni jakiś błąd nie dowożąc bolidu do mety, nawet jeśli straci zwycięstwo, tak jak wtedy na Monza w 2009, no i chyba tyle.
Dante
25.05.2013 01:18
@katinka - Po pierwsze mój ostatni akapit nie odnosił się do walki Gillesa z Rene. Po drugie, narzekanie na Kubicę, że ten nie będzie się ścigał bo może nie dojechać, to tak jakby narzekać na Prosta, że czasami wolał dowieźć punkty niż wrak samochodu. Zawsze łatwo tak mówić, że "oo, ten to prawdziwy kierowca, ciągle walczy!" a później być oburzonym na to, że w wyścigu decydującym o losach mistrzostw rozsmarował bolid o ścianę przez zbyt brawurową jazdę. Bądźmy poważni.
killer whale
25.05.2013 06:55
Ciekawy wywiad i świetnie przetłumaczony. Z przyjemnością się czyta.
katinka
25.05.2013 12:57
Fajne @jpslotus72 :) [quote]Były bardziej widowiskowe, niezafałszowane, na pewno bardziej niebezpieczne. Ówcześni kierowcy musieli się bardziej wykazać, niż obecni.[/quote] To musiały być w F1 ciekawe lata. Zresztą każde są super, gdy bardziej liczy się prawdziwa walka na torze i wyścigowa jazda, a nie tylko kalkulowanie. [quote]Ja tam nie wiem, może się mylę, ale te fragmenty wzbudziły u mnie mieszane uczucia.[/quote] A mi bardzo się podobają filmiki na YT z tej walki Gillesa z Rene. Bezpardonowa, ostra walka o pozycję i o to w ściganiu chodzi. Fajnie, gdy kierowcy walczą na torze w ten sposób też nie tylko o podium, ale również o dalsze miejsca, takich lubię oglądać, a nie tych kalkulujących "z tym nie walczę, bo się z nim nie ścigam", tak jak np. kiedyś Kubica na Silverstone.
jpslotus72
24.05.2013 09:16
@vermaden Czasem niedopowiedzenie jest bardziej inspirujące... :) W każdym razie tekst, który miałem do dyspozycji przy tłumaczeniu, właśnie tak się kończy.
vermaden
24.05.2013 07:27
"Na torze, jeśli mam być szczery, ja sam byłem dla siebie największym problemem." Szkoda, ze bardziej tej mysli nie rozwinal ...
jpslotus72
24.05.2013 07:23
@Dante Nie zamierzam bronić wszystkich opinii Patrese - bo zapewne nie wszystkie dałoby się obronić. Ale najlepiej byłoby, gdyby podyskutował z tym o nim któryś ze współczesnych kierowców - a jeszcze lepiej, gdyby przed tym pościgali się trochę bolidami z okresu debiutu Patrese, później z epoki, w której swą karierę kończył i na koniec z dnia dzisiejszego... Ciekawe, jakie byłby wnioski - i czy byłyby podobne, czy krańcowo odmienne? Porównywanie epok historycznych zawsze jest bardziej subiektywne niż obiektywne - jeśli się nie doświadczyło "na własnej skórze" materiału porównawczego. Ja, zupełnie subiektywnie, jestem zakochany w dekadzie 1966-1976, zafascynowany jestem dziesięcioleciem 1986-1996 i w miarę lubię dzisiejszą F1 - gradacja jest więc zstępująca... :)
akkim
24.05.2013 06:52
Chce się powiedzieć: To były czasy a nawet - Czasy /przez duże C /. Kibice tuż przy torze a i kierowcy dla nich właśnie. Bez zasiek, płotów i wszelkiego odseparowania. Dzisiaj kapryśni, wybredni i tacy jacyś lalusiowaci. Nawet zdjęć nie można robić? Lewisek znów "błysnął" na 150 tyś. dolarów. Czyli nadal sobą jest ;)
THC-303
24.05.2013 06:10
[quote]Doszło tam do bardzo twardego, ale sportowego pojedynku o drugie miejsce na podium pomiędzy Gillesem Villeneuvem (Ferrari) a Rene Arnoux (Renault) [...] Dzisiaj taka walka byłaby niemożliwa, a być może doprowadziłaby do odebrania licencji kierowcy.[/quote] Dzisiaj taka walka byłaby niemożliwa bo jest DRS...
Dante
24.05.2013 06:05
[quote]"Były kierowca uważa, że Formuła 1 jego następcom stawia mniejsze wymagania."[/quote] Doprawdy? Ilość wyrzeczeń jakie musieli ponieść obecni kierowcy F1 od najmłodszych lat, jest nieporównywalnie większa od tego co musiał zrobić Patrese. Ale nie - przecież wszyscy z nich tak po prostu, z dnia na dzień dostali kasę od sponsorów i kupili sobie miejsce w F1 (z Alonso i Raikkonenem na czele). [quote] Postęp technologiczny wprawdzie znacznie poprawił poziom bezpieczeństwa, ale obniżył wymagania, stawiane kierowcom. [/quote] Powiedział Patrese który w 1993 roku miał do dyspozycji kontrolę trakcji, a na torach F1 ścigał się najbardziej zaawansowany technologicznie bolid F1 (pomijając obecną aerodynamikę), który bez komputerów wiele by nie zwojował. Oczywiście - ówczesne bolidy na pewno prowadziły się "gorzej" od obecnych, ale nie przesadzajmy w drugą stronę - to nigdy nie będzie łatwa rzecz i nie należy ujmować obecnym kierowcom. [quote] W moich czasach, jeśli zespół upatrzył sobie dobrego kierowcę, to inwestował w jego rozwój – dzisiaj szefowie ekip szukają młodych kierowców, którzy wniosą ze sobą do zespołu pieniądze.[/quote] To też ciężko nazwać prawdą - przecież nie bez powodu istnieje coś takiego jak program młodych kierowców w Ferrari, Red Bullu czy McLarenie. [quote]Doszło tam do bardzo twardego, ale sportowego pojedynku o drugie miejsce na podium pomiędzy Gillesem Villeneuvem (Ferrari) a Rene Arnoux (Renault) [...] Dzisiaj taka walka byłaby niemożliwa, a być może doprowadziłaby do odebrania licencji kierowcy.[/quote] Nie wiem, możliwe, że w internecie nie ma zamieszczone pełnego pojedynku a jedynie fragmenty, ale chwilowe wyjechanie poza białą linię 4 kołami i blokowanie kół przy dohamowaniu to chyba nie jest jakieś ogromne przewinienie? Gorsze rzeczy działy się ostatnimi laty w F1 i jakoś nikt licencji nie stracił. Ja tam nie wiem, może się mylę, ale te fragmenty wzbudziły u mnie mieszane uczucia.