Sainz: Gdyby nie DRS liczba wyprzedzeń byłaby bliska zeru

Hiszpan chciałby, aby limity budżetowe zaczęły obowiązywać już od 2020 roku.
13.09.1912:50
Nataniel Piórkowski
1022wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz sądzi, że gdyby nie DRS w wyścigach F1 nie byłoby prawie żadnych manewrów wyprzedzania.

Nowe przepisy, które mają wejść w życie od 2021 powinny ułatwić kierowcom prowadzenie bezpośrednich pojedynków na torze. Sainz uważa jednak, że do tego momentu Formuła 1 jest uzależniona od efektów działania ruchomego tylnego skrzydła.

Mogę wam powiedzieć, że gdyby nie DRS to liczba wyprzedzeń w wyścigach byłaby bliska zeru. Uważam, że w obecnych czasach Formuła 1 po prostu potrzebuje DRS. Bez niego nie dalibyśmy sobie rady. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości się to zmieni - powiedział Sainz w wywiadzie dla portalu crash.net.

Sainz ściga się dla McLarena - zespołu, który nie odniósł ani jednego zwycięstwa od końca 2012 roku. Hiszpan nie jest jednak przekonany o tym, czy zmiany na sezon 2021 doprowadzą do całkowitego resetu obecnego układu sił.

Pewne rzeczy ulegną zmianie, ale ogólny obraz Formuły 1 będzie taki sam. Pozytywnie zapatruję się na propozycje FOM, regulacje aerodynamiczne i limity budżetowe. Bardzo chciałbym, aby obowiązywały one już od przyszłego roku - im wcześniej je wprowadzimy, tym lepiej dla sportu. Zobaczymy, jak wszystko będzie wyglądało w przyszłości.

W tej chwili FOM i F1 są przekonane o tym, że będzie lepiej. Nie mamy wyjścia i musimy im ufać. Wykonali badania, odrobili pracę domową. Musimy dać szansę nowym regulacjom i sprawdzić je w praktyce. Myślę, że zmierzają one we właściwym kierunku, w stu procentach. Jak wiele poprawią? Tego nie wiem.