Ricciardo: Chcę być w szczytowej formie w 2024 roku

Ekipa McLarena w ciągu trzech sezonów chce włączyć się do walki o tytuły.
20.08.2111:15
Maciej Wróbel
1318wyświetlenia
Embed from Getty Images

Daniel Ricciardo stwierdził, iż chciałby osiągnąć szczytową formę w sezonie 2024, kiedy to McLaren planuje włączyć się do walki o najwyższe cele.

W jednym z ostatnich wywiadów szef stajni z Woking, Zak Brown, przyznał, że jego zespół nie będzie miał wymówek, jeśli w sezonie 2024 nie uda mu się znaleźć w formie pozwalającej na walkę o tytuły. Wówczas bowiem w pełni funkcjonować ma odnowiona infrastruktura McLarena, włączając w to nowy tunel aerodynamiczny.

Od niemal dekady McLaren korzysta z należącego niegdyś do zespołu Toyoty tunelu aerodynamicznego w Kolonii. W 2019 roku brytyjska ekipa ogłosiła plany budowy własnego tunelu, jednak pokrzyżowała je pandemia COVID-19.

W tym sezonie do McLarena dołączył Daniel Ricciardo, który posiada ze stajnią z Woking umowę ważną do końca sezonu 2023. Australijczyk uważa, że jego nowy zespół wciąż potrzebuje kilku lat, by móc toczyć wyrównany pojedynek z najlepszymi. Wydaje się, że zespół jest na świetnej trajektorii, ale wciąż jest kilka przeszkód, które zapewne powstrzymają nas przed walką o mistrzostwo przez najbliższy rok czy dwa - powiedział 32-latek.

Tak to w tej chwili właśnie wygląda, ponieważ tunel aerodynamiczny jest dosyć istotnym elementem układanki. Być może ostatnim tak ważnym brakującym elementem dla zespołu. Jeśli chodzi o mnie, to na tę chwilę staram się budować na tym, na czym stoję obecnie i utrzymać to przez kilka kolejnych lat z McLarenem. Potem mam nadzieję, że osiągnę szczyt formy na sezon 2024.

Wybieganie tak daleko w przyszłość brzmi trochę szaleńczo, ale czasem trzeba myśleć w ten sposób.

Ricciardo przeszedł do McLarena po dwóch latach spędzonych w Renault. W dotychczas rozegranych jedenastu eliminacjach Australijczyk z reguły jednak mocno odstawał od swojego nowego zespołowego kolegi, Lando Norrisa. Do letniej przerwy Brytyjczyk zdobył ponad dwa razy więcej punktów od swojego bardziej doświadczonego partnera.

32-latek przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, iż nabranie prędkości z nowym zespołem jest czasochłonnym procesem i dodaje, że dzięki nabytemu doświadczeniu radzi sobie z tą sytuacją lepiej niż w poprzednich latach. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę próbuję! - kontynuuje były kierowca Red Bulla. Chcę już dzisiaj całej chwały! Doświadczenie mówi mi jednak, że to zdecydowanie będzie dłuższy proces.

Myślę jednak, że z wiekiem, mądrością i prawdopodobnie też dojrzałością przychodzi więcej spokoju niż wtedy, gdy byłem młody i oczekiwałem od świata wszystkiego, a nic się nie działo. Pewnie do tej pory miałbym już kilka napadów złości i pogubił się pod względem mentalnym.

Miejsce, w którym teraz się znajduję pomaga więc złapać oddech, zrobić krok wstecz, przejść przez to i zrozumieć, jaki jest powód, dla którego coś nie idzie tak jak powinno. Muszę znaleźć odpowiedzi, zamiast po prostu machnąć ręką i rzucić to wszystko.

W swojej karierze Australijczyk odniósł siedem zwycięstw, z czego ostatnie miało miejsce w Monako w 2018 roku, kiedy jeszcze był kierowcą Red Bulla. 32-latek przyznaje, że brak czołowego samochodu w ostatnich latach sprawił, że musiał się on zaadaptować mentalnie do nowej sytuacji, by pozostać w pełni zmotywowanym.

W pewnym stopniu musisz się zmienić. Nie znasz tego toku myślenia, celów, ale musisz stworzyć sobie nowe zwycięstwa w swojej głowie, gdzie zwycięstwem nie musi zawsze być pierwsze miejsce. W zeszłym roku takim zwycięstwem było podium z Renault. Wiedziałem, że jeśli uda mi się tego dokonać, to da mi to satysfakcję.

Koniec końców nic jednak nie jest lepsze od zwycięstw i to dlatego wszedłem w to wszystko, kiedy byłem młody. Wiem, że można wygrywać tylko wtedy, gdy jesteś w najlepszym zespole, albo jednym z czterech najlepszych w danym sezonie. Jeśli nie, musisz obrać sobie inne cele i utrzymywać motywację na wysokim poziomie.

To prawdopodobnie jedyny sport na świecie z tak niską szansą na wygraną. W sportach zespołowych jest masz 50 procent szans na zwycięstwo. W Formule 1, nie wiem, powiedzmy, że moje szanse na wygraną wynoszą jakieś dwa procent czy coś koło tego. To szaleństwo. Trzeba znaleźć inne sposoby na to, by się tym cieszyć - zakończył kierowca McLarena.