Broniszewski zadowolony po starcie w Estoril

Zwycięstwo odniosła ekipa Loeb Racing, natomiast mistrzostwo w ELMS zdobył Signatech
20.10.1420:52
Paweł Zając
1635wyświetlenia

Michał Broniszewski i Giacomo Piccini w Ferrari 458 Italia GT2 ukończyli ostatnią rundę ELMS na torze Estoril na siódmym miejscu w klasie LM GTE.

Weekend rozpoczął się bardzo pechowo dla polsko-włoskiej załogi, gdyż w sobotnim porannym treningu, po uzyskaniu bardzo dobrego piątego czasu Michał Broniszewski wypadł z toru, rozbijając samochód.

Na szczęście okazało się, że auto da się odbudować, choć naprawa była tak czasochłonna, że załoga nie przystąpiła do drugiego treningu tracąc szanse na znalezienie optymalnych ustawień na nowym dla siebie torze.

Po przełamaniu pechowej passy w poprzedniej rundzie, liczyliśmy na poprawę piątego miejsca, które zajęliśmy w Paul Ricard, gdzie niewiele zabrakło nam do podium - powiedział Michał Broniszewski. Niestety, przygoda podczas sesji treningowej na jeszcze miejscami wilgotnym torze pokrzyżowała nam plany. Biorąc to pod uwagę, jesteśmy wraz Giacomo zadowoleni z wyniku. Wkrótce po starcie okazało się, że układ hamulcowy jest zapowietrzony i przez to samochód był mało precyzyjny podczas hamowań. Szczególnie dawało się to we znaki w pierwszych dwóch godzinach wyścigu.

20 minut przed końcem, gdy była szansa na szóste, może nawet piąte miejsce, Giacomo musiał zjechać do boksu, ponieważ uchodziło powietrze z jednej z opon i straciliśmy kilkadziesiąt sekund. Cieszymy się, że udało się przejechać cały wyścig bez poważniejszych przygód, a tempo było naprawdę dobre. Po raz pierwszy w karierze byłem w Estoril. Tor, chociaż nie najnowszej generacji podoba mi się. Jest bardzo techniczny, trudny, a przy tym stosunkowo wąski. Dużo traci się na nim, przepuszczając prototypy. Podczas całego weekendu panowała bardzo fajna atmosfera prawdziwego sportowego święta. Było dużo widzów i chyba jeszcze nigdy nie rozdałem tyle autografów, co w ten weekend!

Runda w Portugalii decydowała również o losach tytułu, który w klasie LMP2 wpadł w ręce ekipy Signatech Alpine. Nelson Panciatici, Oliver Webb i Paul-Loup Chatin mimo dwóch kar stop&go dojechali na piątym miejsce, które pozwoliło im na założenie mistrzowskiej korony w obydwu klasyfikacjach. Podczas wyścigu najlepsi byli natomiast Jimmy Eriksson i Vincent Capillaire z Loeb Racing, który dali ekipie Francuza pierwsze zwycięstwo w LPM2. w GTE triumfowała ekipa SMP Racing z Andrea Bertolini, Wiktorem Szaitarem i Siergiejem Żłobinem, który odrobili 21 punktów straty do załogi AF Corse.