Tim Mayer potwierdza start w wyborach na prezesa FIA
Tym samym Mohammed bin Sulayem zyskał kontrkandydata w walce o reelekcję.
04.07.2510:14
219wyświetlenia
Embed from Getty Images
Tim Mayer oficjalnie potwierdził start w tegorocznych wyborach na stanowisko prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej.
Pod koniec roku pierwszą kadencję będzie kończył Mohammed bin Sulayem i wiele wskazywało na to, że Emiratczyk ubiegając się o reelekcję nie będzie miał kontrkandydata. Ostatecznie jednak do rywalizacji stanie Tim Mayer, który przez piętnaście lat pełnił funkcję sędziego zawodów Formuły 1.
Amerykanin rozstał się z FIA w listopadzie 2024 roku w cieniu konfliktu z bin Sulayemem, po tym, jak reprezentował Circuit of the Americas podczas odwołania od kary nałożonej na organizatora za inwazję kibiców po zakończeniu wyścigu.
Jak deklaruje 59-letni Mayer, jego start w wyborach ma na celu przywrócić odpowiedni prestiż Międzynarodowej Federacji Samochodowej, nie szukając osobistej zemsty na Mohammedzie bin Sulayemie.
Tim Mayer oficjalnie potwierdził start w tegorocznych wyborach na stanowisko prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej.
Pod koniec roku pierwszą kadencję będzie kończył Mohammed bin Sulayem i wiele wskazywało na to, że Emiratczyk ubiegając się o reelekcję nie będzie miał kontrkandydata. Ostatecznie jednak do rywalizacji stanie Tim Mayer, który przez piętnaście lat pełnił funkcję sędziego zawodów Formuły 1.
Amerykanin rozstał się z FIA w listopadzie 2024 roku w cieniu konfliktu z bin Sulayemem, po tym, jak reprezentował Circuit of the Americas podczas odwołania od kary nałożonej na organizatora za inwazję kibiców po zakończeniu wyścigu.
Jak deklaruje 59-letni Mayer, jego start w wyborach ma na celu przywrócić odpowiedni prestiż Międzynarodowej Federacji Samochodowej, nie szukając osobistej zemsty na Mohammedzie bin Sulayemie.
To wynik połączenia chęci i potrzeby- powiedział Tim Mayer w rozmowie z Autosportem.
Ostatnie sześć miesięcy poświęciłem na rozważania co jest wymagane, by przewodzić FIA. Uznałem, że członkowie zrzeszeni w organizacji zasługują na coś lepszego. Mohammed bin Sulayem złożył trzy i pół roku temu obietnice, które były dobrymi pomysłami: przejrzystość i zarządzanie. Obiecał nawet, że będzie prezydentem niewykonawczym. Nie zrealizował tych pomysłów. W rzeczywistości było zupełnie odwrotnie.
Jest wiele powodów, dla których zdecydowałem, że to właściwa rzecz do zrobienia, mógłbym o nich mówić bez końca. Możemy być i musimy być lepszymi partnerami dla międzynarodowych mistrzostw i kierowców. Rozumiem, jak traktować ludzi z szacunkiem, zwłaszcza tych, którzy na niego zasłużyli, osiągając szczyt swojej kariery. Będę bronił małych klubów, będąc szczerym co do zmian, które są wymagane i co chciałbym wprowadzić. Przywództwo nie powinno być kwestią osobowości, a ja mam 34 lata doświadczenia. Rozumiem czego to wymaga, mam okazję odwdzięczyć się sportowi.
Prawdziwym sprawdzianem przywództwa jest pielęgnowanie ludzi, a FIA jest jak kołowrotek: przyciąga najlepsze talenty, by następnie je wyrzucić, gdy mówią prawdę. To wszystko jest bardzo niepokojące. Wydawało się, że wszyscy stanęli w obliczu rzeczywistości, której się nie spodziewali. FIA miała kilku poważnych ludzi, którzy zajrzeli do środka i powiedzieli: «To nie dla mnie». Światowej Radzie Sportów Motorowych przekazano, że nie mogą rozmawiać z członkami i klubami o ostatnich spotkaniach. Debata musi się odbyć, to pierwszy krok do podejmowania dobrych decyzji. Zmieniłbym te rzeczy niezwykle szybko.
Należy też zrozumieć, że kierowcy są rdzeniem, są gwiazdami naszego sportu. Musisz z nimi współpracować, pielęgnować relacje, wtedy widzimy, że sport się rozwija. Nie chodzi tylko o kierowców, ale o wszystkich interesariuszy, wszyscy zasługują na szacunek. Nikt nie jest dzieckiem, ci ludzie są u szczytu swojej kariery i należy ich traktować z godnością i szacunkiem. Wiele osób nie zauważyło, że zmiany w poszczególnych statutach są nieistotne. Można je postrzegać jako mające na celu poprawę uczciwości lub unowocześnienie, ale jeśli weźmiemy je wszystkie razem, wyraźnie widać, że chodzi o oddanie coraz większej władzy jednemu człowiekowi.