Zmarł były szef McLarena - Teddy Mayer

Amerykanin dowodził zespołem McLaren w latach 70. ubiegłego wieku
01.02.0913:40
Marek Roczniak
2031wyświetlenia

Były szef zespołu McLaren - Teddy Mayer zmarł w ostatni piątek, 30 stycznia w swoim domu w Anglii. Amerykanin, którego pełne imię i nazwisko brzmiało Edward Everett Mayer, w dniu śmierci miał 73 lata. Pozostawił za sobą dwójkę dzieci - syna Tima (szef operacyjny IMSA i ALMS) oraz córkę Anne.

Mayer dowodził zespołem McLaren w latach 70. ubiegłego wieku - od śmierci Bruce'a McLarena do nadejścia Rona Dennisa. Jego przygoda z wyścigami samochodowymi rozpoczęła się już na studiach w Cornell w latach 60., gdy był zaangażowany w prowadzenie zespołu Formuły Junior, w którym startowali jego brat Timmy i Peter Revson.

W 1963 roku Mayerowie i Revson udali się do Europy, aby startować w tutejszej Formule Junior. Rok później Teddy pomógł McLarenowi stworzyć Bruce McLaren Motor Racing Ltd. Niestety Timmy zginął podczas wyścigu w Longford w Tasmanii w 1965 roku, jednak mimo to Mayer kontynuował swoje zaangażowanie w ten sport i po śmiertelnym wypadku Bruce'a McLarena podczas testów samochodu Can-Am w Goodwood w 1970 roku zaczął kierować zespołem McLaren.

Nastały wówczas lata świetności dla tej organizacji, gdyż odnosiła ona sukcesy w wyścigach Can-Am, CART (wygrana w Indianapolis 500 w 1976 roku) i w Formule 1, gdzie zdobyli dwukrotnie mistrzostwo: z Emersonem Fittipaldim w 1974 roku i Jamesem Huntem w 1976 roku. Pod koniec lat 70. zaczęły się jednak problemy i w 1980 roku główny sponsor Marlboro zaczął nalegać, aby McLaren połączył siły z kierowanym przez Rona Dennisa zespołem Project 4 Racing, który odnosił sukcesy w F3 i F2.

Mayer pozostał w McLarenie do roku 1982, a później odsprzedał swoje udziały i odszedł z zespołu, by z dawnym kolegą z McLarena - Tylerem Alexandrem założyć w USA zespół Mayer Motor Racing, który startował w serii CART w 1984 roku. Zespół ten od razu odniósł sukces, jednak wkrótce Mayer został namówiony do powrotu do F1 z zespołem Carla Haasa, który był sponsorowany przez amerykański koncern Beatrice. Zespół ten nie odniósł jednak sukcesu, a kiedy nastąpiła zmiana zarządu w Beatrice, ekipa straciła wsparcie finansowe i została rozwiązana pod koniec 1986 roku.

Później Mayer powrócił do USA i dołączył do imperium Rogera Penske jako wiceprezydent Penske Racing i zastępca prezesa Penske Cars Ltd., mającego swoją siedzibę w Poole w Dorset. Był częścią tej organizacji aż do 2007 roku, pełniąc pod koniec współpracy rolę konsultanta.

Źródło: GrandPrix.com, Autosport.com

KOMENTARZE

10
Jędruś
02.02.2009 04:10
Też jestem fanem Ferrari , a jakoś bzdur nie wypisuje. Każdy mówi za siebie. Najlepiej będzie , jeśli komentarze po śmierci kogoś ważnego będą blokowane.
Sar trek
02.02.2009 07:08
Zmarł wielki człowiek, wielki szef zespołu McLaren, postać, która ma zapewnione miejsce nie tylko w historii jego zespołu, ale także całej Formuł 1, a wy przejmujecie się jakimś komentarzem. Można go usunąć i dać spokój, albo nie usuwać i dać spokój.
Huckleberry
02.02.2009 06:54
rafaello - chyba chodziło o ten "żarcik" na końcu. Że niby co? "Współczują" czy "współczują :>" ?
rafaello85
01.02.2009 10:55
marios76, jeśli mi wytłumaczysz i uzasadnisz co takiego złego napisał zgf1, to się tym zajmę. Bo prawdę mówiąc nie dostrzegłem niczego obraźliwego w jego komentarzu.
marios76
01.02.2009 10:38
Nie ma co-człowiek czegoś w życiu dokonał, chwała mu za to! Odchodzi człowiek , zostaje szacunek! Nie każdy tak się za życia zasłużył, więc niech spoczywa w spokoju... Gdzie jest moderator! Ze śmierci się nie wypada nabijać,świadczy to o twoim niskim poziomie zgf1!
A.S.
01.02.2009 08:09
73 lata to nie taki znowu zaawansowany wiek. Niezapomniany, przede wszystkim za to, że za jego „panowania” McLaren zdobył pierwszy tytuł w F1 oraz wygrał Indianapolis. Spoczywaj w pokoju.
B4ndit
01.02.2009 07:28
"Fani Ferrari wspolczuja :>" o ten 'dowcip' chodzilo
zgf1
01.02.2009 06:13
Alez mam czy ja powiedzialem cos zlego? Mial juz swoje lata, zycie mial piekne sam chciabym takie... wiec co tu zlego? Wyluzuj.
deeze
01.02.2009 03:51
zgf1 - dałbyś sobie spokój, ja jestem sympatykiem Ferrari ale daleko mi do takich żenujących dowcipów. To był zasłużony dla F1 i McLarena człowiek i powinieneś mieć jakiś szacunek dla zmarłej osoby.
zgf1
01.02.2009 01:41
I tak dlugo pozyl, zycie tez mial wydaje sie niezle... Fani Ferrari wspolczuja :>